Już 10 listopada odbędzie się ostatnia, rozstrzygająca runda WESS. Tym razem bój o mistrzowski tytuł zostanie rozegrany na… plaży.
Miejsce akcji to wybrzeże Morza Północnego w miejscowości Scheveningen. Będzie to wyścig head to head, a więc formuła, która najbardziej odpowiada widzom, bowiem będą mogli śledzić walkę o prymat od startu do mety. Lokalizacja Red Bull Knock Out wymarzona dla tych, którzy najlepiej czuja się w sypkim piasku. A że prognozy zapowiadają przelotne opady, może być naprawdę ciekawie. Zarówno kwalifikacje jak i wyścig główny odbędą się tego samego dnia czyli w sobotę (10.11). Tak więc liczyć się będą nie tylko dobrze przygotowane maszyny, ale przede wszystkim kondycja.
W ubiegłym roku zawody oglądało 70 000 kibiców. Czy teraz będzie podobnie? Zapewne tak, co gwarantuje obecność największych gwiazd takich jak prowadzący Billy Bolt, Wade Young, Graham Jarvis, Manuel Lettenbichler i nasz Tadek Błażusiak. Polak zajmuje aktualnie czwarte miejsce w tabeli, ale od trzeciego w kwalifikacji Josepa Garcia dzieli go tylko 25 punktów! Znając ambicję Taddy’egi i mając w pamięci jego fantastyczny przejazd podczas zawodów na Gotlandii możemy oczekiwać niezwykle emocjonującego pojedynku. Przypomnijmy, że plażowe ściganie organizowane jest w Scheveningen od roku 1981. Zwyciężył wówczas Simon Schram. Ale wśród triumfatorów był także… Jeffrey Herlings, który w 2016 roku jako pierwszy zameldował się na mecie Red Bull Knock Out.

Po wyścigu powiedział: „Na początku tor był całkiem płaski, co dla wszystkich było ułatwieniem. Kiedy zrobiło się ciężej tor zaczął przypominać ten z MXGP, poczułem się jak w domu i mogłem wyprzedzać. Inni riderzy tutaj to prawdziwi specjaliści. Pokazałem im, że ja też to potrafię. To był doskonały wyścig i świetnie było prowadzić. Poszło naprawdę nieźle. Sądzę, że to najtrudniejszy wyścig rozgrywany na plaży na świecie. Wiem, że kiedy położę się wieczorem w łóżku, natychmiast zasnę”. Wyścig rozpoczynał się 2,5 kilometrowym sprintem wzdłuż brzegu lodowatego Morza Północnego. Potem była ciasna, techniczna sekcja usiana ponad 57 hopkami. Po 60 minutach otwarto sekcję X-Loop z dodatkowymi 30 skokami do wykonania i długą sekcją kłód, testującą wytrzymałość uczestników w końcówce walki.
Ciekawe, co czeka riderów w tym roku? Wiemy, że trasa będzie krótsza o 200 metrów, pojawi się też więcej przeszkód, nie zabraknie kultowej The Wall of Death czyli bardzo stromego podjazdu z krótkim rozbiegiem. Niespodzianką ma być The Mystery X-Loop o której organizatorzy na razie nic nie chcą powiedzieć.
fot. Red Bull