Anna Oleśniewicz. Były pot i łzy, jednak miłość do MX ponad wszystko!

Włożyłam bardzo dużo pracy i wysiłku w przygotowania do tego sezonu. Trenowałam fizycznie 4-5 razy w tygodniu. Na motocyklu zrobiłam ok. 100mth w okresie przygotowawczym. Jeździłam na zgrupowania i campy motocrossowe oraz obozy kondycyjne prowadzone przez trenera Łukasza Wysockiego. Niestety ilość wylanego potu na treningach fizycznych, jak nerwów i łez (tych motocyklowych) nie przełożyła się na oczekiwane efekty. Celowałam w Top 3 Mistrzostw Polski, ostatecznie wyszło miejsce 6.

Które zawody utkwiły Ci szczególnie w pamięci i dlaczego?

Ostatnia runda Pucharu Polski na torze w Kowali. Po pierwszym wyścigu chciałam się spakować i pojechać do domu. Nigdy wcześniej nie miałam nawet myśli, żeby się poddać i wracać bez walki, ale to już kolejny piaskowy tor, na którym cały wyścig walczyłam nie z przeciwniczkami, tylko z motocyklem.

Co byś zmieniła w swoich przygotowaniach i treningach, aby osiągnąć jeszcze lepsze wyniki?

Na pewno motocykl :), resztę pozostawiam bez zmian.

Czy masz swoją piętę achillesową? Nad jakim elementem z jazdy musisz szczególnie popracować?

Tak, zdecydowanie, między innymi jest to pochylenie w zakrętach.

Co byś zmieniła w regulaminach zawodów w Polsce?

Chciałabym, żeby klasa kobiet startowała jako ostatnia, wtedy mogłabym jechać w pełni wyspana (śmiech).

A co w swojej pracy powinni zmienić i na co zwrócić szczególną uwagę organizatorzy imprez?

Na pewno na odpowiednie przeszkolenie „górkowych”.

W jaki sposób zamierzasz przepracować zimę?

Dalej trenować 4-5 razy w tygodniu. Rower, bieganie, treningi personalne z trenerem na sali i oczywiście, jak pogoda pozwoli, to kontakt z motocyklem.

Na jakim sprzęcie wystartowałaś?

W tym sezonie przesiadłam się na motocykl marki KTM SX-F 250cm3. Dokupiłam do niego modem bluetooth (my KTM app) oraz wkłady do zawieszenia marki Ohlins.

Czy moto spełniło Twoje oczekiwania, czy może zamierzasz przesiąść się na sprzęt innej marki lub innej pojemności?

Zdecydowanie nie. Przesiadka z Hondy na motocykl KTM była dla mnie odczuwalna tak, jakbym przesiadła się z 250 na 450. Honda łagodnie i płynnie oddawała moc, KTM za to szarpał mną jak wściekły pies na smyczy. Taka praca silnika przy dodatkowo nieodpowiednio dobranym zawieszeniu powodowała zmęczenie po dwóch okrążeniach na torze…

Kto sponsorował Cię w tym roku i czy jest szansa, aby w nowym sezonie pojawili się nowi sponsorzy?

Bardzo dużą pomoc finansową dostałam od klubu SKM Mad Motors z Leszna, chciałabym też podziękować za wsparcie Tacie oraz firmom: STF Foto Marcin Wrzesiński, Holeshots, Bry-Tech Serwis Motocykli, Zdrowa Dieta Catering Leszno, Klimoss Tomasz Ossowski, Mil-Bud Miłosz Banasiak, Sm Stickers, Motorex Leszno, Fizjoterapia Szkudlarek Leszno, Studio Reklamy Color4you. Szansa jest zawsze, tylko trzeba wyjść z domu. Jak to mówią – dopóki nie zapytasz odpowiedź zawsze będzie brzmiała nie ;). Do tej pory u mnie działało to tak, że firmy same deklarowały się z chęcią współpracy. Zdarzały się też anonimowe osoby, które pomagały z dobrego serca. Jak będzie w kolejnym sezonie? Nie wiem, mam nadzieję, że podobnie jak w tym.

Czy masz w planach starty poza granicami kraju?

Jeżeli zgram się z nowym motocyklem i znajdą się osoby, które wspomogą finansowo, to myślę że tak. Kontakt z zawodnikami z innych krajów to na pewno cenne doświadczenie. Można podpatrzeć ich styl jazdy oraz poznać „szybkie tory” jakich nie ma w Polsce.

Jak oceniasz poziom dyscypliny, w której się ścigasz, jest progres czy regres?

Patrząc na to, że z roku na rok startuje coraz mniej zawodników, to niestety regres. Ale jest nadzieja, ponieważ coraz więcej osób zaczyna przygodę z motocyklem Pitbike i dla tych, którzy poczują to coś na motocyklu możliwe, że kolejnym krokiem będzie motocross.

Jaka powinna być rola PZM w rozwoju motorsportu?

Wsparcie utalentowanych, ciężko pracujących na swój sukces zawodników.

fot. Nuka Nuka