Czy Tomek Wysocki wystartuje w MXGP?

Cały świat praktycznie wszystko ma już zapięte na ostatni guzik. Nasz najlepszy zawodnik Tomek Wysocki wręcz przeciwnie… Na kilka tygodni przed pierwszym startem w MXGP, jego udzial w MŚ stoi pod znakiem zapytania. Poniżej fragment artykułu opublikowanego w najnowszym X-cross.

Mówi Henryk Wysocki: Nie chodzi o to, by Tomek dalej zajmował miejsca w trzeciej dziesiątce, albo żeby sobie zaliczył kilka rund w MŚ i mógł się tym pochwalić. Bardzo nam pomaga Darek Strzelecki, ale nie mogę ciągle oczekiwać od jednego sponsora, że będzie pokrywał większość wydatków. A ile można wydawać z własnej kieszeni i czy to ma dalej sens? Czy mam zadłużyć firmę, żeby mój syn mógł kontynuować karierę? Powiem szczerze, po wszystkich latach spędzonych w MX widzę, że my po prostu jesteśmy za biedni na te ME czy MŚ. I bardzo mnie martwi to, że nasze realia hamują niejedną karierę. Zbieramy, ciułamy każdy grosz, każdą nadwyżkę wydajemy na kolejne starty. Niektórym się wydaje, że jak Tomek jest w teamie, to wszystko dostaje. Owszem, ma w czym i na czym jeździć, ale zdecydowana większość wydatków jest nadal do pokrycia przez nas. Jesteśmy naprawdę wdzięczni za wszelką pomoc, ale proszę mnie zrozumieć, nie wyciągamy rąk po czyjeś pieniądze, żeby nam było wygodniej, żeby kupować jakieś błyskotki i siedzieć w dobrych hotelach. Tomek przed Assen dwa tygodnie mieszkał w Holandii z bratem w busie przygotowując się do ostatniej swojej rundy MŚ. Mój syn nie oczekuje wygód, nie aspiruje do życia na pokaz, nie tak go wychowałem. Ale jak widzimy jaka jest różnica między nami a innymi riderami i to wcale nie z najwyższej półki, na dłuższą metę bywa to frustrujące. I tak jakimś cudem w takich niedostatkach coś mój syn w tym sporcie jednak osiągnął. Ale sportowiec na tym poziomie nie powinien się martwić czy i na co mu wystarczy. On ma jeździć, trenować i rozwijać się, dążyć do coraz lepszych wyników. A my tu dążymy do tego, żeby z trudem sklecić jakikolwiek budżet… Jest to trudne choćby dlatego, że inni już dawno takie budżety mają, oni już trenują, jeżdżą na zgrupowania za granicę. I to nie tylko ci najlepsi, z najbogatszych teamów. Ci słabsi również. Po prostu w ich krajach lepiej to wszystko funkcjonuje, jest większe wsparcie motorsportu. My czekamy, czekamy i nie wiemy na czym stoimy, bo jedni nie wiedzą ile mogą pomóc, drudzy nie wiedzą kiedy będą mogli pomóc, a jeszcze inni nie wiedzą, czy w ogóle pomogą.

fot. Alek Skoczek