Belgijski piaskowy potwór czeka na odważnych już w ten weekend

Lommel. To słowo u jednych wywołuje natychmiastowe skojarzenia z historycznymi zawodami motocrossowymi oraz sławnym torem. U drugich – tych jeżdżących-wspomnienia mąk i prawdziwej katorgi, jaką tam przeżyli. U trzeciej grupy, głównie sympatyków MX skojarzenia z zimą, treningami na arcytrudnym torze i riderami z całego świata, jacy tam lub w pobliżu mieszkają.

Belgijska stolica piachu, tor killer, zabójca maszyn i kat-oprawca niedoświadczonych. Koleiny i dziury powyżej kolan nie są tam rzadkością, lecz są normą. Niczym piaskowy potwór wychodzący z ziemi, tor lubi wchłaniać jadących i ich motocykle. Choć jest parę torów o dość podobnej skali trudności ( np. Tensfeld, o czym wielu dopiero co się przekonało), to jednak Lommel obrosło zasłużoną legendą i uchodzi za jeden z najtrudniejszych na świecie. I za tę trudność właśnie nienawidzi go zamieszkały niedaleko Belg… Jeremy Van Horebeek. Do sławy Lommel przyczynia się organizowana od lat runda MŚ MXGP, ale i to czym ten tor jest- prawdziwą mekką treningową, która pracuje na okrągło.

Jeffrey Herlings

Starzy motocrossowcy mawiają, że „kto w Lommel ukończył 2 wyścigi – już wygrał. Z trudnym torem, z własnymi słabościami i z legendą miejsca. Ukończyć to jedno, zdobyć dobre miejsce to drugie. Ale wygrać? Tu rządzą przecież królowie piasku… Nie miał tu nigdy większych szans na całkowite zwycięstwo Gajser, nie mieli i liczni inni niewyjeżdżeni w takim podłożu. Za to mieszkający od dziecka Jorge Prado jest tam jak u siebie, a liczni inni siedzący na miejscu riderzy spędzają tu więcej czasu w ciągu zimy, niż niejedno dziecko w szkole. Któż tam nie wygrywał… Gdy w 2008r, po większej przerwie zmarły niedawno Eric Geboers doprowadził do powrotu Lommel do kalendarza Grand Prix, rozpoczęła się jakby nowa era.

Vaessen/Geerts

Era znakomitych techników w jeździe po piasku. Lommel to także miejsce, gdzie świat MX widział wiele ważnych, pięknych zwycięstw i pamiętnych chwil. Wszystkie sławy MX2 zaszokował Rosjanin Krestinov, gdy wygrał inauguracyjne GP po powrocie do kalendarza MŚ. Rok później rządziły dwa nazwiska- De Dycker i… Musquin. W 2010r zwyciężyli Cairoli oraz niemiecka rewelacja- Ken Roczen, który wtedy pokonał w MX2 wschodzącą gwiazdę – Jeffreya Herlingsa. Rok później Herlings „oddał” Niemcowi pięknym za nadobne, zaś Cairoli ponownie nie miał konkurenta.

Później wygrywał Max Anstie, ale głównie dzięki nieobecności kontuzjowanego Herlingsa. Jest jeszcze jedna data ważna w historii tego miejsca. Rok 2012 i Motocross of Nations. Od tego roku złamano dominację Amerykanów w tej imprezie i po aż siedmiu złotych latach drużyny USA rozpoczęła się dominacja ekip europejskich. Jako pierwsi złamali ekipę USA Niemcy (Nagl, Roczen, Schiffer). A czy pamiętacie może jaka euforia była przed dwoma laty, gdy w MXGP wygrał ku kompletnemu zaskoczeniu wszystkich weteran Strijbos? Albo gdy w tym samym GP Cairoli gestem uznającym wyższość Gajsera nad sobą w drugim wyścigu, niejako „namaścił” go na przyszłego mistrza i następcę? Wtedy nikt nie przypuszczał, że stary mistrz zdoła tak mocno się zmobilizować i w kolejnym roku pokonać słoweńską rewelację. Ale gest został zapamiętany a obrazek poszedł w świat. Te i inne wydarzenia tworzą tzw. otoczkę miejsca. Tam wychowywali się mistrzowie, tam trenują mistrzowie, tam wygrywają mistrzowie lub mega talenty. Co ciekawe, sam tor jest wciśnięty w miasto, nie znajduje się jak większość obiektów poza terenem miejskim. Dość ciasno upakowany, pogięty jak wąż i…z biegiem czasu coraz bardziej morderczy, ryzykowny. Wymuszający błędy i czyhający na każdy błąd.

Kuźnia jakości i techniki. Herlings i Prado będą więc zdecydowanymi faworytami w obydwu klasach. Tak samo jak w roku ubiegłym, gdy obaj wygrali swoje klasy. Ale nadchodząca runda to również dwie kolejne topowe klasy. EMX 125 i EMX 250 zagrają swoimi maszynami równie piękne dźwięki od maszyny startowej, gdy pełna jej obsada pójdzie w ogień walki, aż do mety. Już poranne kwalifikacje będą areną ostrej walki, bo proszę sobie wyobrazić, że na listach zgłoszeń w 'setkach’ mamy dokładnie 100 nazwisk! Niewiele mniej, bo 91 w EMX 250! Będzie więc prawdziwa batalia o wejście do finałów a tor bardzo szybko pokaże swoje prawdziwe, bezlitosne oblicze i zacznie swoje żniwa.

MX2

Co warto przypomnieć przed belgijskim piekłem? Przede wszystkim to, że Jorge Prado jest teraz liderem tabeli w klasie MX2! Tak, w Loket zdetronizował swego kolegę Paulsa Jonassa. To pierwszy raz gdy hiszpański młokos o chłopięcym wyglądzie jest liderem MŚ i trzeba przyznać, że w pełni zasłużenie. Do niesamowitego talentu dołożył jeszcze całą resztę, jaką tylko mógł dołożyć i w efekcie nawet profesorski spokój oraz konsekwentna jakość Łotysza oraz jego stabilność nie wystarczyły. Prado okazał się o te kilka wyścigów i mniej popełnionych błędów lepszy. Przygniatającą wręcz przewagę nad wszystkimi ma też w swojej koronnej dyscyplinie- wygranych startach.

Zdobył więcej holeshotów niż sam Cairoli i ma ich obecnie aż…. 19! Co ciekawe, w MX2 raczej tłok zawodnikom nie grozi. Będzie to najmniej obsadzona klasa. Reszta pojedzie z maszyny wypełnionej czterdziestoma głodnymi punktów facetami i chłopakami. w EMX 250 ponownie starzy wyjadacze zmierzą się z młodą gwardią, głodną zwycięstw i chwały sportowej. Jedni będą niczym profesorowie, a inni niczym młodzi czeladnicy w tej walce. Zdolni i pilni uczniowie w „setkach” spróbują zawojować Europę. Kiedyś świetnie jeździł tam Jago Geerts, który tor zna jak swoje dłonie. Teraz spróbuje pokazać swój kunszt w MX2. Za to o Herlingsa wszyscy są dziwnie spokojni, prawda? No bo jakże by to… Herlings miałby nie wygrać? A kto wie?! W GP Szwecji też miał wygrać a spadł mu łańcuch. W Lommel nic nie jest pewne. Udowodnił to przecież 2 lata temu całej elicie… Strijbos. Nie pojedzie w Lommel niestety żaden Polak.

Jorge Prado

Nawet Tomek Wysocki, który lecz uraz ręki odniesiony w pechowym tym razem Loket. A szkoda, bo bardzo chciał wystartować (chyba po raz ostatni) w kultowym miejscu, gdzie niegdyś zaczynał międzynarodowe ściganie z najlepszymi. Nie pojedzie niestety poważnie kontuzjowany lider EMX 125- Austriak Rene Hofer i jest to wielka strata dla tej klasy. Powinien się za to pojawić Mattia Guadagnini, który jako jeden z 2-3 ludzi umie wygrać z Hoferem w tej klasie. Będzie tam większość świata, jako że wszyscy juniorzy myślą już o nadchodzących MŚJ w dalekiej Australii. Myślą też i Czesi, którzy wystawili w tej klasie aż trzech najlepszych riderów, ale w tym jednego, który jeździ w klasie 85cm. Radek Vetrovsky już przymierza się bowiem do wyższej klasy, a gdzie się najlepiej przymierzać, jak nie wśród najlepszych i na najtrudniejszych wyścigach? My na szczęście takich problemów nie mamy, bo nie mamy ani zawodników w EMX, ani pomysłu skąd wziąć finanse na wyjazd na MŚJ do Australii.

Skupmy się na tym, co robią ci najlepsi. Tam zawsze jest na co popatrzeć. W EMX 250 lideruje Francuz, Mathys Boisrame, ale za nim siedzi aż trzech Brytyjczyków i każdy z nich może z nim wygrać. Ciekawe jest to, że Francuz jest w pierwszej piątce riderów zdecydowanie najmłodszy. Brytyjczycy i Nowozelandczyk Walsh są od niego zdecydowanie starsi.

Aha, zapiszcie jeszcze jedno w pamięci- Boisrame sam się przyznaje, że piasek to nie jego bajka…W Ottobiano narzekał nam na to w krótkiej rozmowie. Młodość jak na razie oparła się doświadczeniu, ale za owym doświadczeniem jedzie kolejna młodość- nowoprzybyli do tej klasy ubiegłoroczni setkarze z Brianem Moreau na czele. Ta niezwykle skomplikowana klasa ostatnio ścigała się we włoskim Ottobiano, a więc również na piasku. Jakby było za mało skomplikowanie – wygrywali wtedy nie tylko ci z czołówki tabeli. Błysnął talentem uczeń Evertsa- młodszy z braci Lawrence (Jett). Czy to zapowiedź że przychodzi całkiem nowe? Ten chłopak ma przecież zaledwie 14 lat…

EMX250

W EMX 125 jeszcze lideruje Hofer, ale prawdopodobnie straci po tym weekendzie to miejsce. Na rzecz kogo? To jest dopiero pytanie! Guadagnini jest na razie za daleko (nie był na pierwszych rundach), ale niecałe 30. pkt dalej jest Francuz Benistant a trzeci jest Weckmann. Cokolwiek się nie wydarzy, jedno jest pewne: Lommel da każdemu popalić! Transmisja na EUROSPORT 2 od godz. 19:15, a więc po czasie (cztery wejścia po 30 minut).

fot. Alek Skoczek, KTM (Lommel 2017)