Dawid Zaremba realizuje założony plan: starty w ORLEN MXMP i Mistrzostwach Europy EMX65

Młody zawodnik „KMX Kaszuby” wziął udział w trzeciej rundzie eliminacyjnej Mistrzostw Europy EMX65,85, jaka odbyła się w miniony weekend w łotewskim Gulbene. Zajął 11. miejsce, a w generalce jest 10. Po dwóch poprzednich rundach – na Ukrainie i Litwie, porozmawialiśmy o dotychczasowych startach Dawida, i zapytaliśmy o aktualny stan rzeczy jego tatę-Rafała Zarembę.

Pierwsza runda na Ukrainie była dla Was jednocześnie pierwszym startem w tym nowym sezonie. Jak ten chyba niełatwy występ oceniacie dzisiaj?

To był nie tylko pierwszy start w nowej strefie, ale też pierwszy start w tym roku i na dodatek pierwszy start w innej, odmiennej od poprzedniej rzeczywistości. Czyli wszystko było nowe dla nas. I trzeba było się z tym zmierzyć, zaadoptować. Ale największą trudnością był sam tor na Ukrainie. Tor zupełnie inny od tego po czym Dawid dotąd jeździł. Myślę, że dla miejscowych, dla zawodników z krajów byłego ZSRR tego typu tory są rzeczą zwyczajną, ale dla takich przybyszów jak my, którzy tej strefy dotąd nie znali, jest to jednak coś nowego. Tor był że tak powiem mało przewidywalny, a w dodatku był tak taki jeden spory skok, który narobił sporo kłopotów i to kilku naszym reprezentantom. Problemy mieli tam nie tylko chłopcy na „sześćdziesiątkach”, ale i „osiemdziesiątki”. Tak dobrze przecież jeżdżący Kuba Kowalski też tam miał kłopoty. Niejedna gleba z tego wyszła, więc to nie był tor taki sobie łatwy. Trzeba było się go nauczyć, co w jeden jedyny weekend proste nie jest. Drugim czynnikiem, który sprawił wszystkim sporo kłopotu były warunki. Zrobiło się bardzo mokro, było niezłe błoto, także w takim czymś to wyścig jest jak ruletka. Ale ten pierwszy start był trochę jak po grudzie. Dawid jakby nie mógł rozwinąć skrzydeł. Nie był też do końca sobą. Myślę, że późniejsze niż rok temu rozpoczęcie sezonu nieco go rozproszyło, te kłopoty z zepsutym motocyklem też nam zmieniły początek sezonu. Zatem nie było to dla nas udana runda i zawody, z których wyjeżdżaliśmy zadowoleni. Także sumując, uważam, że mimo całej wiedzy Dawida wyniesionej z torów zagranicznych, jazda na Ukrainie na dodatek po śliskim torze do typowych czy łatwych i standardowych nie należała.

Ta odmienność od tego co było, chyba nie zawsze była dobra. Ukraińskie realia graniczne…

Myśleliśmy, że normalnie wrócimy, może parę godzin to zajmie, żeby wjechać do Polski, ale…okazało się, że trwało to aż kilkanaście godzin! To potrafi być frustrujące. W efekcie człowiek wracał jeszcze bardziej zmęczony i całe szczęście, że to nie było w drodze na zawody, bo gdzie wtedy wypoczynek i regeneracja, rozruch mięśni?

Ukraińska runda przyniosła Wam też kontuzję kolana. Na szczęście niegroźną…

Na jednym z takich trudniejszych miejsc przydarzył się błąd po skoku i niestety Dawid podczas upadku naciągnął sobie kolano i to oznaczało dla nas kłopot. Bo wprawdzie pojechał z tym jakoś, powalczył jak umiał i wywiózł cenne punkty. Chociaż wydawało się, że może być źle i nie wyjedzie do drugiego wyścigu. Zmierzył się jednak z tym, stawił czoła problemowi, mając świadomość o co idzie gra. Ale później, po konsultacjach medycznych okazało się, że musi zrobić przerwę, żeby sobie tego nie pogorszyć, i dlatego musieliśmy odpuścić Puchar Polski w Olecku. Na szczęście na Litwę jechał już w lepszej kondycji fizycznej.

Poprzedni sezon Dawid startował w strefie eliminacyjnej North West, i brał udział w zawodach holenderskich. Czy różnica w torach wschodnioeuropejskich a zachodnioeuropejskich jest widoczna?

Oczywiście że jest, i myśmy się o tym właśnie przekonali. Tutaj dominują tory twarde, w dodatku o nietypowej konfiguracji. Skoki bywają odmienne od tego co się spotyka w zachodnich krajach. To nawet tak z daleka nie wygląda, ale jak się jedzie dopiero, to wtedy to wychodzi. Oczywiście nie sugeruję, że to ma wytłumaczyć każdy gorszy wynik, ale taki mały zawodnik jednak jest przecież dopiero na etapie nauki tego wszystkiego, i nie objeździł jeszcze zbyt wielu tak odmiennych torów, dlatego my to wszystko traktujemy nie jak trudność, lecz jako konieczną naukę. Zawodnik musi poznać różne tory i coraz lepiej opanowywać jazdę po tych znanych jak i nieznanych. To jest nowe doświadczenie, które na pewno zaprocentuje.

Druga runda na Litwie zakończyła się podobnym wynikiem. Czy to oznacza, że trudność i skala rywalizacji były podobne?

Myślę, że tak. Z jednej strony Dawid jest w tej chwili na jakimś tam swoim poziomie, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że poziom sportowy podniósł się wszędzie. Na Wschodzie również. Tor na Litwie miał jednak jeszcze inną specyfikę. Były tam takie podjazdy, miejscami strome, na których Dawid nie zawsze radził sobie najlepiej jak mógł. Na dodatek kilka miejsc było tak skonfigurowanych, że też trzeba było się ich nauczyć, jak je skakać, jak je szybko przejechać bez większych błędów. O ile na Ukrainie większym problemem była głowa i trudne warunki, to na Litwie wyszła niepełna adaptacja do nowego motocykla. No i sama rywalizacja zaostrzyła się. Chętnych do Loket nie brakuje!

Czy wyniki dotąd uzyskane w strefie Nort East są dla Was tym, czego się spodziewaliście w kontekście przejścia do strefy wschodniej, która jest uważana za tą łatwiejszą?

W sumie jest na 11. miejscu w generalce, więc tę dziesiątkę o którą nam najbardziej chodzi ma w ręku. Teraz trzeba będzie dopilnować, żeby się w niej pewnie znalazł. Dwa drugie wyścigi okazały się słabsze, więc tu musimy się bardziej wytężyć i tutaj Dawid musi lepiej wykorzystać swoje możliwości i możliwości nowego KTM. Zawodnicy z tej wschodniej części Europy mają opinię jeżdżących twardo, siłowo, bez oglądania się na cokolwiek. Jednak nie w tym jest rzecz. Bardziej w tym, że i tam poszło wszystko w górę, chłopcy są coraz szybsi, pewniejsi, więc chyba mamy w całej Europie teraz taki trend, że przybyło dzieci i młodzieży w MX i to widać na torach. Myśmy się tego spodziewali, bo mówiono nam żeby się nie łudzić, że będzie od razu łatwo. Z drugiej strony trzeba uczciwie powiedzieć, że Dawid po zimie jeszcze nie jedzie 100% tego, co potrafi, on się dociera do swego najlepszego poziomu. Więc uważamy, że mogło być troszeczkę lepiej, ale to co wywalczył dotąd nie jest powodem do zmartwień. Raczej powodem do bardziej wytężonej pracy i dbania o detale. Wcześniej przybyło różnych szkółek, gdzie starsi, doświadczeni zawodnicy zaczęli szkolić młodych, i teraz ten narybek pojawił się na różnych torach, by się ścigać. Także nie można mówić, że ta strefa jest o wiele łatwiejsza. To się zmieniło. Nie ma łatwej strefy, no, może ta południowo-wschodnia (South East), gdzie jeżdżą zawodnicy z krajów bałkańskich jest teraz tą mniej trudną. Ale cała reszta wyraźnie jest szybsza i przez to trudniejsza. Przybyło nowych zawodników, o których tak naprawdę nic nie wiemy i wszystko wychodzi dopiero w czasie wyścigów. Ale to uczy młodego ridera, kształtuje jego wyścigowy charakter, umiejętność reagowania na to co się dzieje. Nie wiadomo czego po kim się można spodziewać, więc trzeba tym bardziej jechać swoje. Jest jednak spora różnica, gdy startujesz z tymi, których znasz, wiesz jak co jeżdżą.

Puchar Polski musieliście odpuścić z powodu wspomnianego urazu kolana. Ale I runda Mistrzostw Polski była całkiem udana. W końcu podium…

Tak i to było w końcu to lepsze na co każdy czeka. Zawodnikowi sukces jest potrzebny. Dodaje on wiary w siebie i w to nad czym pracuje. Gdy widzi efekty całej tej pracy, jest bardziej zachęcony, zmotywowany. Ale to cały czas jest proces ciągłego szlifowania tej formy i jakości, szybkości. Proces, który najlepiej gdyby zaprocentował w kluczowej części sezonu, i podczas finału ME w Loket, do którego mam nadzieję, że się Dawid zakwalifikuje. W Gdańsku widzieliśmy, że jeszcze są pewne elementy, nad którymi Dawid musi jeszcze lepiej popracować. Przede wszystkim jeszcze nie jest zgrany z nowym motocyklem. Maszyna jest zrywna, wyrywna, szybka i jakby za mocna jak na fizyczne możliwości Dawida. Musi po prostu lepiej się zintegrować z tym motocyklem, dokładniej się do jego możliwości zaadoptować. Husqvarna się mu inaczej prowadziła, teraz ten KTM jest po prostu wyczuwalnie inny. Ale to jest normalny proces i idzie to coraz lepiej. Dlatego 3. miejsce na podium w Gdańsku- biorąc pod uwagę wszystko to o czym mówimy – biorę z zadowoleniem.

A zatem są, mimo potrzeby adaptacji do nowości i konkretne pozytywy…

Oczywiście. Mamy plan, którego się trzymamy i choć teraz doszła ta zmiana motocykla, która wymaga dodatkowej pracy i nauki, cały czas robimy swoje i wierzymy, że tak jak było to w poprzednim sezonie, te jeszcze lepsze wyniki przyjdą. Naprawdę Dawid ciężko pracuje, chce trenować i razem solidnie się staramy, żeby z tego wszystkiego czego się nauczyliśmy, zrobić coraz lepszy użytek. Myślę, że starty w tej nowej strefie eliminacyjnej też się synowi przydadzą. Będzie znał więcej torów, więcej rywali, będzie w stanie mieć więcej pewności w tym co robi. I oczywiście będzie lepiej wjeżdżony w specyfikę nowego motocykla.

Czego zatem oczekujecie po kolejnych startach?

Realizacji celu głównego, a jest nim oczywiście awans do finału w Loket. Czyli trzeba zrobić kolejny, solidny krok do przodu i wywieźć dobry wynik. Dwie rundy to już połowa eliminacji, więc teraz trzeba nieco bardziej przycisnąć, tak by ta pierwsza dziesiątka była niezagrożona . Nie chcemy czekać na ostatnią rundę, żeby ona nas ratowała. Trzeba cisnąć ile się da, pokazać się z jak najlepszej strony. I to mimo wszelkich trudności czy braku pełnej adaptacji z nowym sprzętem. Teraz zaczyna się ta najważniejsza część i jesteśmy tego świadomi. A jednocześnie nie chodzi o to by szaleć, cisnąć maksimum, bo to maksimum powinno być w finale w Loket. Co do kolejnych rund MP… To samo, czyli krok po kroku dalej, coraz lepiej. Tak żeby nie schodzić z tego poziomu jaki już osiągnęliśmy, a może i coś do tego dołożyć. Myślę że takie swoje optimum Dawid może osiągnąć bardziej w przyszłym sezonie, gdyż będzie mu procentowało wszystko to, z czym musi uporać się jeszcze teraz. Ale bynajmniej nie traktujemy tego sezonu jak wyłącznie treningowy. Wspominałem już przed sezonem, że wręcz należy się spodziewać znacznie lepszego poziomu w klasie 65cm w MP. Chłopcy robią wyraźny progres, są coraz szybsi i coraz trudniej jest rywalizować. To jest naprawdę dobrze, bo to ich wszystkich ciągnie w górę. O to w tym właśnie chodzi, żeby poziom rósł i żeby już nie tylko za granicą był wysoki. Także jesteśmy przygotowani na trudniejszą niż przed rokiem rywalizację w kraju. I to w sumie dobrze dla Dawida, bo taki rider musi nabrać charakteru i odporności na rywali jak najszybciej. I u siebie i za granicą.

Komu podziękujecie za wsparcie?

Jak zawsze chcielibyśmy podziękować wszystkim naszym sponsorom i naszym kibicom. Szczególne podziękowania dla p. Łukasza Pawlikowskiego, YCF Polska i sklepu Hard-enduro.pl. Dziękujemy że jesteście z nami! Walczymy dalej i wysilamy się, aby być jeszcze lepszym. Dziękujemy też X-cross za patronat medialny i zainteresowanie naszymi startami.

Trzymajcie kciuki za Dawida!

A my dziękujemy za dobrą współpracę, szczerość w wywiadach, zaufanie oraz dzielenie się tymi wszystkimi przeżyciami. I życzymy sobie i Wam…spotkania się w finale w Loket.

fot. Nuka Nuka