Dlaczego Wysocki nie dojechał? MXGP Valkenswaard (sobota)

Przenikliwe zimno, tor jak podeszwa, śnieg i ciężka jazda… Pierwsze wygrane w EMX125 i EMX300, niemiła gleba Wysockiego i pech Dąbrowskiego w kwalifikacjach. Tak przedstawia się obraz soboty w pierwszej europejskiej rundzie MXGP.

W zasadzie to jeszcze nie zaczęli, a już wiedzieli, że będzie ciężko. Zimny front opadowy ze Skandynawii sprawił nie lada kłopot organizatorom. Chociaż przywykli do tego, że o tej porze w Valkenswaard prawie zawsze bywa mokro i chłodno, to jednak padający śnieg jest rzadkością podczas MŚ MX. Wysiłkiem wielu ludzi i sprzętu (całe szczęście, że jest to tor miękki!) udało się opanować sytuację, ale ciekawe, co będzie jutro rano? Na pewno -5 stopni, jednak co jeszcze?

EMX 125 Stawiło się ok. 80 riderów (na ok. 90 zapisanych), wśród nich Konrad Dąbrowski. Reszta zgłoszonych widząc stan aury, warunki i prognozy chyba poszła lepić bałwana… Kwalifikacje „setek” mimo trudnych warunków poszły prawie jak „po maśle” miejscowemu Raivo Dankersowi i znanemu Wam z naszych łamów Austriakowi Rene Hoferowi. Wyścig ostatniej szansy miał pełniutką obsadę na maszynie i chłopaka, który zadziwiająco słabo pojechał czasówkę (Magnus Smith). Niestety naszemu Konradowi nie poszło, o czym nieco dalej. W pierwszym wyścigu w walce o punkty nikomu nie dał szans świetny Hofer. Austriacka maszyna do zdobywania kolejnych trofeów, firmowana znakiem KTM (a jakże by inaczej…) pomknęła od początku na samym przedzie aż do mety! Ten rasowy ścigant jest świetnym przykładem na to, jak powinna wyglądać profesjonalna kariera zawodnicza młodego człowieka. Co rok wyżej, lepiej, skuteczniej.

Największym pechowcem okazał się Raivo Dankers, który nie ukończył wyścigu. A była szansa na walkę o podium! Drugi na mecie to Emil Weckman, były mistrz EMX 150 (Honda). Zobaczymy co będzie w niedzielę, bo choć ubyło paru najlepszych, którzy przeszli do klasy 250cm, to pojawiło się sporo nowych, mniej znanych nazwisk. Zwracamy uwagę na naprawdę liczny desant brytyjski i szwedzki. Tam się rzeczywiście dobrze szkoli młodzież i wysyła ją na ME. Z coraz lepszym skutkiem. Ale nie tylko oni idą do przodu. Trzecim w wyścigu o punkty był nieznany bliżej Hiszpan Mario Lucas Sanz. Czy pójdzie w ślady starszego kolegi Rubena Fernandeza, II wicemistrza Europy (EMX 250)? Zobaczymy. A teraz Konrad Dąbrowski: W kwalifikacjach nie wypiął mi się starter (system, który obniża przednie zawieszenie). Całe pierwsze kółko miałem błotnik nisko przy kole, zawieszenie nie działało, bo trzymał je starter. Zjechałem do depo i musieliśmy odkręcać plastik, no i straciłem dwa kółka. Generalnie…Zawody bardzo trudne, mokry ciężki piach, a przy tym minusowa temperatura, tak naprawdę dzisiaj nic nie ułatwiało jazdy. Piach nie układał się pod kołami, to raczej koła musiały się ułożyć do piachu. Tak jak były wyjeżdżone koleiny, tak trzeba było jechać. Ile jeszcze pracy przede mną? Mnóstwo. Wiem gdzie jestem, trzeba mocno pracować, ale nigdzie indziej się tak nie nauczę jeździć, jak właśnie przy tych szybkich riderach.

EMX 300 Poza setkarzami swoje pierwsze punkty wywalczyli też „konserwatyści” na dwusuwach. Faworyci (Dunn, Anderson i Kras) nie zawiedli, ale wszystkich pogodził Belg Greg Smets (syn słynnego Joela Smetsa, czterokrotnego mistrza świata MX). I to była swego rodzaju niespodzianka, bo dotąd ten zdolny rider aż tak wysoko nie bywał. Jaki ojciec taki syn? To całkiem możliwe. W krótkiej korespondencji z nami po wyścigu Greg przyznał, że poszło lepiej niż by się spodziewał, choć tor oczywiście dobrze zna i mu ta nawierzchnia nawet całkiem pasuje. A zatem w tej klasie nadal dominują trzy nacje: Brytyjczycy, Holendrzy i Belgowie.

MX2 W czasówce widać było, że tor najlepiej ogarniają Prado, Jonass i… lokales Pootjes. W wyścigu kwalifikacyjnym okazało się jednak, że do głosu doszedł pewien niepozorny facet, który wielokrotnie udowadniał, że jemu im trudniej, tym lepiej. Thomas Covington zimy nie przepracował tak wydajnie jak inni, bo (o czym wielu nie wiedziało) musiał uporać się z kontuzją kolana, jakiej nabawił się jesienią. Poza tym bez sensacji… Prado, Jonass i Olsen znowu w czubie i na topie.

Thomas Covington

MXGP Pierwszy start naszego Tomka Wysockiego. Jak już informowaliśmy nasz rider nie zapowiada szalonej jazdy i nagłego skoku w wynikach. Powinien wkręcić się we właściwy rytm startów w Trentino, gdzie tor nie tylko że jest bardziej pod niego, ale zawsze Tomkowi tam dobrze szło. Z moto było OK, niestety gorzej ze mną, bo nie przestawiłem się jeszcze na czas i klimat europejski. Wyniki z czasówek na pewno mnie nie satysfakcjonowały. W wyścigu kwalifikacyjnym wystartowałem co prawda w okolicy 25. miejsca, po czym niestety „skontaktowałem” się z Klementem Gerćarem. Gleba glebą, ale gorsze było to, że następny jadący za mną przejechał mi po kierownicy swoim moto i pokrzywił ją. Pozbierałem się i ruszyłem dalej z takim sprzętem, ale nie ujechałem nawet drugiego kółka, gdy nagle motocykl stanął. Musiałem zjechać do depo. Jutro nowy dzień i… drugi motocykl, na którym będę starał się dobrze pojechać.

Tim Gajser

Start najlepiej rozegrał Van Horebeek, ale zaraz został wyprzedzony przez Herlingsa. Wszyscy myśleli, że sprawa się wyjaśniła, a tymczasem… wpadka i nieoczekiwana gleba Latającego Holendra i zjazd na chwilę do pit lane. Już z tego widać, jak tor daje wszystkim popalić. Skoro ten, który zna jego wszystkie pułapki i trudne miejsca musiał dać za wygraną? Skorzystał z prezentu Van Horebeek, który ponownie dobrze wchodzi w sezon.

Gautier Paulin

Za Van Horebeekiem zameldował się ubiegłoroczny zwycięzca Grand Prix Gautier Paulin. Trzecim był człowiek o świeżo zoperowanej szczęce Tim Gajser. Cairoli tym razem nieco z tyłu.

fot. ARC