MX MIX, czyli nasi w kraju i za granicą

Sporo się działo w ostatnich dniach na europejskich torach motocrossowych. Zanim zapowiemy nadchodzące zawody i przypomnimy zmagania w MXGP, sięgnijmy do najciekawszych i najważniejszych momentów minionych dni.

Niewątpliwym hitem czerwca były zawody w Strykowie. O niezwykłe emocje postarali się dwaj najwięksi aktorzy: Tomek Wysocki (pierwszy występ w kraju w tym sezonie) oraz rewelacyjny Karol Kędzierski, który albo przeżywa drugą młodość, albo genialnie rozpracowuje rywali. Plus wielkie serce do walki… Pokonać Łukasza Lonkę to naprawdę duuuuży wyczyn.

Z kolei Tomek Wysocki pokazał wszystko najlepsze co umie i bez jakichkolwiek problemów zwyciężył w klasie OPEN, wygrywając obydwa wyścigi i jeden start. Po tym co zaprezentował w sobotę śmiało można powiedzieć, że jest niezaprzeczalnie najlepszym zawodnikiem MX w Polsce! Rozwiał wszelkie wątpliwości w wyczekiwanym od dawna bezpośrednim pojedynku z Łukaszem Lonką.

Było tam wiele dobrych akcji, wiele pokazów dobrej jazdy, ambicji i woli walki. Czarek Lewko i Darek Rapacz też pokazali klasę i „żelazne serce”, gdy mimo problemów wyszarpywali czołowe pozycje. Także Damian Kojs zaczyna błyszczeć w MX2.

Po Strykowie Gdańsk, który miał być nie tylko areną IV rundy MP, ale i testem przed zbliżającymi się drużynowymi ME (MXoEN). Tor i imprezę „odbierał” przedstawiciel FIM pilnując, czy zasady i reguły bezpieczeństwa są przestrzegane.

W roku ubiegłym na finale MP w Gdańsku było sporo kontrowersji organizacyjno-formalno-sędziowskich: długie oczekiwanie w kolejce po transpondery, obsuwy czasowe, czy w końcu ów słynny lecz niesławny „ustawiony pod Golloba” wyścig klasy Masters i związane z nim niejasne decyzje o dopuszczeniu i niedopuszczeniu do startu riderów bez licencji. Tym razem musiało być lepiej. Tym bardziej, że przecież podobno „polski MX idzie w górę”, więc gdzie jak gdzie, ale w Gdańsku musieli się sprężyć i wykazać.

I pokazali, że się da! Przygotowanie toru, polewanie bez zarzutu, co potwierdziła większość zawodników. Organizacja dobra, tak więc test raczej zdany. Runda w Gdańsku na paddocku została uznana za najlepszą z dotychczasowych.

Teraz czas na strefy – aż cztery w ciągu jednego dnia. Przy niepewnej pogodzie (burze i ulewy) pojechała Zachodnia w Głogowie, Północna w Mrągowie, Południowa w Czerwionce i nowa, Centralna w Mysiadle.

Było tam odpowiednio: 195, 129, 75 i 128 zawodników. Razem bardzo wielu, ale… Czerwionce odbiła się czkawką impreza w Mysiadle. Tak niskiej frekwencji dawno nie pamiętają, nawet co starsi górale…

Na domiar złego jeszcze w połowie zawodów przyszła burza, potężnie lunęło i przykryty o kilka sekund za późno sprzęt Motoresults zastrajkował. Czerwionka miała więc tylko pierwsze biegi. To był niełatwy weekend na strefach. Więcej w naszym magazynie.

Był też ADAC zdecydowanie dla Polaków nieudany. Tor w Bielstein jest trudny, jest też chyba pechowy. W roku ubiegłym było bagniste błoto i tragiczny wypadek z udziałem kibiców, gdy jeden z motocykli uderzył w kilka osób. Tym razem przygotowanie obiektu i jego stan budziły sporo zastrzeżeń, zwłaszcza ogromne ilości kamieni na torze. W sobotnich kwalifikacjach problemy miał Wysocki. Potem nieudane wyścigi i choć czasy wcale nie były złe, to jednak przywieziony jeden punkcik wywołuje mieszane uczucia. Tomek po Bielstein powiedział tak: Jechałem chyba na 50% swoich możliwości, nie czułem od początku toru. To nie był w ogóle mój dzień. W dodatku te kamienie… Jak start nie wyszedł, to potem było już po zabawie.

Przykro mi że Smitka miał takiego pecha (otwarte złamanie ręki!), ale cieszę się, że Romanćik – mój kolega z teamu – w końcu trafił na podium. Tor był ewidentnie pasujący Czechom, dlatego nie dziwi mnie, że tak dobrze wypadli. Gratuluję im. Z kolei Gaba Chętnicki miał w sobotę świetny piąty czas. Wydawało się, że powracający wreszcie do ścigania po kontuzji w Drehnie (a wypadł tam znakomicie!) nasz najlepszy junior znowu przywiezie więcej punktów. A tu zonk! Nie poszło na starcie, a czary goryczy dopełniła uszkodzona (od kamienia, a jakże!) tarcza w moto i to był koniec jazdy. Gaba na pewno może czuć się rozczarowany, ale kto powiedział, że zawsze będzie dobrze? Martin Krć zwyciężył w MX2 a Jaromir Romanćik był drugi w całej rundzie w Masters. Czesi coraz silniejsi na ADAC. Nic tylko znowu brać przykład… I jeszcze jedno. Zamiast Juniorów (w 85cm) w Bielstein odbyła się runda Mistrzostw Niemiec Kobiet. Właśnie dlatego po raz kolejny (kto planuje taki kalendarz???) na EMX Women w przygranicznym Schwedt zabrakło Niemek, ale pojawiła się Kiwi girl, czyli Courtney Duncan, która bawi akurat w Europie. Najlepiej jeżdżąca na świecie riderka bez problemu sięgnęła po dublet… Za nią były Larissa Papenmeier i Holenderka Nicky Van Wordragen. Startowało aż 29 zawodniczek.

W Czechach również ruch. Na MMĆR w Pacov wielka armada riderów (w MX2 ponad 60 startujących w kwalifikacjach!), wypełnione maszyny startowe, niezbyt sprzyjające warunki (mokro i błoto) i… fantastyczne emocje. Sensacyjne zwycięstwo w wyścigu MX1 odniósł stary wyga i weteran MX Petr Bartoś, który w przeciwieństwie do rywali nie zrzucił gogli oblepionych mazią w czasie wyścigu. Jak stary lis wykorzystał okazję i gdy inni walczyli z błotem na twarzy, on wyprzedził najlepszego i wygrał. Właśnie przez to błoto i zrzucone gogle-nie tak dobrze jak by tego chciał, wypadł Tomek Wysocki.

Skończyło się na 6. i 10. miejscu a łącznie na 8. Na tym samym miejscu jest w generalce. W klasie MX2 mieliśmy zaledwie 2 reprezentantów: Damiana Kojsa (jego pierwszy poważniejszy start po kontuzji w ĆR) i Michała Śpiewoka, który też ledwo co się jako tako wykurował po poważnych urazach w Loket. Ale Michał musiał być ostrożny, więc jego jazdy nie wystarczyło na zakwalifikowanie się do wyścigów. Z kolei Kojs dopiero „wjeżdża się” w wyścigi i jeszcze nie ma tyle siły. W pierwszym biegu był 16., ale drugiego niestety nie ukończył. Wśród dziewczyn znowu solidnie pojechała Wika Garbowska, która była w tej rundzie 11. (na 26 startujących zawodniczek).

Na przygranicznym, doskonale znanym polskim kibicom torze w Petrovicach, odbyła się „zastępcza” runda Pucharu Moraw, popularnego wsród polskich zawodników czeskiego cyklu. Po piątkowych burzach, ulewach oraz sobotnim polewaniu metodą naturalną (z nieba) do ostatniej chwili impreza wisiała na włosku.

Część riderow odpuściła i wróciła do domów, zaś ci, którzy wytrwali dostali piękną pogodę i schnący tor. Jako że nasi najlepsi z Południa startowali w Gdańsku, tutaj pojawili się nieliczni. Najciekawiej pojechali Dawid Dudarewicz (klasa MX2 HOBBY) i Michał Śpiewok w OPEN MX2, ale tylko w pierwszym biegu. W drugim niestety miał miejsce karambol, w którym po upadku nasz zdolny junior uległ ponownej kontuzji łopatki (jeszcze nie całkiem zdrowej). Życzymy powrotu do zdrowia i wysokiej formy.

Foto: Krzysztof Hipsz, Alek Skoczek