Fenomen Tadka B., czyli triumfalny wjazd na podium w Budapeszcie (MŚ SE)

Gdy zbliżała się pierwsza runda MŚ SuperEnduro w Krakowie wśród pytań skierowanych do Tadka Błażusiaka zadaliśmy i to: Był taki moment w Twojej karierze, że postanowiłeś ją zakończyć. 

Dlaczego? Tak, miałem dosyć ścigania, a na motocykl po prostu nie mogłem już patrzeć. Zamknąłem sprzęt na klucz i wyłączyłem się ze sportu. Zacząłem żyć jak zwyczajny człowiek. I być może nie wróciłbym do ścigania, gdyby nie sponsorzy. Bo po pewnym czasie a to poprosili mnie o testy nowego motocykla, a to zaprosili do programu telewizyjnego czy na zawody jako gość, no i…. no i chęć do sportu wróciła (śmiech). No i Bogu dzięki, że tak się stało. Bo Tadek to nie tylko wyniki, nie tylko sukces przed duże „S” ale przede wszystkim osobowość sportowca godna naśladowania. Facet niesamowicie ambitny raz po raz udowadnia, że w jego karierze nic nie dzieje się przypadkowo, i że wszystko co robi ma najwyższy znak jakości.

Dowodem zwycięstwo w MŚ SE w Budapeszcie. Krótka, szybka trasa w Papp Laszlo SportArena stawiała wyjątkowe wymagania, którym Polak sprostał w 100 procentach. A przecież startował nie z pozycji lidera ale zawodnika, dla którego każdy zdobyty punkt był kto wie, może na wagę złota? Za przeciwnika miał nie tylko lidera Coltona Haakera, ale również Cody Webba, który także ma ogromne szanse na mistrzowski tytuł. Obciążenie było więc ogromne. Pierwszy sprawdzian kondycji i formy to Superpole, które łyknął Webb, ale Tadek był drugi. Podobny układ mieliśmy w pierwszym wyścigu tyle, że wygrał go Haaker a Webb był trzeci. O wszystkim więc miał zadecydować trzeci wyścig. No i tu nie było mocnych na Polaka. Taddy pojechał koncertowo! Przez pierwszą połowę trzej pretendenci jechali szprycha w szprychę, jednak to Błażusiak wykazał największą odporność i najlepszą formę by pokonać rywali w stylu jaki dobrze znamy.

Gomez/Błażusiak

Taddy Błażusiak: Dzisiejsza wygrana jest wspaniała. Nadal doskwierało mi kolano, nie miałem dość prędkości więc wiedziałem, że będę musiał być sprytny i wykorzystywać inne moje umiejętności (śmiech). Dwa razy byłem drugi, a potem w ostatnim wyścigu miałem dobry start i wiedziałem, że innym będzie ciężko mnie przejść. Jechałem czysto, ale defensywnie i to się opłaciło. Budapeszt jest świetny – tor niezbyt trudny, nie mogę się już doczekać Bilbao w kwietniu.

Cody Webb: To była dobra noc dla mnie – jestem zadowolony z drugiego miejsca. W pierwszym wyścigu miałem naprawdę dobry start i mogłem po prostu uciec. W ostatnim dobrze się bawiliśmy, wszyscy mocno naciskali a tempo było niesamowite. Przed ostatnią rundą jest trochę przerwy, więc będę ostro trenować i mam nadzieję, że będę w dobrej dyspozycji, by walczyć o mistrzostwo w kwietniu w Bilbao (Hiszpania).

Na starcie zabrakło niestety kontuzjowanego Emila Juszczaka, dołączył natomiast do grona startujących Maciek Więckowski: Kwalifikacje poszły nieźle, natomiast druga pozycja w Last Chance na starcie dawała mi szanse na dobry wynik. Niestety na belkach popełniłem kilka błędów które zwolniły moje tempo jazdy no i finały przeszły koło nosa. Startujący Aleksander Gotkowski także niestety nie trafił do finału, podobnie jak Kacper Panek, natomiast Dominik Olszowy jadąc ze zmienny szczęściem w trzecim finale był drugi. Aktualnie jest na 7. miejscu w klasyfikacji generalnej. Przed nami Bilbao, ostateczna rozgrywka.

fot. KTM, Husqvarna