Lidzbarskie ściganie akademików

Poziom adrenaliny na maxa, bratobójcze pojedynki akademików, bitwa Chwalika z osą oraz silna ekipa Łotyszy i Białorusinów. Tak w skrócie wyglądała szósta runda Orlen MXMP. Plus walka z żywiołami na kilka dni przed zawodami.

Tor w Lidzbarku ma swoją renomę. Jeden z najładniejszych obiektów i tym razem został przygotowany na tip top. Mimo, że kilka dni wcześniej wszystko było zalane po obfitych deszczach i istniała obawa, że mogą nawet spłynąć skoki. Jednak sytuacja została opanowana, a po wielkich kałużach zostały jedynie drobne ślady.

Zasługa to niewątpliwie prezesa Jarka Piwnickiego, który wraz ze swoją ekipą (Moto Klub Lidzbark Warm.) dał z siebie wszystko, aby zagwarantować riderom bezpieczne i widowiskowe ściganie. I tak rzeczywiście było. Również dlatego, że do Lidzbarka zjechali mocni riderzy z Białorusi i Litwy, którzy mogli trochę namieszać w punktacji. Ich wizyta to efekt „działań marketingowych” naszych zawodników podczas MŚ w Estonii. Dzięki gościom z zagranicy zawody nabrały jeszcze większych rumieńców, bo żaden z nich nie dał sobie w kaszę dmuchać.

Nas interesowały przede wszystkim klasy obsadzone przez „akademików”, zwłaszcza 65-tki, w której jechał Maks Chwalik, zdobywca 4. miejsca na Mistrzostwach Świata Juniorów. No i okazało się, że tym razem nasz dominator musiał się nieźle napracować, żeby stanąć na pudle. W kwalifikacjach Maks ustąpił pola Alehovi Mahnou z Białorusi, Aleh wygrał także dwa wyścigi, dlatego nasz faworyt musiał tym razem zadowolić się drugim miejscem. Natomiast niezwykle dramatyczny miał przebieg pierwszego biegu.

Maks pod koniec przejazdu został ugryziony przez osę, ale dzielnie walczył do końca. Dopiero na mecie rzucił motocykl i wręcz zdarł z siebie buzer, by uwolnić się od napastnika. Z kolei w MX85 wszystko odbyło się wg stałego już scenariusza: pierwszy Olaf Włodarczak, drugi Wiktor Małecki.

W Lidzbarku pojawił się także rzadki gość na polskich torach Szymon Staszkiewicz. Szymon startuje przede wszystkim w Mistrzostwach Europy i na ADAC-u, gdy jednak ma wolną chwilę chętnie staje w szranki ze swoimi kolegami w Polsce. Pojechał bardzo dobrze, bo w klasach MX2 i Open był trzeci, wygrał natomiast MX2 Junior.

Oj działo się, zwłaszcza w MX2. W pierwszym wyścigu po starcie byłem czwarty, potem wywrotka i musiałem gonić uciekających chłopaków. Pozbyłem się też gogli, no i piach cały czas dawał mi po oczach. W kolejnym przejeździe też było mocno. W drugim zakręcie zblokowało mnie z Damianem Kojsem, który zdusił motocykl, no i tym razem we dwóch goniliśmy stawkę. Dogoniłem, byłem trzeci, i trzeci na pudle. Nieźle…. Jak zwykle najwięcej emocji dostarczyli riderzy w klasie 125cc.

Tu prym wiedzie ostatnio dwóch jeźdźców: Wojtek Kucharczyk i Czarek Lewko. Wojtek po pechowym początku sezonu zaczyna jechać coraz szybciej i w Lidzbarku rzeczywiście pokazał, że należy do ścisłej krajowej czołówki. Już podczas treningów uzyskał trzeci czas, ale w pierwszym wyścigu był najszybszy. Czyżby pozycja lidera (Lewko) była zagrożona? Wszystko rozstrzygnął bieg drugi, który miał przebieg wręcz sensacyjny.

Gdy Wojtek z Czarkiem cięli się niemal na każdym skoku i w każdym zakręcie, sytuację wykorzystali Darek Rapacz (drugi w wyścigu) i najszybszy Konrad Dąbrowski (spoza Akademii). W efekcie na najwyższym stopniu pudła stanął Wojtek Kucharczyk, drugi był Dąbrowski, trzeci Rapacz. Lewko na czwartym miejscu.

Zatem w Wschowie, gdzie rozegrana zostanie ostatnia runda Mistrzostw, czekają nas niesamowite emocje. To tam dowiemy się, kto najlepiej wykorzystał nauki pobierane w Akademii i kto znajdzie się w gronie słuchaczy w roku przyszłym.

WYNIKI TUTAJ

fot. Krzysztof Hipsz