Strefowy Lidzbark na maxa

Po odwołanej rundzie strefy północnej w Olsztynie riderzy czekali jak kania dżdżu na zawody w Lidzbarku Warmińskim. Szykując swoje bryki nie wiedzieli, że jeszcze kilka dni temu na torze zalegała 15 centymetrowa warstwa śniegu.

Ale że na amatorów nie trafiło, wystarczyły ledwie dwie doby, aby wszystko nie tylko przywrócić do stanu używalności, ale jeszcze osiągnąć topową jakość. Bo przecież z owej topowej jakości tor w Lidzbarku słynie. I nadeszła niedziela, słoneczna, trochę wietrzna, momentami wręcz upalna.

Blisko 160 zawodników, bardzo licznie obsadzona klasa z licencją C, kilka gwiazd, adepci Akademii Orlen Team, załogi z Rosji, włoscy dziennikarze (obserwatorzy zawodów MTB rozgrywanych także w Lidzbarku), włodarze miasta, jak zwykle licznie zgromadzeni kibice. Tor wygłaskany do granic nieprzyzwoitości. Jarek Piwnicki, prezes miejscowego Moto-Klubu uważa bowiem, że zarówno w ściganiu o pietruszkę jak i w walce o tytuł Mistrza Polski standardy muszą być zachowane.

Lidzbark to dzisiaj marka, a o markę dbać trzeba zawsze. Mało tego, prezes skorzystał z sugestii wytrawnych jeźdźców i zmodyfikował skoki, wybudował nowy tunel, aby bezpiecznie przemieszczać się po torze, planuje w nowym sezonie rewolucyjne zmiany, ale o nich przeczytacie w relacji w czerwcowym X-cross. W każdym bądź razie przygotujcie się na zupełnie nową rzeczywistość.

A wszystko po to, aby stworzyć warunki do… zorganizowania Mistrzostw Europy, a kto wie, może za parę lat i Mistrzostw Świata? Bo niby dlaczego nie, warunki są, infrastruktura jest, Lidzbark piękne miasto – czyli nic, tylko robić. Zwłaszcza, że parę ładnych lat temu mieliśmy tu zawody, na których startował nie kto inny, jak sam… Tim Gajser! Czego pewnie słynny Słoweniec już nie pamięta, ale klubowicze owszem, są nawet zdjęcia. Dlatego życzymy Lidzbarkowi udanej realizacji planów, a teraz czas na Strefę. Klasa 65 trochę okrojona, być może dlatego, że w tym samym czasie odbywał się także MML. W Lidzbarku na maszynie zameldowało się 12 jeźdźców, a wśród nich m.in. Wiktor Rafalski (Akademia Orlen Team).

Na skróconej trasie pomykający chyżo młodzieńcy uzyskali bardzo dobre czasy, ale w obydwu wyścigach niepokonanym okazał się Artur Gałuszka (Człuchowski AMK Poltarex). W osiemdziesiątkach już kilka znanych nazwisk: Zdunek, Włodarczak (Akademia Orlen Team), Kuśmierczyk, Sobiech (Akademia Orlen Team), Małecki (Akademia Orlen Team), Kowalski (na nowym motocyklu Husqvarna).

Nadzieje polskiego MX. I tu już nie było przebacz, tu zawodnicy cięli się równo… Pierwszy bieg wygrał idący w ślady taty Damian Zdunek, ale w drugim musiał już ustąpić pola Wiktorowi Małeckiemu (KM Cross Lublin), który wygrał całe zawody (po nim byli Zdunek i Olaf Włodarczak).

Razem z „osiemdziesiątkami” pojechały dziewczyny, co prawda tylko cztery, ale tyle wystarczyło, aby obejrzeć naprawdę zażartą walkę. Dwie z nich: Weronika Obiała i Angela Stępnicka to zaprawione w bojach riderki, jednak to żadna z nich nie stanęła na najwyższym stopniu pudla, tylko debiutantka – jeżdżąca zaledwie od roku Julka Jarmołkowicz (Człuchowski AMK Poltarex). Lekko zdeprymowana drugim miejscem w pierwszym przejeździe nie załamała się, postawiła wszystko na jedną kartę i drugi bieg wygrała. zwyciężając jednocześnie w generalce (wywiad z Julką w aktualnym wydaniu X-cross). I przyszedł czas na wyjadaczy, czyli klasy MX Junior i MX Open.

W Juniorach tytuł dominatora należał niewątpliwie do Czarka Lewko (Akademia Orlen Team), choć nieźle mieszali na torze także Damian Ślugaj (Człuchowski AMK Poltarex) i Konrad Dąbrowski (DUUST.CO). Reszta stawki wcale nie odstawała od zwycięzców, co świadczy wymownie, że lada moment będziemy mieli pokoleniową zmianę! Młode wilki coraz bardziej szczerzą kły! Oczywiście największym zainteresowaniem u kibiców cieszyła się klasa Open. Dziewięciu jeźdźców Apokalipsy, a wśród nich (w kolejności na pudle): Bykowski (PSM OFF Road Białystok), Patryk Zdunek (Człuchowski AMK Poltarex) i kolega klubowy Zdunka Michał Krech, a także Zienkiewicz, Kozłowski, bracia Mroczek, Kosiński, Szutowicz. Niespodzianek nie było, mimo to walka od pierwszego do ostatniego metra.

Szkoda tylko, że klasa mało liczna, ale to jest dość ciekawy a może i niepokojący syndrom: w Sobieńczycach na Orlen MXMP maszyna także nie była w Open w całości obsadzona (24 zawodników). Przypadek? Nie zawiedli natomiast posiadacze licencji C, którzy stawili się naprawdę tłumnie i trzeba było nieźle kombinować, żeby nie przeciągnąć zawodów i żeby wszyscy pojechali. No i udało się, co dowodzi tezy, że niekoniecznie impreza musi być dwudniowa. W kategorii MX1C wygrał Tomasz Lango (MotoKlub Orneta), w MX2C Vladislav Krushchev z Rosji.

Mieliśmy jeszcze MXOpen B, którą zdominowali gospodarze, lokując na najwyższym stopniu pudła Marcina Szczepańskiego. W Mastersach najszybszy okazał się nie kto inny, jak Jacek Olszewski (LKS Jastrząb Lipno). Podsumowując, zawody należy uznać za bardzo udane pod każdym względem, ale to w Lidzbarku przecież norma.

fot. Krzysztof Hipsz