Trzy pytania do… Joanna Miller (Akademia ORLEN Team)

Podczas I rundy Orlen MXMP wygrałaś klasę Kobiet, niestety podczas kwalifikacji w klasie Open miałaś wywrotkę, która wyglądała dosyć groźnie. Już w sobotę Mistrzostwa Europy Kobiet w Cieszynie, należysz do grona faworytek, a tu taki pech…

Mam zerwane więzadło krzyżowe, pękniętą łąkotkę i rozciągnięte więzadło poboczne. To oznacza, że kolano nie ma żadnej stabilizacji. Na dzień dzisiejszy jeszcze podpieram się kulami, kolano jest spuchnięte, jednak zostały mi jeszcze 3 dni do Cieszyna i chłopaki z Human Therapy codziennie działają z moją nogą. Nie rezygnuję z Mistrzostw Europy, postaram się pojechać, jednak decyzja zostanie podjęta na miejscu, może nawet w trakcie zawodów.

Tydzień po Cieszynie Mistrzostwa Świata Kobiet. Twój ostatni występ w Trentino był naprawdę znakomity, zajęłaś 9. miejsce pokonując takie rywalki jak Vann der Vlist, Natalie Kane czy zwyciężczynię Pucharu Kobiet 2016 w Cieszynie Sarę Andersen. Czy i ten start stoi pod znakiem zapytania?

Tak daleko w przyszłość nie wybiegam (śmiech). Na chwilę obecną skupiam się na Cieszynie i jeżeli uda mi się wystartować, to po zawodach dalej rehabilitacja i wyjazd do Ernee. Od dwóch tygodni nie siedziałam na motocyklu i moje ciało nie jest przygotowane tak jakbym chciała, ale muszę cieszysz się z tego co mam. Nie ma co rozpaczać, tylko trzeba działać i walczyć do końca.

Od kilku miesięcy pilnie trenujesz pod okiem Justina Morrisa w ramach zajęć w Akademii Orlen Team. Czujesz, że coś się zmieniło w Twoim stylu jazdy?

Justin to znakomity coucher, wszystkie jego uwagi są bardzo cenne, ale najbardziej utkwiła mi ta jedna: „be creative”. Pozornie słowa te niewiele mają wspólnego z jazdą na motocyklu, ale to tylko pozory. Owe kreatywne traktowanie off roadu pozwala otworzyć oczy i dostrzec WSZYSTKIE możliwości, które daje nam tor. Na przykład pozwoli odpowiedzieć na pytanie: jaką linię wybrać, żeby urwać choćby 0,1sek. Justin pomaga także uwierzyć w samego siebie. Jeżeli mówi, że dam radę ale decyzja należy do mnie, to nawet głupio mi nie spróbować. Dzięki temu w Hiszpanii udało mi się zaliczyć kilka naprawdę trudnych skoków.

Dziękuje za rozmowę i mam nadzieję, że zobaczymy Cię w pełni sił na maszynie startowej w Cieszynie.

fot. Krzysztof Hipsz