Wszystkie drogi prowadzą do Loket

Nadszedł czas na najbardziej nam znaną i bliską (choćby z racji odległości) rundę Mistrzostw Świata i Europy w motocrossie. Czeskie Loket położone w górzystych okolicach Karlovych Varów urzeka zarówno swym malowniczym zamkiem jak tłumem fanów MX. A ci co roku ściągają licznie, aby przeżyć kolejną przygodę z wielkim ściganiem. Tym razem jednak polscy kibice mają wyjątkową okazję, ponieważ na tej światowej imprezie wystąpi troje polskich reprezentantów.

W najbardziej prestiżowej klasie MXGP pojedzie w końcu Tomek Wysocki, który w roku ubiegłym w Loket nie startował z powodu kontuzji. Chorzowianin ten tor lubi, zresztą to właśnie tam zaczynał przecież swoją przygodę z MŚ, gdy przed trzema laty po raz pierwszy pojechał w wyścigach klasy MX2.

Doskonale też wie, że zawsze są tam polscy kibice i na ich doping liczy. Na szczycie tabeli tej klasy króluje Tony Cairoli, którego fani już chodzą z transparentami z hasłem „TC 222 mistrz świata 2017”. Wraca jednak do swej topowej formy Tim Gajser, a i ubiegłoroczny triumfator Max Nagl będzie chciał też wyrwać coś z tego tortu dla siebie. Świetnie spisujący się ostatnio Arminas Jasikonis wprawdzie mocno czuje się na miękkim ale…jak przystało na zawodowca zrobi swoje i na twardszym torze.

W kolejce do podium jest też Desalle (w 2015r był 3). Drugim Polakiem będzie jakże wyczekiwany w finale Mistrzostw Europy klasy 65cm, rewelacyjny w tym roku Max Chwalik (#618, Akademia Orlen Team). W porównaniu z rokiem ubiegłym chłopak ten dokonał niesamowitego skoku w górę. Eliminacje strefowych ME Max niemalże zagarnął dla siebie, bo okazał się w nich najlepszy i najmocniejszy! Na cztery rundy, trzy wygrał niepodzielnie, zgarniając dublety! Tylko raz miał słabszy dzień, ale była to sprawa wywrotki i defektu, a nie spadku formy. Po raz pierwszy więc to Polak urósł do rangi zdecydowanego faworyta jednej ze stref eliminacyjnych (NE północno-wschodnia). I jako faworyt wygrał z wyraźną przewagą. Pokazał też, że jest o wiele mocniejszy psychicznie, gdyż potrafił wygrywać i wtedy, gdy start nie był najlepszy i gdy rywale cisnęli do samego końca. To na pewno przyda się w Loket, bo tam czekają na niego rywale jeszcze mocniejsi i uchodzący za faworytów finału.

Ubiegłorocznego finału Max raczej nie będzie dobrze wspominał, bo tam zawiodła przede wszystkim psychika, a i forma była nie taka jak teraz. Tym razem jednak liczymy zdecydowanie na o wiele lepszy wynik. Tym bardziej, że przygotowania są naprawdę na poważnie. Mama Maksa, Anna Chwalik: Maks wygrał ostatnia rundę EMX 65 w Stelpe, która była najtrudniejsza, więc podbudował się psychicznie i czuje się dobrze. Po zawodach odbył się trening w Estonii z Justinem Morrisem, potem w Lidzbarku. Na tym zakończyły się przygotowania. Od niedzieli Max nie dotykał motocykla, odpoczywał i biegał codziennie relaksacyjnie. W środę odebraliśmy nowy motocyckl z Grizzly Racing Service przygotowany specjalnie na zawody w Loket. Grizzly przygotowało również dotychczasowe moto, budując go praktycznie od nowa. Wyniki z hamowni pokazują, że oba motocykle są porównywalne, wiec ostateczna decyzja na którym Maks wystartuje, będzie podjęta po treningu czasowym. Jeśli chodzi o faworytów to nie ustawiamy się w kolejce, nie analizujemy czasów. Maks jedzie na kolejne zawody pewny siebie i pozytywnie nastawiony. W finale w Loket wystąpią najszybsi zawodnicy, wiec wszystko zależy od startu i od tego jak się ułoży cały wyścig. Nie da się przewidzieć pozycji, a jedynie jechać na 100% i zrobić swoje. Nasz syn jest dobrze przygotowany i w pełnej dyspozycji, ale trochę szczęścia też by się przydało. Na zawodach będzie ekipa techniczna z Grizzly Racing Service oraz przylatuje trener Justin Morris. Nasz team Duust.co oddelegował fizjoterapeutę Michała Popowskiego. Maks będzie miał pełną obsługę jak profesjonalni zawodnicy. Taka atmosfera uczy startów w zawodach najwyższej rangi, Maks nabiera doświadczenia i na pewno będzie to procentowało w następnych latach.

A jak przedstawia się konkurencja i kto jest upatrywany w roli faworyta? W Loket zabraknie jednego z najlepszych- Rumuna Mariusa Popovići, który w eliminacjach strefowych wymiatał jak nasz Chwalik i brał dublety.

Niestety złamany obojczyk wykluczył go ponownie z finału w Loket. Na starcie nie będzie też ani ubiegłorocznego mistrza Edvardsa Bidzansa (Łotwa) ani wicemistrza, Włocha Russiego (obaj przeszli do klasy 85cm) i Holendra de Lange. Za to w najsilniejszej strefie eliminacyjnej (North West) niepodzielnie rządził Holender Ivano Van Erp. Aż 9 wygranych wyścigów i świetna forma, mimo że ta strefa miała o jedną rundę więcej (5).

Mocni będą też mali Duńczycy. Zresztą skandynawska młodzież od roku szturmuje najlepsze zawody w Europie i zdobywa kolejne trofea. Dla odmiany strefa South East miała o jedną rundę ścigania mniej. Z powodu fatalnych warunków atmosferycznych w Sevljevie w Bułgarii odwołano wyścigi najmłodszych ale wydaje się, że silni powinni być Węgrzy, bo i tam młodzież ostatnio szybko idzie w górę. W klasie 85cm mają zresztą znakomitego Adama Zsolt Kovacsa, który bardzo dobrze wypada na ADAC. Jednak kto wie czy mistrzem Europy nie zostanie… Australijczyk. Stefan Everts szkoli bowiem swoich podopiecznych, w tym obu braci Lawrence tak, aby uczyli się wygrywać, a nie tylko szybko jeździć…

W grupie 85cm, gdzie nie mamy nikogo z Polaków zapowiada się wielka batalia, bo i konkurencja jest tu bardzo silna. O zdanie w tej kwestii poprosiłem zaprzyjaźnionego z nami, byłego mistrza świata i wielokrotnego mistrza Holandii w klasie 65cm (i świeżo upieczonego wicemistrza kraju w klasie 85cm) Kaya Karssemakersa.

– Jakie są Twoje oczekiwania na finał w Loket i co powiesz o rywalach?

Nie oczekuję niczego specjalnego bo jest to dopiero drugi mój sezon w klasie 85cm, a ponieważ jestem niskiego wzrostu, więc wciąż uczę się opanowywać większy motocykl. Zdobyłem wprawdzie teraz tytuł wicemistrza Holandii na Dutch Masters w klasie 85cm, ale do tego jak jeżdziłem w niższej klasie jeszcze mi sporo brakuje. Wiem, że Jett Lawrence jest obecnie bardzo szybki i sporo wygrywa. Startuje w wielu zawodach i wszędzie radzi sobie bardzo dobrze. Równie mocny jest nasz Kay de Wolf, który też należy do grona faworytów. Będę zadowolony jeżeli wywalczę miejsce w top five. Ale myślę, że wszystko zależeć będzie od udanego startu.

– Jak się przygotowywałeś do tego finału?

Treningi mam takie same jak zawsze. Ale więcej trenowaliśmy na twardym podłożu, specjalnie na Loket, ponieważ u nas dominują tory miękkie i na takich głównie się ścigamy. Ćwiczenia to: dwa dni w tygodniu zajęcia na siłowni, dwa dni jazd na torach, trenowanie startów i od siebie dodatkowo2-3 razy w tygodniu rano pływanie. Generalnie jestem szybki na piasku, bo w tym mam największą praktykę, ale tor w Loket mi pasuje, lubię go i pamiętam z ub. roku. Ma fajne skoki i można tam szybko jeździć.

Natomiast w MŚ w klasie MX2 nie mamy niestety nikogo i wiele wskazuje na to, że jeszcze jakiś czas mieć nie będziemy. Kwestia czysto finansowa? Nasi sąsiedzi z południa do bogatych nie należą, ale jednak wystawili dwóch zawodników i to obu debiutantów (Petr Polak po raz pierwszy na motocyklu 250cm, a Duśan Drdaj jako debiutant w ogóle). Za to w klasie MXGP wystawili aż czterech! I wcale nie chodzi tu o to, że znaleźli się sponsorzy. Rzecz w tym, że takie starty to najlepsza możliwa zaprawa przed… MXoN, bo u Czechów już dawno się o tym myśli i nie czeka na sam koniec z jakimś para-zgrupowaniem, jak u nas.

A co dzieje się na szczycie? Dalej trwa w najlepsze wyścig po koronę pary Seewer- Jonass. Jednak ostatnio to Szwajcar wydaje się mieć więcej wiatru w żaglach. Jonass z pewnością będzie miał w głowie to, co wydarzyło się mu w Loket rok temu, gdy po źle skoczonym locie rąbnął w bok toru, zaliczając wstrząs mózgu i… kończąc de facto sezon i szanse na dobre miejsce.

No i na koniec trzecia klasa MŚ- czyli kobiety! Tu mieliśmy nadzieję na sporo emocji i punktów w wykonaniu Joanny Miller, ale kilkadziesiąt godzin temu zawodniczka oficjalnie poinformowała, że musiała zrezygnować ze startu i podda się operacji kolana. Wielka szkoda, gdyż i dwa lata temu w Loket, na finale MŚ pań też Joasi nie było. Za to niespodziewanie na liście zgłoszonych znalazła się nasza młodziutka Wiktoria Garbowska. Wika wystartuje w najważniejszej imprezie światowej pań jako debiutantka, mając na koncie w tym roku start jedynie w ostatniej rundzie ME kobiet w Stelpe.

Siłą rzeczy nie możemy więc liczyć na jakiś dobry wynik, ale jeżeli ta zawodniczka ma za kilka lat być „drugą Miller”, to gdzie ma się oswajać z międzynarodową czołówką? Oczywiście na najważniejszych zawodach. Przypomnijmy też, że w klasyfikacji pań sytuacja jest niezwykle interesująca, gdyż prowadzi doświadczona mistrzyni, „niebieska dama” Fontanesi, ale tylko o jeden punkt za nią jest Livia Lancelot. Trzecia jest de facto najszybsza i najlepsza technicznie, rewelacyjna Kiwi Girl Courtney Duncan, która straciła czerwoną tabliczkę liderki po wpadce w Ernee, gdzie w pierwszym wyścigu „złapała” 0 pkt. Tyle, że jej strata do Włoszki to zaledwie 7pkt.

Na koniec wielki apel do kibiców: jadąc do Loket zabierzecie wszystkie możliwe gadżety kibica- przede wszystkim flagi!!! Niech nasi riderzy widzą swoich kibiców, niech ich słyszą i niech odczują, że z nimi tam jesteśmy! Polscy kibice zawojowali świat sportowy swoją znakomitą postawą, fantazją i barwnością oraz poczuciem jedności. Może nie będzie nas w Loket tylu co pod skoczniami narciarskimi zimą, ale dopingować swoich zawodników w MX możemy równie mocno i kolorowo. Nie żałujcie gardeł dla Tomka, Maxa i Wiktorii! Ciężko pracują by być coraz lepszymi, z wielu rzeczy i wygodnego życia rezygnują dla tego sportu, dlatego pokażmy że ich lubimy, cenimy i szanujemy i jak najlepiej im życzymy! Bądźmy widoczni, bądźmy głośni i cieszmy się atmosferą wspaniałego święta MX! A naszej trójce życzymy Max-ymalnej koncentracji i wyjeżdżenia najlepszego możliwego wyniku.

Fot: Alek Skoczek, Krzysztof Hipsz, KTM