Kolejna światowa impreza przechodzi do historii. Rozdano medale w MŚ Juniorów w estońskim Lange. Piękne warunki, znakomity poziom i nowi mistrzowie świata! W klasie 65cm czyli tam, gdzie w niedzielnych finałach mieliśmy Polaków mistrzem został jednak faworyt Holender Ivano Van Erp, po wygraniu dwóch wyścigów. Drugim najlepszym został Duńczyk Mads Sorensen, który tydzień temu zdobył mistrzostwo Europy w Loket. A trzeci?
No właśnie, tu mieliśmy szanse nawet na medal, bo o swoje życiowe wyniki postarał się niezawodny Maks Chwalik (Akademia Orlen Team)! Najpierw był 3., ale w drugim wyścigu przed nim dojechał do mety Australijczyk Kayden Minear. Do medalu zabrakło ok. 2,5 sek, na atak na podium MŚ Maks już nie zdążył. Ale ilu z nas przewidywało, że Maks będzie walczył o medal??? I to na MŚ! Mamy czwartego zawodnika globu! Tak wysoko nikt w MX z Polaków nie był!

Anna Chwalik: Po ubiegłotygodniowym starcie w finale Mistrzostw Europy w Loket widzieliśmy, ze Maks jest szybki dlatego pozostał niedosyt z wyniku, gdyż zabrakło nieco agresji w jeździe. Wiedzieliśmy, że trzecie miejsce było w zasięgu ręki, a stać go było na zwycięstwo. Do Estonii Maks przyjechał bardziej zmotywowany. Był szybki, musiał tylko pojechać na miarę swoich umiejętności. Od pierwszego wyjazdu na tor pokazywał bardzo dobre tempo, a uwzględniając dwa elementy na torze, których nie skakał to byłby pierwszy czas. Kwalifikacje zakończyły się pechowo poważnym wypadkiem. Maks skończył je na czwartym okrążeniu w centrum medycznym. Pomimo tego uzyskał trzeci czas kwalifikacji . Obawialiśmy się o stan jego zdrowia, na szczęście badania nie wykazały złamań ani urazów wewnętrznych . Był bardzo mocno poobijany i nie pamiętał chwili wypadku. W niedzielę rano rozpoczęła się rozgrzewka, którą potraktowaliśmy zadaniowo( do poprawy dwa elementy z soboty) i Maks to wykonał. W dalszym ciągu była obawa czy wystartuje w wyścigach, gdyż zgłaszał trudności z oddychaniem. Pierwszy bieg, dobry start w czołówce, udany atak na trzecią pozycję i… upadek. Gonitwa z piatej pozycji i finalnie koniec wyścigu na trzecim miejscu. super wynik. Drugi wyścig… Zamknięty na starcie przebijał się z ok 15 pozycji. Dość długo ( półtora okrążenia) trwała walka o 4 miejsce, w tym czasie czołówka odjeżdżała, potem Maks rozpoczął pogoń za trzecim zawodnikiem. Kręcił czasy ok. 2 sek. lepsze, lecz niestety zabrakło jeszcze jednego okrążenia, żeby móc zaatakować. Zakończył wyścig jako czwarty. Jesteśmy zadowoleni szczególnie z drugiego wyścigu , który był bardzo ciężki. Maks musiał dużo walczyć, był bardzo skupiony i jechał bezbłędnie .To były bardzo emocjonujące i zarazem bardzo udane zawody. Organizacja imprezy w skali 1-10 na 10, tor bardzo szybki , trudny, ale przygotowany perfekcyjnie no i wisienka na torcie to centrum medyczne… RTG, USG, EHO, tomograf, gabinet krio i wszystkie podstawowe badania natychmiast wykonywane na miejscu!!! Wracamy zadowoleni, bo skończyło się dobrze! Dziękujemy wszystkim za pamięć i doping. To naprawdę daje kopa!
W klasie 85cm pod nieobecność Jetta Lawrence o prymat bili się dwaj Szwedzi, dwaj Holendrzy, Duńczyk i rewelacyjny Brytyjczyk Eddie Wade. Ten ostatni już w Loket pokazał, że do dwóch najważniejszych imprez sezonu jest przygotowany znakomicie! W Lange udowodnił to ponad wszelką wątpliwość, wygrywając pierwszy start i zgarniając piękny dublet. Drugim na świecie został Szwed Noel Nilsson po dwukrotnym drugim miejscu w wyścigach (ten rider już w kwalifikacjach pokazywał świetne czasy). Ale i tu kwestia trzeciego miejsca na świecie została rozstrzygnięta dopiero w drugim wyścigu i to w emocjonujących okolicznościach! Najpierw w pierwszym biegu trzeci był kolejny Szwed Palsson, jeden z faworytów.

Ale w drugim przejeździe sytuacja się zmieniała bardzo dynamicznie i do głosu niespodziewanie doszedł zawodnik w zasadzie nie będący teraz faworytem, ale bardzo mądrze i umiejętnie rozgrywający te najważniejsze wyścigi. Holender Karssemakers zamiast presji miał trzeźwą analizę sytuacji. Użył tego najlepiej jak umiał i na mecie był trzeci, zdobywając tym samym swój wymarzony, ale „nieplanowany” brązowy medal, pierwszy w 85cm! Jeden z wielkich faworytów Kay de Wolf zajął dopiero 7 miejsce. Pomiędzy pięcioma zawodnikami zza podium było ledwie 2 pkt różnicy. To pokazuje jak wyrównany był skład finału. Kay Karssemakers: Sobota była dla mnie dobra, czułem się na tym torze naprawdę świetnie. Czasówki nie są moją mocną stroną, dlatego 3 czas grupy i 6. w klasie był sukcesem. W niedzielnym pierwszym wyścigu miałem dobry start i równy rytm jazdy. Byłem na 4. pozycji, potem jeden mnie wyprzedził, ale wróciłem na 4. miejsce i tak dojechałem do mety po mocnej jeździe i przy silnej rywalizacji. W drugim biegu wiedziałem, że jeżeli pojadę trochę lepiej i dojadę 2-3, to podium jest w zasięgu. Trzeba było jednak dobrze wystartować. I właśnie ten drugi start mi nie wyszedł. Byłem ok. 15 miejsca. Tempo miałem jednak bardzo dobre, już na pierwszym kółku byłem najszybszy i z 15. miejsca wjechałem na 7. Cisnąłem ile sił, a gdy widziałem, że jest szansa by dopaść kolejnych zawodników poczułem, że i podium się zbliża. To mnie jeszcze bardziej napędziło i zmotywowało do jak najlepszej jazdy. Palsson się chyba wywrócił i oto znalazłem się na 3. pozycji. Wiedziałem już, że może być medal i pilnowałem tego do mety. Gdy czuję, że podium jest w zasięgu to mnie motywuje, zmuszam się do maksymalnego wysiłku. To się przydało i jestem naprawdę szczęśliwy, bo wcześniej miałem sporo pecha, nieudanych wyścigów ale teraz, w drugim sezonie w klasie 85cm jest to sukces. Co do innych rywali… Myślę, że de Wolfa zjadła presja. Nie tylko jego… Ja nie miałem presji, jechałem bez ciśnienia. Nie po medale ale po jak najlepszy wynik. Wasz rider (Chwalik) też jechał bardzo dobrze! Naprawdę dobrze, widziałem. W przyszłym sezonie będzie z nami w 85cm? Jeżeli tak, to fajnie. Dziękuję wszystkim, zwłaszcza rodzinie i teamowi. Czuję się super, a teraz jedziemy na wakacje!.

I na koniec najszybsi i najstarsi juniorzy- klasa 125cm. Spośród trzech głównych kandydatów: Briana Moreau, Gianluki Facchettiego i Mikkela Haarupa najlepiej przygotowany w tym sezonie był Włoch Facchetti. Ten niedawny zdobywca podium i triumfator rundy w Portugalii pojechał fantastycznie i dwukrotnie nie dał szans rywalom! W pełni zasłużenie zdobył złoto. Srebro wywalczył trochę niepocieszony Duńczyk Haarup (głównie dzięki 4 miejscu Francuza Moreau), a brąz pojedzie do Norwegii, dzięki świetnemu 2. biegowi Kevina Horgmo. Dla złotego Włocha to największy sukces w karierze. Podopieczny słynnego włoskiego mistrza Corrado Maddiiego ma znakomity sezon, a przecież jeszcze powalczy o tytuł ME EMX 125.

Nasi uczestnicy mają więc zaliczoną bardzo solidną i pouczającą lekcję europejskiego ścigania. Ile im ona da i jak ją wykorzystają przekonamy się za rok. Ale Maks Chwalik pokazał klasę i udowodnił, że solidna praca i wysiłek całej ekipy mają sens i przynoszą owoce. Duża w tym zasługa także Akademii Orlen Team, w której Maks jest jednym z najpilniejszych „studentów”. Apelujemy więc do PZM: nie pozwólcie takiemu talentowi się zmarnować i pomagajcie, wspierajcie, bo właśnie tacy mali, waleczni, cierpliwi ale doinwestowani sportowcy potem zostają kimś w swoich dyscyplinach.
fot.: MXRacing Team by Kowalski, ARC