Pomarańczowa fiesta w Assen

Cairoli mistrzem świata po raz dziewiąty, duet Jonass-Prado znowu na topie, Herlings triumfuje podwójnie przed własną publicznością, a Nancy Van de Ven robi to samo wśród pań. Czy dla Holendrów, czyli popularnych „Oranje” i ekipy KTM mógł być piękniejszy weekend w Assen?

Z drugiej strony kolejna katastrofa Gajsera, brak kolorowych navijaćich i powrót czeskiego Ironmana na złoty tron. Oto Assen AD. 2017. Zaczęło się wręcz katastrofalnie, bo niebo chyba znowu uwzięło się na światową mekkę ścigania w Assen. Po ubiegłorocznym oberwaniu chmury i zalaniu sztucznie usypanego toru „TT Circuit”, oraz wymuszonych sytuacją zmianach w harmonogramie, tym razem aura obrała inną taktykę.

Deszcz przez cały piątek, całą noc i pół soboty miał zasiać zwątpienie wśród kibiców, nasączyć solidnie piasek na torze i…rzecz jasna urządzić zawodnikom aż pięciu klas prawdziwą szkołę przetrwania. Zimno, mokro, ponuro, ciężko – ale jechać trzeba. Jako pierwsi pokonać totalną „ciapę” z piasku musieli weterani (VMX) ponownie rozgrywający tu swoje MŚ. Ich rozjeżdżanie mokrego toru było jednak syzyfową harówką, bowiem padający deszcz „na bieżąco” uzupełniał stan wody na piachu. W takich realiach najszybciej jechali ci, którzy albo lubią ryzyko, albo mają niewiele do stracenia, albo są wyjeżdżeni od wielu lat i byli kiedyś na topie. Pozostali jechali aby przejechać (wszyscy byli pewni udziału w finale, ponieważ stawiło 39 riderów na 40 miejsc), a kilku by tylko przetrwać i dotrzeć do mety. Obrazki jakie miały tam miejsce były dopiero zapowiedzią tego, co musiały wycierpieć dziewczyny i najmłodsi w tej rundzie uczestnicy, czyli czerwone brygady Hondy w klasie EMX 150cm.

Dwa najgorsze i najtrudniejsze do przejechania odcinki toru powinny śmiało otrzymać miana „Alei topielców” i „Gehenny”. Aleja była prostą po mecie, biegnącą wzdłuż budynku, gdzie znajduje się centrum prasowe. Konfiguracja tego odcinka sprzyjała wyjątkowo długiemu utrzymywaniu się wody. To właśnie na niej zakończył swoje najgorsze i najbardziej pechowe GP w roku ubiegłym Tim Gajser. Tym razem lista ofiar była znaczne dłuższa, bo znaleźli się na niej nawet ci najlepsi, i to w każdej z klas. Z kolei ową Gehenną była centralna część toru pomiędzy trybuną główną a tarasem dla VIPów. Tam jedni jechali jak amfibia, drudzy jak czołg zapadający się w gęstym błocie, a inni musieli najpierw upaść by potem powstać i przeżyć.

Wielu „zrzucił” z siodła ich własny motocykl, gdy zakopał się w ciężkim do pokonania zakręcie, lub gdy próbowali z niego wyjść na większym gazie. Loty przez kierownicę i „lądowania” poza torem stały się rzeczą nagminną. Właściwie ten, który w sobotę tam nie leżał lub nie został przystopowany przez gęste i mokre zwały, mógł nazywać siebie szczęściarzem. Odcinek okazał się bolesny w skutkach nawet w niedzielę, gdy panowała już piękna, słoneczna pogoda (deszcz ustał w sobotnie wczesne popołudnie).

SOBOTA Jako pierwsi kwalifikacje i walkę o punkty rozgrywali Weterani. Wśród nich dwaj znani nam z naszych stron Europy panowie: Polak Dariusz Strzelecki (sponsor Tomka Wysockiego) i Czech Martin Żerava, były mistrz i wicemistrz świata VMX. Bardzo popularny i słynący z tego, że jako jedyny startuje w mistrzostwach kraju w dwóch klasach podczas każdej rundy (MX1 i Weteran).

Po kwalifikacjach wydawało się, że to Skandynawia szturmem zdobędzie podium (Finowie i Szwedzi), ale ku zaskoczeniu wszystkich zwycięzcą pierwszego wyścigu okazał się… drugi na mecie Żerava! Wszystko przez ukaranie zwycięzcy (Fina Nico Kalatie) utratą 10 miejsc za wyprzedzanie przy żółtej fladze. Drugi był Włoch Ravaglia a trzeci, ubiegłoroczny mistrz, Szwed Nilsson. Taki obrót spraw poniekąd ustawił drugi wyścig, bo Skandynawia musiała teraz zaatakować, czyli zaryzykować. Tor w Assen był jednak bezlitosny dla popełniających nawet niewielkie błędy. Niezły wynik zanotował Strzelecki (24 miejsce na 39 riderów), o wiele lepszy niż przed rokiem. Potem na maszynie pojawiły się dziewczyny i na trybunach dominowało jedno pytanie: czy pupilka Holendrów Nancy Van de Ven wytrzyma presję i wykorzysta atut swego podwórka?

Van De Ven

Na czasówce tor zaaplikował paniom błotny horror, Van de Ven miała najlepszy czas ale i ona w końcu ugrzęzła w brunatnej mazi. Po sukcesie w katastrofalnie ciężkim GP Indonezji i w bardzo trudnym MXoEN w Gdańsku, obie Holenderki (Van de Ven i Van Wordragen) wydawały się jak stworzone do ciężkiego ścigania w Assen. Plany mogła im pokrzyżować w zasadzie tylko jedna dziewczyna: Kiwi Girl… Znakomity start małej Niemki Larissy Papenmeier był pewnym zaskoczeniem, ale jeszcze lepsza okazała się szybko Courtney Duncan. Niestety Nowozelandka upadła i wtedy „krew” poczuła Van de Ven, która wyszła na prowadzenie i nie oddała go aż do mety! Radość tysięcy miejscowych kibiców była wielka! Druga Papenmeier, trzecia Lancelot, a Duncan dopiero czwarta. Dość słabo włoska królowa torów Fontanesi. Van Wordragen niestety rozwaliła pechowo łokieć i odpadła z dalszej rywalizacji. O ile trzecia tego dnia ścigająca się o punkty klasa, czyli EMX 150 nie zaserwowała niespodzianek (prócz całej masy utopionych sprzętów we wspomnianej alei!), gdyż wygrał faworyt Włoch Adamo, to wyścig kwalifikacyjny MX2 przyniósł ich bardzo wiele.

MX2

Znakomita jazda całej ekipy Husqvarny i trzy pierwsze miejsca (Covington, Olsen, Mewse), kompletnie niespodziewany „nur” w dół ze skarpy na końcu Alei Topielców w wykonaniu Jonassa i… debiutancki start w MŚ MX2 mistrza świata z „setek” z 2016r Jago Geertsa. Tempo ćwiartek, mimo fatalnych warunków było niesamowite, wręcz wściekłe! No a na koniec dnia kwalifikacje klasy MXGP i…pokaz siły Króla Piasku, Jeffreya Herlingsa. Za nim świetny Gajser (który lepiej wystartował, ale nie ustrzegł się błędu), potem Paulin i Van Horebeek, a dopiero dziesiąty Cairoli, który już w niedzielę miał zapewnić sobie dziewiąty tytuł mistrza świata.

Jeffrey Herlings

NIEDZIELA Zaczęli Weterani… Tym razem przyszło im jechać po wprawdzie przegładzonym gdzieniegdzie, ale nadal nasiąkniętym wodą torze. Najlepiej rozpoczął Ravaglia, ale na drugim kółku upadł i otworzył tym samym drogę Kalatie, który prowadził dalej wyścig aż do mety. Niestety w strefie Gehenny upadł i nasz Strzelecki, więc stracił szanse na lepsze miejsce, gdyż większość grupy odjechała. Ale później zdołał nieco poprawić wynik. Kalatie zgarnął teoretycznie drugie zwycięstwo, ale wobec wcześniejszej kary zdobył dopiero trzecie miejsce na pudle MŚ. Dwie sekundy za nim finiszował niespodziewanie Francuz Guidetty, potem Żerava, który tym samym zdobył złoto i powrócił na tron MŚ po dwóch latach przerwy! Srebro dla Szweda Nilssona, który trzyma klasę co roku. Po zejściu z podium Martin Żerava i jego ojciec podzielili się z nami chętnie swymi wrażeniami i opiniami oraz jeszcze gorącymi emocjami. Jak niełatwą drogę przebył czeski mistrz przeczytacie niebawem. Z kolei obszerna rozmowa z Darkiem Strzeleckim o MŚ weteranów, jego 31 miejscu i ciekawym life-story wkrótce na naszych łamach.

Gdy do decydującego starcia przystąpiły dziewczyny, publika oczekiwała tylko jednego: zwycięstwa swojej Nancy. Holenderka świetnie wystartowała i sukcesywnie jechała swoje. Za nią Fontanesi i Papenmeier oraz solidna Lancelot. Ponownie nie najlepszy start Kiwi dał jej dopiero szóste miejsce na trasie. Przebijała się jednak szybko naprzód. Ale najwięcej do powiedzenia miała Van de Ven. Końcówka wyścigu to dramaturgia dyktowana przez tor. Upadła Papenmeier, a błędy Fontanesi i gleba Kiwi sprawiły, że na mecie za Van de Ven pojawiła się Lancelot. Dalej Fontanesi i Duncan. Podium GP: Van de Ven, Lancelot, Papenmeier. Oznaczało to zmianę liderki MŚ. Sytuacja przed finałem WMX we Francji zrobiła się więc arcyciekawa i bo mistrzynią może zostać jedna z czterech zawodniczek! Podium pozostałych klas jest w większości jasne, ale dziewczyny będą się bić do ostatniego metra, bo najlepsza czwórka pań mieści się w 5 punktach! Natomiast w EMX 150 na pudle stanęli: 1. Adamo (ITA), 2. Nordstroem (SWE), 3. Outeiro (POR). Pierwsza jazda MX2 została zdominowana przez dwóch pomarańczowych.

Jorge Prado

Duet Jonass-Prado szalał i robił co chciał, odjeżdżając rywalom. Za nimi kolejny duet, tym razem biało-czarnych z Huski (Covington- Mewse). Przy świetnej pogodzie i nadal trudnym torze jazda czołówki była niczym ucieczka przed stadem wilków. Piach strzelał na wszystkie strony, jeźdźcami rzucało niemiłosiernie, a widowisko było przedniej miary! Prado nawet odebrał Jonassowi prowadzenie, ale Łotysz odgryzł się koledze i to on dojechał pierwszy. Za nimi Covington i ku uciesze kibiców Holender Vlaanderen. Dopiero 5. Seewer, który powinien nadrabiać stratę a nie ją powiększać… Druga jazda to popis Conrada Mewse, lider czterech kółek, zmieniony przez Jorge Prado, który czaił się za Anglikiem od początku.

Pauls Jonass

A Jonass i Seewer? Kiepski start Łotysza i dość dobry Szwajcara sprawiły, że liczył się tylko ten drugi. Liczne gleby zebrały żniwo (padali min. Rubini, Lesiardo, Bogers i Vlaanderen) ale na czele gnała jak na skrzydłach swego Red Bulla młoda hiszpańska, gorąca krew. Jorge Prado pojechał jak po sznurku i zdobył swoje trzecie Grand Prix! Za nim Seewer i Olsen. A więc Huski Riders wypadli w Assen też bardzo dobrze. Podium w Assen to: 1.Prado, 2.Jonass, 3.Seewer. Ale to Łotysz idzie po koronę mistrza!

MXGP Kwalifikacje padły łupem Herlingsa. Za nim niespodzianka, nie przepadający za piachami Gajser. Cairoli nie wariował bo było jasne co ma zrobić w Assen, więc wszystkie siły zbierał na pierwszy wyścig.

Tony Cairoli

I ten pierwszy wyścig właśnie Włoch rozpoczął znakomicie, biorąc holeshota! Prowadził aż do 11 okrążenia i wtedy Herlings wywołał szaloną radość dookoła toru, gdyż wyprzedził Tonego. Król piachu był w swoim żywiole! Wprawdzie potknął się w Gehennie i nieco przystopował, ale i tak nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa. Tymczasem z tyłu działy się rzeczy dramatyczne. Oto ciągnący jako drugi Gajser na 11. kółku zaliczył solidny crash i na 13-tym zakończył udział w całym GP. Mało tego, rąbnęli mocno Van Horebeek (w Alei Topielców) i Clement Desalle. Mocne i bolesne lądowanie po skoku w Gehennie zaliczył Butron, tak więc stawka jadących rzedła w oczach.

MXGP

Nagl z dopiero 30 miejsca po starcie awansował na 10. Bardzo dobrze jechał Febvre, ale dosłownie w samej końcówce dopadł go i wyprzedził Max Anstie. Summa summarum na mecie pierwsi byli: Herlings, Cairoli, Anstie, Febvre. Szał radości ogarnął fanów TC 222, bo ich idol zapewnił sobie już w tym momencie DZIEWIĄTY TYTUŁ MISTRZA ŚWIATA! Były fajerwerki, był złoty kask, polał się szampan, a sam Tony zniknął w pomarańczowym tłumie. Video z tej euforii możecie zobaczyć TUTAJ

Tony Cairoli

W przerwie, pytany o to jak pojedzie drugi wyścig Cairoli rzekł: „Być może będę pijany”… Last ride of the day. Maszyna startowa bardzo mocno przerzedzona, a wśród nieobecnych ten najbardziej przegrany Tim Gajser. Feralna końcówka sezonu dla jeszcze aktualnego mistrza. Nie wyjechał też na maszynę Desalle i paru innych. Już dawno nie było takich dziur na maszynie. Silniki na maxa i poszli! Najszybciej wpadł na linię holeshota Nagl, który chciał się zemścić za nieudany poprzedni bieg. Ale tuż za holeshotem doszło do bardzo groźnego incydentu.

Oto rozpędzony motor Coldenhoffa wskutek kolizji zgubił swego jeźdźca i wyleciał poza tor jak z katapulty, po czym gwałtownie koziołkując rąbnął w barierkę, przy której siedzieli (na dolnym balkonie) widzowie. Tego nie spodziewał się nikt! Po raz kolejny okazało się, że nawet spora odległość (ok. 12 m) od toru nie zapewnia pełnego bezpieczeństwa i trzeba mieć cały czas szeroko otwarte oczy. Na szczęście obyło się bez większych obrażeń u poszkodowanego widza. Zapis tego groźnego zdarzenia TUTAJ Tymczasem na torze Herlings szybko „załatwił” Nagla i pomknął niezagrożony jako lider, wywołując wielką radość „Oranje”. Drugi jechał jak natchniony Nagl, trzecim najpierw był Romain Febvre, potem Cairoli. Ale i jego dopadł w końcu pech i Włoch po błędzie spadł na 6. miejsce. Tempo było szalone, czołówka jechała jak w wyścigu o życie! Na mecie mieliśmy ostatecznie następującą kolejność: 1. Herlings, 2. Nagl, 3. Febvre, 4. Anstie. Piąty dojechał kulejący i poobijany Van Horebeek. Grand Prix dla zdobywcy pięknego dubletu Herlingsa, a kolejne stopnie podium należały do Febvre i Anstiego.

Tony Cairoli

Tak więc Mistrza i Wicemistrzów Świata już znamy: 1. Cairoli, 2. Herlings, 3. Paulin. Desalle wypadł z walki i w pechowy sposób zakończył sezon. Belgia ma drugi rok z rzędu problem z kadrą na MXoN przez jego kontuzję. A jak wypadł Tomek Wysocki? Trzeba przyznać, że przed Assen solidnie trenował prawie dwa tygodnie na miękkich torach w Holandii .Tyle że stan toru podczas GP a to na czym Tomek ćwiczył, to jak dwie osobne bajki. Assen było bardzo ciężką przeprawą, więc 22 miejsce w 1 biegu było naprawdę dobre. W drugim kraksa z dublującym go riderem i było „po ptokach”. Byle dojechać cało do mety. Była to ostatnia runda MŚ dla Wysockiego. Teraz został tylko finał MMĆR, finał ADAC i MXoN. Już w najbliższy weekend, podczas finałowej rundy MŚ we Francji Cairoli odbierze należną mu koronę, a wraz z nim koronowani zostaną jeszcze nowy mistrz świata w MX2 (wszystko wskazuje na Jonassa), mistrz Europy w klasie EMX250 (będzie to znowu Włoch) i poznamy też nową królową światowego motocrossu.

fot: Alek Skoczek, Monster Energy, KTM