Za pięć dwunasta w Patagonii

Jeden z najpiękniejszych torów motocrossowych świata położony jest w niezwykle urokliwej, często dziewiczej jeszcze Patagonii – krainie wspaniałych widoków wysokogórskich, rozległych przestrzeni i lodowców spływających często wprost do czystych jezior.

Najbliższą miejscowością jest Villa la Angostura. Sam tor „Patagonia Race Track” znajduje się w miejscu, jakie mogłoby być celem niezapomnianych wakacji. Tuż obok mamy małe jeziorko Lago Espejo, ale kilkaset metrów dalej jest jego znacznie większy odpowiednik – Espejo Grande. Okolica to liczne, piękne, duże i niesamowicie urozmaicone jeziora, otoczone szczytami górskimi oraz bujnymi lasami. W tych terenach dominuje szeroko pojęta turystyka. Wycieczki górskie, kajakarstwo, campingi oraz wszelkie możliwe formy spędzania czasu na czystym, zdrowym powietrzu wśród nieskażonej przyrody. W pobliżu są dwa parki narodowe. Kilkanaście kilometrów na zachód jest granica z Chile. Nad wspomnianymi jeziorami usytuowane są plaże i ośrodki aktywnego wypoczynku. Po prostu egzotyczna sielanka!

W taki oto krajobraz wpisało się miejsce kojarzone ze spalinami, hałasem i najnowocześniejszymi technologiami w wyścigach motocyklowych na „brudnym torze”. Już po raz kolejny Patagonia gości najlepszych riderów świata w MX. Klasy MX2 i MXGP rozegrają trzecią rundę i mamy uzasadnioną pewność, że po bagnistym, mokrym ukropie z błotem, jaki wszystkim zafundowała Indonezja, teraz będzie wreszcie „normalne” ściganie na prawdziwym torze w równych warunkach dla każdego. Zanim jednak karawana MXGP wsiadła na motocykle odbyła się ta bardziej oficjalna, uroczysta część. Wszystkie główne teamy i ich riderzy zaproszeni zostali na przyjęcie z udziałem lokalnych władz oraz ministra turystyki. Zapewnił on, że Patagonia i prowincja Neuquen bardzo cieszy się, że co roku gości elitę motocyklistów crossowych świata i chce im przybliżyć najlepsze walory tych okolic. Po prezentacji regionalnych specjałów była więc okazja do poćwiczenia tanga argentyńskiego oraz wycieczka wynajętą łodzią po pobliskim jeziorze. Później standardowo – czyli uroczysta prezentacja zawodników i niekończąca się sesja autografów, a trzeba przyznać, że Argentyńczycy bardzo licznie zjawili się na tej części.

Dla sportowców była więc dobra okazja do rozrywki i „wyczyszczenia” czy też resetu umysłu przed czekającą ich ostrą walką o punkty. A będzie się o co bić, bo zanim cała karawana przybędzie do Europy mamy jeszcze tylko dwie rundy w dalekich krajach – tu w Patagonii i w Leon (Meksyk). W okrojonym nieco składzie jest trochę łatwiej o punkty, bo gdy MŚ przeniosą się na Stary Kontynent będzie zdecydowanie trudniej, gdyż maszyna startowa wypełni się po brzegi mocnymi jeźdźcami i konkurencja wzrośnie. Kwalifikacje pokazały, że faworyci wracają po indonezyjskich wypadkach w pracy do pełni swoich możliwości. Tim Gajser w MX GP a Pauls Jonass w MX2 wygrali swoje wyścigi bez większych problemów. Natomiast kolejny pech zanotował Jeffrey Herlings, który zaraz po starcie w wejściu w pierwszy zakręt padł ofiarą zbiorowego samobója w wykonaniu jeźdźców Husqvarny. Rzadko się zdarza, by cała drużyna z jednej stajni leżała, ale chłopcom z Husqi właśnie to się przytrafiło. Leżeli Paulin, Nagl i Anstie a „przy okazji” Desalle i Herlings. Tak więc znowu start nie po myśli Holendra, a przecież wszyscy oczekują, że to już teraz Jeffrey będzie w 100% sobą i „im pokaże”.

Na razie pokazał Gajser, ale wytrawny Cairoli jest czujny i na pewno zaatakuje przy pierwszej okazji! Dobrze na czasówkach i w kwalifikacjach prezentował się też Jordi Tixier, dopóki nie upadł. W poprzednich sezonach mieliśmy nieco krucho z frekwencją na maszynie startowej w obu klasach, jednak tym razem jest inaczej. Oto przybył liczny oddział „miejscowych” i ich sąsiadów! Taka okazja trafia się wielu z nich tylko raz w roku, więc sprężyli się jak mogli i na maszynie mamy, poza aż ośmioma Argentyńczykami w klasie MXGP, również Chilijczyków, Ekwadorczyka czy nawet Boliwijczyka. W MX2 jest podobnie, dlatego obie klasy startują w niemal kompletnej obsadzie, co tylko dodaje smaczku! Tor jest szybki, a więc wszyscy będą mogli się wreszcie wyżyć w klasycznych warunkach. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku w wyścigach zwyciężyli Gajser i Nagl, ale to Słoweniec wygrał GP przed Cairolim, a w MX2 bezkonkurencyjny był Herlings przed Seewerem i Tonkovem. Teraz nie ma Herlingsa i nie ma Tonkova (to spora strata dla MX2!). A Seewer ma jednego ale konkretnego konkurenta – Jonassa. Wszystko rozstrzygnie się już za kilka godzin.

fot.: Patagonia Travel, MXGP