Tu nie ma miejsca dla cieniasów

 

W pierwszy weekend czerwca (2/4. 06) miłośnicy wylewania hektolitrów potu w zmaganiach na motocyklu spotkają się na starcie pierwszych w Polsce zawodów Hard Enduro rozgrywanych w górach.

Beskid Mały stanie się areną, na której riderzy zmierzą się z trudną i wymagająca trasą najeżoną licznymi podjazdami, zjazdami, kamienistymi potokami oraz wieloma naturalnymi przeszkodami, które dadzą „w kość“ każdemu. Bazą zawodów jest dolna stacja kolei na górze Żar. O szczegóły rywalizacji zapytaliśmy dyrektora trasy Miłosza Kudera oraz organizatora Tomka Gagata. Obaj pochodzą z Bielska-Białej, kolebki polskiego Hard Enduro, więc dobrze wiedzą „z czym to się je“.

Miłosz, zawodników czekają trzy dni zmagań z polskimi górami. Pierwszy dzień to prolog…

MK: Tak, trasa zawodów podzielona będzie na trzy dni, a każdego dnia zawodników czeka coś innego. Prolog, który będzie miał około 5,5 kilometra długości. Start i meta będą przy dolnej stacji kolei. Całość trasy będzie w 100% naturalna, co oznacza, że nie będziemy ustawiać specjalnie opon, dodatkowych belek, czy kamieni. W prologu będą do wykorzystania dwa przejazdy z pojedynczego startu, a lepszy czas zdecyduje o kolejności startu kolejnego dnia.

Ok, czyli w pierwszy dzień zapomnijmy o powszechnie stosowanym podczas prologu Super Enduro. Jak będzie w sobotę?

MK: Dokładnie. Sobota, czyli dzień główny. Zawodników czeka start z tego samego miejsca z tym samym początkiem. Zawodnicy będą mieli do pokonania trzy pętle, czyli 60km trudnego terenu z przewyższeniami wynoszącymi łącznie blisko 5000 metrów. Oczywiście jak wspominałem wcześniej zawodnicy startują według wyników prologu. Trasa w sobotę to 40% Enduro, a 60% Hard Enduro, nie ma tu miejsca na Cross Country. 95% dystansu do pokonania przebiega w lesie, gdzie zawodnicy na swej drodze będą musieli zmierzyć się z naturalnymi przeszkodami: potokami, stromymi podjazdami oraz trawersami. Wszystkie klasy poruszają się tą samą trasą, przy czym Ekspert będzie miał kilka odbić od trasy podstawowej na trudniejsze odcinki. Na trasie specjalnie utrzymany jest naturalny nieład, leżą kłody, kamienie itp.

A co czeka zawodników w niedzielę po takim wysiłku?

MK: Będzie trochę krócej, ale wcale nie łatwiej. Trzeci dzień to nowe miejsce i nowa trasa o długości 10km. o podłożu bardziej kamienistym aniżeli podczas wcześniejszych dni. Dojazd na miejsce będzie możliwy tylko w kolumnie motocykli po drogach publicznych, także jeśli macie zarejestrowane motocykle weźcie ze sobą dowody rejestracyjne. Trasa będzie krótsza, ale również wymagająca, klasa Hobby jedzie dwie pętle, Ekspert trzy. Zwycięzcą każdego etapu oraz całych zawodów zostaje zawodnik, który będzie miał największą ilość zaliczonych (i odbitych na karcie) punktów kontrolnych (check pointy). oraz najkrótszy czas zsumowany z drugiego i trzeciego dnia zawodów.

Czyli zawodnicy powinni jechać szybko, ale z głową, aby nie pominąć żadnego check pointu. Czy jest jeszcze coś, co riderzy powinni wiedzieć zanim wybiorą się na górę Żar?

MK: Na pewno dla zawodników ważne są kwestie organizacyjne. Punkt do tankowania będzie znajdować się przy starcie, paliwo w oznaczonych kanistrach przywożą ze sobą zawodnicy. I chyba najważniejsza kwestia: przez cały czas trwania zawodów motocykle są odbierane z parku maszyn i zdawane po ukończeniu etapu. Zawodnicy, którzy nie dostarczą motocykli do parku maszyn nie będą dopuszczeni do startu.

Tomek, czy zawody Beskid Hero wpiszą się na stałe do polskiego kalendarza wydarzeń moto?

TG: To, czy zawody będą cykliczne zależy tylko i wyłącznie od zawodników oraz osób jeżdżących na motocyklach. Warunkiem powrotu Beskid Hero jest wykorzystywanie terenu tylko i wyłącznie pod zawody, dlatego prosimy wszystkich motocyklistów o NIE JEŻDŻENIE PO TRASIE ZAWODÓW poza terminem zawodów.