Z Babcią na zawody

    Popularny Brysiu jako prezes klubu twardą ręką zarządza zgraną ekipą zawodników (plus zawodniczką Justyną Melech), a jego LSM Bry-tech Racing Lubin należy do czołowych klubów w Zachodniej Polsce. Brysiu jest bardzo kochliwy, bo ma wielkie miłości swojego życia: to malutka Sara, żona Asia i motocykl.

    Ciężko jest się do niego dodzwonić, bo w warsztacie w Chrustniku pod Lubinem wiecznie ma problem z zasięgiem. Ale wtedy można być pewnym, że grzebie coś przy motocyklach. Sebastian to doświadczony zawodnik, z wieloma sukcesami, ale także – a może przede wszystkim – świetny mechanik motocyklowy.

    Gdy rusza sezon zawsze ma idealnie przygotowany sprzęt, zazwyczaj świeży rocznikowo, jednak pewnego razu zaskoczył wszystkich swoim „nowym” nabytkiem. „Od zawsze chciałem mieć starą crossówkę na wzór Amerykanów, czy choćby naszych południowych sąsiadów. Stąd zdecydowałem się na zakup wyszukanej na jednym z portali Hondy CR 125R z rocznika 1987! A ponieważ nie istnieje dla mnie motocross bez ścigania, więc postanowiłem tak wyszykować „Babcię”, żeby dała sobie radę w najbardziej ekstremalnych warunkach. Co nie ukrywam, kosztowało mnie sporo pracy.”

    Sebastian zapłacił za motocykl poniżej 2000zł. Honda ma zamontowany system wydechowy ATAC, który w latach 80-tych wzbudzał sporo kontrowersji. Jednak jak twierdzi Sebastian, moto charakteryzuje mega dół jak na dwusuwa, czego mogą jej pozazdrościć „setki” nawet najnowszej generacji. Tylne zawieszenie jest gazowo-olejowe z pełną regulacją dobicia/odbicia, natomiast przód ma tylko regulację ogólnej szybkości pracy zawieszenia. Gdy Honda trafiła w ręce Sebastiana okazało się, że nie jest to taki zwykły, seryjny egzemplarz. Na przykład zamontowano w niej zawieszenie, które w tamtych latach miały tylko teamy fabryczne.

    Ponadto posiada aluminiowy zbiornik z chłodzeniem paliwa włoskiej firmy VRP stosowany w teamie HRC, zapłon sportowy firmy PVL bez ogranicznika obrotów i wydech HRC. To wszystko świadczy o tym, że Honda musiała jeździć w dobrym teamie. „Przysposabianie Babci trochę trwało… Zacząłem od naprawy zatartego silnika, w którym pojemność zwiększono do 134ccm. Co ciekawe zachował się oryginalny, niestety mocno zniszczony korbowód Hondy. Zmieniłem wszystkie łożyska silnika, korbowód, tłok, uszczelki i uszczelniacze. Wstawiłem nowy kosz sprzęgłowy MOSE, głowicę VHM i sprzęgło hydrauliczne Brembo. Musiałem wymienić z racji wieku opony, napęd, łożyska, zawieszenia, koła, klocki, linkę, płyny i inne – dużo czyszczenia i smarowania i… moto gotowe. Brakuje jeszcze złotych obręczy kół, które były stosowane w tamtych latach, ale o to zadbam może już następnym razem.”

    Tekst i foto: Ewa Kowalewska