Ewa Pikosz poszła ogniem na oponach Deli Tire Enduro FIM – test

Jakie wybrać opony? Odwieczne pytanie, które pojawia się nie tylko w przypadku zawodników, którzy wybierają się na zawody walcząc o punkty i kolejne trofea. Poniżej kolejne testy opon tym razem Enduro FIM jako propozycję od Deli Tire.

W październiku otrzymałam z firmy Deli Tire Polska komplet opon SB-121E Enduro Competition. Zdecydowałam się na montaż przód 909021 na mousse, tył 1209018 na tubliss, aby móc regulować ciśnienie. Nie wiedziałam jeszcze w jakim terenie będę przeprowadzać testy, a opony zamierzałam sprawdzać w różnych warunkach, aby móc Wam dostarczyć jak najwięcej informacji.

Po pierwszych oględzinach przód w dotyku miękki, tył natomiast po założeniu wydawał się bardzo twardą oponą. Pierwsze testy odbyły się na torze MX z elementami Super Enduro u naszego zwariowanego Borysa Lelińskiego. Na torze zastałam głównie ziemiste podłoże. Wiele hopek i kilka fajnych zakrętów 180 stopni, na których można było sprawdzić przyczepność. Elementy Super Enduro takie jak kłody, opony, czy kamienie dodały smaczku treningowi. Opona jak widać na zdjęciach wręcz wżerała się w podłoże. Zaskakująco dobrze trzymała się też w zakrętach, w których mogłam kłaść wręcz motocykl. Nie bałam się uślizgu, gdyż po odkręceniu gazu motocykl gnał do przodu wyrzucając glebę spod kół. Na przeszkodach nie ślizgała się po jeżdżeniu na miękkim terenie, czyli musi dobrze oczyszczać się. Pierwszy dzień zaliczam do udanych.

Nie było tutaj wymagających podjazdów i ciężkiego terenu, ale takie było też założenie, aby poznać oponki zanim pojedziemy, gdzieś dalej. Na przykład na wspólny trening z chłopakami na żwirownię i finalnie wziąć udział w półtoragodzinnym wyścigu. I tutaj było już więcej pracy dla opon jak również Macieja z Motocyklem w Nieznane, który biegał za mną z aparatem, aby uchwycić dla Was najlepsze momenty. Trasa zawierała wiele piaskowych podjazdów oraz zjazdów jak również wiele bardzo twardych przez co wymagających techniki. Mieliśmy również mini sekcję kamieni oraz mnóstwo zakrętów po mniejszych i większych hopkach. Zero odpoczynku cały czas praca na motocyklu. Niestety na bardzo grząskim piasku, gdy zatrzymałam się miałam wrażenie, że mam problem z wystartowaniem, ale powodem mogło być za niskie ciśnienie, które ustawiłam na podjazdy.

Przy wyścigu Enduro nie ma potrzeby tak niskiego ciśnienia, więc opona może zachować się inaczej. Mamy jednak kilka ujęć, na których widać jak przód równie ciężko pracuje wyrzucając piasek spod opony dając dodatkowy napęd. Pozytywnie zaskoczyłam się, gdy kilka razy nie udało mi się podjechać i postanowiłam ostatnie dwa metry wdrapać się i motocykl na małym gazie znalazł się na górze. Tył łapał przyczepność, a przód dawał świetny napęd pomagając wjechać. Po dwóch dniach przód wygląda jak nowy, a tył ma już lekkie ślady zejścia kostki, ale zaskakująco mało zważywszy na fakt jeżdżenia po kamieniach w oba dni. Tydzień po pierwszych testach wybrałam się już w bardziej wymagający teren. Wiele technicznych podjazdów oraz kanion przypominający księżyc. Ogół terenu niestety dość piaszczysty.

Nawet momentami warstwa piaszczystej ziemi (nie mam na myśli jednak żółtego piasku) sięgała kilkunastu centymetrów. I tutaj zaczynał się problem. Gdy opona trafiała właśnie na taki teren nie było mowy ze startem na tzw. braaap, braaap. Opona zamiast wdrapywać się na górę jak miało to miejsce na twardych podjazdach żwirowni najzwyczajniej zakopywała się. Świetnie radziła sobie natomiast, gdy złapała nagle chociaż skrawek twardego podłoża. Wówczas momentalnie szła do przodu. Świetnie opony sprawdziły się też na szybkich odcinkach cross country oraz enduro bez długich podjazdów. Szybkie zakręty, whoopsy, zjazdy, kłody. Wówczas jak najbardziej mogę je polecić. Odnośnie żółtego piasku to o ile na żwirowni nie miałam, aż takiego problemu, bo miałam miejsce na rozpędzenie się tak tym razem, gdy na rozpęd miałam dosłownie trzy metry góra pokonała mnie. Niestety był to jedyny podjazd, który odpuściłam.

Najwyżej wdrapałam się na ¾ i mimo wszelkich starań, pompowania zawieszenia, przesuwania się do tyłu nie podjechałam. Obawa z poprzedniego weekendu sprawdziła się. Tył na bardzo sypki, głęboki, żółty piasek w moim odczuciu nie nadaje się. Ostatnie ciekawe doświadczenie to kanion, do którego trafiliśmy już pod koniec wyjazdu. Krajobraz jak na księżycu. Ciężko było mi uwierzyć, gdzie ja w ogóle dotarłam. Pierwszy przejazd był wyznaczony dla całej grupy, która miała zróżnicowane umiejętności. Natomiast, gdy cała grupa znalazła się na górze pojawiło się nowe zadanie. Z całej ekipy tylko ja z dwoma kolegami podjęłam wyzwanie przejazdu specjalnie wybraną ścieżką przez naszego mentora. Trasa wymagała nie tylko dobrej kondycji, ale również umiejętności trawersowania i ulubionych obecnie pivotów!

Trasa w dół nie była tak wyczerpująca jak z powrotem pod górę, gdyż oczywiście teren znów piaszczysty w 100%. Do momentu skrętu pod górę w bardzo grząski i wąski tunel było ok, ale na ostatnim odcinku w 50% musiałam skorzystać z pomocy osoby trzeciej w postaci napędzania przedniego koła. Inaczej z wjazdem byłby ogromny problem. Ogólnie wyjazd zaliczam do bardzo udanych, gdyż jechałam w czołówce grupy wraz z najlepszymi riderami czerpiąc wiedzę, nowe skillsy i przyjemność 110%. A jazda w kompletnie nowym dla mnie terenie jest najlepszym doświadczeniem. Opony przetestowałam też w kolejnych, kompletnie różnych warunkach. Ostatnie testy, które przeprowadziłam na tych oponach to wyjazd w nasze tereny górskie. Nawierzchnia różniła się kompletnie niż ta, którą zastałam na poprzednim wyjeździe.

Tym razem rodzimy czarnoziem. Mnóstwo podjazdów i zjazdów z kamieniami, liśćmi, czy korzeniami. I tutaj znów opona zachowywała się zupełnie inaczej. Wydawało mi się, iż motocykl jedzie bardziej stabilnie, a wręcz potrafił wdrapywać się na górę. Sam wyjazd był ogromnym wyzwaniem, bardzo techniczny i jak dla mnie na granicy umiejętności. Bardzo długie i strome podjazdy nie zawsze były zaliczone. Tym razem zamykałam tyły no, ale przecież takie wyjazdy najbardziej uczą. Opona na niskim ciśnieniu tublissa sprawiła się dobrze i myślę, iż była plusem podczas tego wyjazdu. Podsumowując wszystkie wcześniejsze wyjazdy, biorąc udział w całym cyklu Pucharu Polski Enduro mogę polecić te opony do naszych polskich warunków z zastrzeżeniem, iż w moim odczuciu nie radzi sobie rewelacyjnie w piasku. Trzeba też wziąć pod uwagę, iż mam na tył rozmiar 120, a większość pewnie zawodników wybiera 140 więc odczucia też mogą być inne. Bardzo dużym plusem jest, iż opona ma homologację FIM dzięki czemu można wykorzystać ją do zawodów, tak więc warto rozważyć ich zakup.
tekst: Ewa Pikosz #630, fot: Borys Leliński, Motocyklem w Nieznane, Peter Fischer.