Biało-czerwoni pną się do góry w generalce, Brabec triumfuje…

Trzeci etap był szczególnie trudny dla zawodników Dakaru i wielu zostało zmuszonych do wycofania się z rajdu. W rezultacie już 22 uczestników pożegnało się z wyścigiem.

I tak nie jadą: Joan Barreda, Franco Caimi, Juan Pedrero, Rodney Faggotter, Walter Nosiglia Jager, Marcos Colvero, Stephane Bouvier, Gianna Velarde, Ismael Nietto, Elio Aglioni. Ale show must go on mimo że czasami ból daje się potwornie we znaki jak Paulo Gonçalvesowi. Ten świetny zawodnik kilka miesięcy temu stracił w wypadku śledzionę i choć lekarze odradzali, Portugalczyk zdecydował się na start w Dakarze, nie daje za wygraną i jedzie do mety. Do mety na czele stawki mknie także Kalifornijczyk Ricky Brabec. Owszem, miał kryzyzs ale teraz znowu pędził jak strzała z waiponta na waipoint. Na poprzednim etapie straciłem sporo czasu, dlatego musiałem mocno przycisnąć, jednak na szczęście forma wróciła. Z kolei Walkner ma problemy z kostką. Początkowo myślał, że uszkodził kość ale póki co poza bólem nic się nie dzieje. Ma nadzieję, ze lód pomoże. We czwartek na dużo lepszych pozycjach znaleźli się Polacy.

Adam Tomiczek

Adam Tomiczek: Czwarty etap był bardzo szybki, praktycznie pozbawiony wydm. Trasa prowadziła rzekami i kamienistymi drogami. Jechało mi się mi się bardzo dobrze, utrzymywałem swoje tempo i dotarłem do mety bez nawigacyjnych przygód. Na maratonie jesteśmy pozbawieni wsparcia serwisu, więc muszę dobrze zrobić roadbook, sprawdzić, czy wszystko w porządku z motocyklem, a w piątek ruszam walczyć dalej.

Maciek Giemza

Maciek Giemza: Pierwszy etap maratoński kończymy na biwaku zorganizowanym w hali sportowej. Praktycznie cały dzień poświęciłem na odrabianie pozycji, które straciłem w środę. Ten dzień to był jeden wielki kurz, jadąc czułem się jak dziecko we mgle, a przebijanie się przez kolejnych zawodników w tych warunkach było bardzo trudne. Cieszę się, że obyło się bez problemów i liczę, że w piątek będzie podobnie – choćby dlatego, ze startuję z dużo lepszej pozycji. 

Udany przejazd motocyklistów docenił Jacek Czachor, którego cieszy nie tylko awans w klasyfikacji, ale i fakt, że na etapie maratońskim nie zawodzą motocykle. Nie obyło się bez małych strat przez jazdę w kurzu, choć chłopaki ładnie przebili się do przodu. Adam na drugiej części maratonu będzie miał niezłą pozycję startową. Maciek nieco gorszą, ale ważne, że będzie jechał w szybszej grupie – dobrze, by było, gdyby awansował jeszcze 5 pozycji. Motocykle sprawują się bardzo dobrze, chłopaki na etapie też na plus, oby w piątek było tak samo.

Dobry występ polskich motocyklistów zaowocował awansem w klasyfikacji generalnej – Tomiczek jest 28., Giemza 36. Na czwartym etapie najszybszy był Ricky Brabec, który przewodzi też „generalce”. Drugie miejsce zajął Matthias Walkner, trzeci był Toby Price, który zajmuje też najniższy stopień podium w klasyfikacji rajdu. Słabszy występ zanotował wicelider Pablo Quintanilla, który zaliczył dopiero 14. czas.

Dzisiaj (o ile opadnie bardzo gęsta mgła uniemożliwiająca start helikopterów) zawodnicy ruszą na piąty etap, który zakończy się w Arequipie. Przed kierowcami ponad 500 kilometrów odcinka specjalnego ze startem z Tacny. Motocykliści ruszą z Moquegua i będą mieli do pokonania 345 kilometrów OS-u.

fot. A.S.O., ORLEN Team