Zawody w Wałbrzychu były w tym roku pierwszymi w serii Pucharu Polski. Według mnie pierwsza runda zawsze jest ciekawa, bo nie wiadomo z kim przyjdzie rywalizować, kto jest w jakiej formie, jak przepracował zimę itd.
Mój start w tej imprezie do ostatniego momentu był niepewny, przez różne zawirowania zawodowe i prywatne o mały włos a zostałabym w domu. W dodatku po Rumunii miałam pokiereszowaną furę i byłam cała obita. Po powrocie z Panoramy przez tydzień nie chciałam nawet patrzeć na motocykl, tak dostałam w kość. Kiedy już doszłam do siebie na treningu okazało się, że mam rozwalony dyfuzor.
Było to tuż przed zawodami dlatego ukłon w stronę mojego mechanika Marka Wójcika, który na biegu wszystko ogarnął. Do Wałbrzycha wyjechałam w czwartek, ponieważ do przejechania miałam 650 km. Dzięki temu w piątek zdążyłam obejść próby i zapoznać się z trasą. Naprawdę wielkie brawa dla organizatorów (Wałbrzyskie Stowarzyszenie Motosportu Chełmiec). Przygotowali super trasę. Szczególnie podobała mi się próba enduro na hałdzie. Podjazdy, zjazdy, dużo kamieni, zakrętów, uwielbiam taki teren. I test cross, dużo krótszy od enduro, częściowo po torze motocrossowym, kilka belek, opon ułożonych poziomo i pionowo oraz kawałek po łące. W sobotę rano rywalizację rozpoczęły Mistrzostwa Polski. Następnie na trasę puszono Puchar Polski i klasę Kobiet.
Jechało mi się super, z każdym okrążeniem kręciłam lepsze czasy i popełniałam mniej błędów. Wszystko szło zgodnie z planem i I rundę w sobotę ukończyłam na 1 miejscu z 20 sek przewagą nad następna zawodniczką. W niedzielę do przejechania były trzy pętle. Została też podana informacja, że tego dnia Mistrzostwa pojadą razem z Pucharem a tym samym z klasą Kobiet. W tym momencie dla mnie czar nieco prysł, ponieważ na trasie mieli znaleźć się zawodnicy z różnym tempem jazdy.
Musiałam kilka razy ustępować drogi, wybijałam się z rytmu tracąc cenne sekundy i nie miałam przez to właściwie ani jednego „czystego” przejazdu. Nie do końca dawało to równe szanse wszystkim zawodnikom a już na pewno nie miałam tyle frajdy z jazdy co dnia poprzedniego. Na dodatek na drugim okrążeniu na próbie cross za bardzo poniosło mnie na belce, najechałam na nią ze zbyt dużą prędkością i porządnie wydzwoniłam przez przód. Z kolei na hałdzie przebiłam oponę na ostatniej próbie (jechałam na tublissie), co również nie ułatwiało jazdy. Nie mniej, pomimo trudności, udało się wygrać i tego dnia. BETA spisała się na medal. Reasumując jestem bardzo zadowolona z zawodów w Wałbrzychu, z których przywiozłam komplet punktów.
Trasa była naprawdę super, pogoda dopisała, w końcu zawody bez deszczu. Jedyne co bym zmieniła to ilość pętli, jak dla mnie trochę mało. Dziękuję koleżankom konkurentkom za rywalizację, Marcinowi Tynowskiemu i Rafałowi Tomaszewskiemu (3 miejsce w PP klasa E1) za wszystkie wskazówki oraz wszystkim, dzięki którym mogę rozwijać swoją pasję: Adventure Team, WZURiB Sp.z o.o, Wisberg Sp.z o.o, X-cross, BETA Polska, Art-luka, PZM, The12design a przede wszystkim Tatce Januszowi. Następne zawody w pierwszy weekend czerwca czyli Beskid Hero-Hard Enduro, już nie mogę się doczekać, będzie się działo!