Ostatnie odliczanie w Anaheim

Tylko godziny dzielą nas od rozpoczęcia jednego z najbardziej spektakularnych widowisk w światowych sportach motorowych. AMA Supercross! Ta nazwa tak wiele mówi nie tylko Amerykanom, ale rozpala także serca tysięcy ludzi na całym świecie. Ludzi, którzy wiedzą jaki to niezwykły sport i jak wiele się w nim dzieje oraz ile wyzwala emocji.

Kalifornijskie Anaheim, założone przez niemieckich imigrantów czeka na wielkie otwarcie kolejnego sezonu AMA SX. Miasto w których znajdziemy sporo polskich odniesień (mieszkali tu min. Helena Modrzejewska czy Henryk Sienkiewicz) w ten weekend żyje tylko supercrossem i jako jedyne co roku gości aż dwie rundy mistrzostw Ameryki.

Na bejsbolowej arenie znanej jako Angel Stadium w Anaheim trwają ostatnie przymiarki do startu relacji telewizyjnych na żywo, a liczny poczet riderów lada chwila odpali swoje maszyny. Gdy tylko ognie Monstera zapłoną nad linią startu zacznie się wielki show Przypomnijmy, że w tym sezonie rozgrywki odbywać się będą nieco inaczej niż w latach poprzednich. Przede wszystkim nie ma półfinałów a punktacja też wyglądać będzie nieco inaczej. O zmianach dość szczegółowo pisaliśmy TUTAJ.

Na ile wprowadzone zmiany wpłyną na przebieg rywalizacji (zwłaszcza na etapie kwalifikacji!) przekonamy się już niebawem. Sami zawodnicy mówią, że zmiany są zdecydowanie na plus i podniosą i tak już wysokie „ciśnienie”. Maszyna SX ruszy o godzinie 18:30 czasu kalifornijskiego. Początek kwalifikacji od godz. 12:00. Wszyscy kibice czekają nie tylko na opadnięcie bramek startowych. Wyobraźnię pobudza bowiem powrót Kena Roczena po koszmarnej kontuzji odniesionej właśnie w Anaheim (podczas drugiej edycji w tym mieście) i licznych operacjach połamanej ręki. Ile będzie wart na torze z lekko niesprawnym kciukiem i na ile szybko wejdzie między najlepszych po długiej przecież przerwie- dowiemy się już niebawem.

Poza Roczenem mamy też odmienione składy w wielu teamach. Sama czołówka ma się dobrze, wszyscy najważniejsi gracze są gotowi i czekają na pierwszą rywalizację. Na ile doskonale przygotował się Marvin Musquin czy Eli Tomac, i kto udanie rozpocznie pochód po koronę mistrza USA? Tym razem nie będzie mistrza Ryana Dungeya, ale czy do wielkiej trójki Roczen-Tomac-Musquin dołączy na przykład Anderson? Rider ten pokazał w końcówce poprzedniego sezonu, że jest w stanie powalczyć o wygraną. Zobaczymy też jak poradzi sobie mistrz klasy 250cm Zach Osborne, jaki postęp zrobił w międzyczasie świetny debiutant z Francji Dylan Ferrandis i czy mistrz motocrossu z sezonu letniego Tomac skuteczniej opanuje nerwy. Trwa ostatnie odliczanie. Monster girls już są gotowe, wszystkie teamy i ich riderzy również. Śledźcie nasze relacje.

Ale nie jest to jedyna atrakcja supercrossowa tego weekendu. Oto bowiem w Wlk. Brytanii rusza również supercrossowa liga Arenacross. Osiem rund, cztery kraje i wielki finał w Dusseldorfie 10 marca. W Manchesterze dzisiejszego wieczoru zapowiada się niezła bitwa, bo wszystko co na naszym kontynencie najlepszego w SX pojawi się prawdopodobnie właśnie tam. Ciekawostką w kategorii Debiut będzie występ weterana z MXGP Gieny Bobryszewa, który został zaangażowany przez brytyjski team do udziału w całym cyklu Arenacross. Ale jak wynika z ostatnich wieści ma też zastępować Briana Bogersa w … Hondzie, z której przecież dopiero co odszedł, bo nie było tam dla niego miejsca…. O wydarzeniach w Manchesterze napiszemy również. No i nie zapominajmy, że w niemieckim Riesa w Saksonii Górnej dzisiaj powalczy nasz największy mistrz Tadek Błażusiak. II runda Mistrzostw Świata Superenduro daje nie mniejszy ogień niż Supercross, a wielki i udany powrót króla tej dyscypliny na nowo rozpala wyobraźnię kibiców znad Wisły. No i mamy jeszcze Dakar, w którym zadebiutuje Maciek Giemza. O ile tabele wyników są jeszcze niewiadomą to jedno jest pewne, będziemy mieli ognistą, pełną energii i wrażeń sobotę!!!

fot. KTM, Suzuki, Red Bull, Husqvarna (zdjęcia pochodzą z rozgrywek w sezonie 2017)