Feralne, sławne, szybkie i rasowe Matterley Basin (GP Wlk. Brytanii)

Matterley Basin k. Winchesteru na południu Anglii. Miejsce owiane sławą wielkich wydarzeń w motocrossowym świecie.

Tor wyjątkowy już przez samą swoją długość- prawie 2 km! Do tego bardzo długi start, szeroki pierwszy łuk i wiele innych miejsc, gdzie można wyprzedzać, niesamowicie długie skoki, dalekie jak mało gdzie na świecie loty i kilka naprawdę długich prostych, gdzie każdy daje „gaz do dechy”. Tor powstał dzięki pewnemu farmerowi, który postanowił uczynić z łąk i pagórków coś szczególnego.

Boomtown Festival

Udało mu się nadspodziewanie dobrze. Nie dość, że przyjeżdża tam cały motocrossowy świat, to w dodatku odbywa się na okolicznych polach znany, duży i niesamowicie spektakularny festiwal muzyczny Boomtown Festival. Ale ten szczególny tor ma także swoją drugą stronę. Bardziej mroczną i brutalną. Właśnie przez swoją charakterystykę i wybitną rasowość był świadkiem wielu groźnych wypadków.

Matterley Basin 2011

Rok 2011- Po jednym z wybitniejszych skoków doszło do zderzenia (a raczej naskoczenia na siebie) dwóch czołowych wtedy zawodników- Tanela Leoka i Billego Mackenzie. Na torze pojawiła się czerwona flaga, zaś samo zdarzenie miało swoje poważne skutki zdrowotne dla obu zawodników.

Zapis video

Rok 2015- Tim Gajser, wschodząca gwiazda MŚ MX2 wylatuje z siodła na podjeździe na jednym ze skoków. Motocykl wybija w powietrze i koziołkując leci prosto w tłum widzów (stojących w teoretycznie bezpiecznym oddaleniu!). Rider wali w ziemię jak bezwładna masa, ale wychodzi z tego o dziwo cało, choć „wrażenia” na pewno zapamięta na długo. Efekt? Dwa zera i najgorszy od dawna występ. Można to zdarzenie zobaczyć tutaj:

Zapis video 

Rok 2016- Romain Febvre, już wtedy gwiazda MŚ MXGP i mistrz świata, który w rewelacyjnym stylu pokonywał rywali, miał swój kolejny sezon w roli faworyta. Podczas wyścigu kwalifikacyjnego doszło do kontaktu z motocyklem jadącego obok Bena Townleya i w efekcie nastąpił na podjeździe nagły, krótki, ale bardzo gwałtowny upadek Francuza. Nieszczęściem było to, że uderzył mocno głową w ziemię. Skutek tego był taki, że musiał pauzować, ale złamało mu to drogę do kolejnego mistrzostwa. Ale co gorsza- od tamtej pory Febvre jakby nie umie wejść na ten sam poziom i zdarzenie to śmiało można nazwać przełomowym w jego karierze, tyle że w tym negatywnym znaczeniu.

Matterley Basin 2017 MXoN

Rok 2017 – MXoN. Mogło być pięknie, ale okazało się wybitnie pechowo. Polska reprezentacja z początku notowała dobre czasy, ale ostatecznie skończyło się na klęsce i najgorszym wyniku. Dwie solidne gleby naszego kapitana kadry, Tomka Wysockiego (jedna na skokach, a druga w niepozornym zjeździe ze skarpy na prostą startową), plus gleba i jej skutki u Gaby Chętnickiego oraz kłopoty z motocyklem i wykluczenie ze startu Szymona Staszkiewicza dopełniły obrazu nieszczęścia Polaków. Do tego bardzo ciężkie warunki, mglisto, mokro i błotniście, czyli…ślisko jak diabli. Impreza wspaniała, ale przesłonięta ponurą, ciężką, typowo angielską pogodą w niedzielę.

Rok 2018 – GP Wlk. Brytanii. Po raz kolejny Matterley okazało się bardzo brutalnym, feralnym wręcz miejscem dla Polaków i naprawdę wielu różnych zawodników. Tyle że tym razem nie tylko chodzi o wyniki, co o wyjątkowo niekorzystny splot okoliczności i niestety wypadki. Mieliśmy wstrząsający wręcz widok zakrwawionego Jeremy Seewera (cios kamieniem między oczy i w nos), dramatyczny upadek Jeda Beatona (nie doleciał poczwórnego skoku), złamanie palca w dłoni Arminasa Jasikonisa (również po jednym z tych długich skoków) i jeszcze kilka gleb. Do tego o mało nie rozjechany Paulin Gautier (upadł prawie 'pod koła’ jadących za nim), liczne problemy z dalekimi skokami innych i w efekcie otrzymaliśmy coś w rodzaju feralnego, dramatycznego Grand Prix, ukrytego za piękną pogodą i legendą miejsca. Dla nas zaczęło się źle już w sobotnie przedpołudnie, gdy Damian Kojs startujący w EMX 250 skręcił kolano. Rok temu w Matterley panowała piękna, słoneczna pogoda i to przez cały weekend. Była to więc odwrotność tego, co było na MXoN. Ale były też i z tego kłopoty. Riderów po południu ścigających się w EMX250 słońce wręcz raziło po oczach. Uwaga musiała być więc dodatkowo wytężona. W wyścigu weteranów, walczących tu o swój Puchar Świata VMX (są to ich MŚ- jedna, coroczna impreza) doszło do nieprzyjemnego i groźnego upadku ojca Maxa Anstie. Mervyn, kawał żywej historii brytyjskiego MX, jadący- a jakże- z numerem 99, najpierw zaliczył lekką glebę, by po kilku dalszych zakrętach nie dolecieć skoku. Upadek, parawan służb ratunkowych, nosze, karetka i szpital. Wielki pech doświadczonego ridera, który przecież zna to miejsce wyśmienicie! Tor począł więc niestety znowu zbierać swoje żniwo.

Matterley Basin 2018

Najgorsze mieliśmy jednak w niedzielę. Najpierw rano, w drugim wyścigu weteranów, tuż po starcie, przy pit lane wypadkowi uległ Włoch (tzw. gleba z niczego), a w chwilę potem zakończył tam wyścig trzeci z polskich uczestników, po bardzo groźnym wypadku (zderzenie z koziołkującym motocyklem Szweda na dużej prędkości). Potem rozpoczął się festiwal nieszczęść i gleb tych najlepszych. Po raz kolejny niemal cudem wywinął się od poważnej kraksy Gajser, którego niespodziewanie zarzuciło mocno niemal w tym samym miejscu, tuż przy boksach pit lane, zaraz po starcie wyścigu. Jakby tego było mało, w ostatnim finale dnia, w wyścigu klasy MXGP, niemal w tym samym rejonie toru, wypadkowi uległ ..Tomek Wysocki. Podbiło go w którymś miejscu, na końcu owej prostej wzdłuż pit lane. Motocykl poleciał, w powietrze poleciał też Tomek. Gdy się ocknął, był w polowym gabinecie lekarzy sportowych. Było naprawdę groźnie, bo nie dość, że chorzowianin zaliczył długi lot po wysiadce z siodła na pełnej prędkości (tam wszyscy nie żałują roll gazu), to jeszcze został uderzony swoim motocyklem. Jakimś cudem Tomek nie doznał złamań, ale z tego co mówił- kask może iść do muzeum… Tomek znowu miał naprawdę dużo szczęścia. Cóż, to są najlepsi z najlepszych i tam się nikt nie cacka. Trzeba być twardym i trzymać gaz. I trzeba jechać swoje mimo wszelkich przeszkód i trudności. Jedną z nich były w Matterley nie tyle kamienie, co twarde grudy ciężkiej ziemi, które bezlitośnie bombardowały ręce, ciało czy gogle. Tomek wspomina, że obrywał nimi nie raz i ręce były całe obolałe. Zresztą widać było, jak zawodnicy obierali tory jazdy- byle nie jeden za drugim. Ironią losu jest jednak i to, że tak jak podczas MXoN w ub. roku, tak i teraz nasz rider jechał całkiem dobrze (24 miejsce). I wtedy się ta jazda skończyła. Tak więc nasi wracają z niczym, jak pobici i na pewno trudno będzie mieć jakikolwiek sentyment do brytyjskiego toru.

Drugiego biegu w MXGP nie ukończyło aż siedmiu zawodników, co zdarza się w tak przecież doświadczonej i klasowej grupie rzadko. W EMX 250 nie ukończyło wyścigów również siedmiu. Ale co się dziwić, gdy w Matterley mieliśmy ten prawdziwy, rasowy, ostry motocross, w którym idzie się na całość, „grzeje na maksa”, skacze jak najdalej i podejmuje ryzyko. Twarda, bezkompromisowa walka, jazda na styk, po bandzie, na krawędzi upadku i styku z poboczem. Zresztą paru riderów pozaliczało pobocze i to nawet zaraz po starcie. Jak powiedzieli niektórzy jadący: „to był ten trudny, twardy, prawdziwy motocross, który nie uznaje kompromisu”. O torze zaś i nasz Tomek i wielu innych powiedziało tak: „ten piękny z wyglądu tor nie wybacza błędów, zwłaszcza błędów na skokach i przy dużych prędkościach”.

Ale Matterley było też areną pięknych, wspaniałych pojedynków i spektakularnych wyścigów. Brytyjscy kibice, uchodzący za tak samo żywiołowych i energicznych jak w futbolu pamiętają swój „moment of glory”, gdy w 2012 r ich as Tommy Searle, zdołał pokonać dwukrotnie wschodzącą holenderską gwiazdę MX- Jeffreya Herlingsa. Uznano to za wielki sukces, choć było to starcie faceta z młokosem zaledwie. A chyba najpiękniejszym triumfem była znakomita, epicka wręcz jazda Maxa Anstie, który wygrał 2 wyścigi podczas MXoN w 2017 r, gdy zapewnił swej drużynie 3 miejsce na podium tej największej imprezy.

Florian Lion

Komu Matterley teraz wybaczy i czy w ogóle to zrobi, okaże się teraz, w trakcie Grand Prix Wlk. Brytanii, które już trwa i które już wyłania najlepsze czterdziestki w klasach EMX2T (max 250cm) i EMX250. A zapowiada się niezła jatka, bowiem zwłaszcza w ME ćwiartek czeka nas zupełnie nowa odsłona walki o punkty, a liczba chętnych sięga aż 90-ciu! Oto mamy niezwykle silny i liczny dopływ „świeżej, wojowniczej krwi” w postaci całej gromady zawodników, którzy właśnie przeszli z EMX125. I to przeszła niemal cała czołówka, prawie wszystko co najlepsze! W setkach pozostał w zasadzie tylko Mattia Guadagnini, a cała reszta spróbuje dobrać się do skóry tym, którzy już okrzepli i wyśmienicie czują się na silniejszych maszynach.

Gianluca Facchetti

Przypomnijmy że w świetle nowych przepisów (ograniczenie wieku startujących do 23 roku życia) klasa ta przeszła zasadniczą metamorfozę. Starsi musieli zdecydować gdzie pójść i na co wsiąść. A że kilku starych wyjadaczy i byłych mistrzów Europy też odeszło, więc zrobiła się luka, którą właśnie wypełniła „świeża gwardia” rodem z „setek”. Młodszy z braci Lawrence wybył do USA, Steven Clarke wrócił tam również i startuje obecnie w AMA SX (EAST). Nie ma też wicemistrza Mela Pococka i jeszcze paru innych. Tom Vialle trafił chyba najlepiej, bo do KTM Factory Team a mistrz Mathys Boisrame przeszedł również do MX2.

Raivo Dankers

Kogóż więc zobaczymy zamiast nich? Najciekawiej zapowiada się pełny debiut znakomitego młodego panzerfausta z Austrii- Rene Hofera. Rider ten startował już cały ubiegły sezon na motocyklu 250cm, ale w ADAC. W EMX 250 czeka go najwyższa półka. Tak samo holenderski zestaw w postaci Raivo Dankersa, Ricka Elzingi i Rafa Meuwissena, którzy też debiutują. Ten ostatni trafił niedawno do stajni wyścigowej Corrado Maddiiego, czyli został kolegą teamowym Matii Guadagniniego. Zobaczymy też Filipa Olssona, który świetnie jeździ po torach miękkich, ale po powrocie (miał kontuzję) może jeszcze nie być w pełni swych możliwości. Nowymi w tej najwyższej klasie europejskiej będą też mistrz EMX125 Thibault Benistant (FRA), Emil Weckman (FIN) i coraz mocniejszy Lion Florian, który miał znakomitą końcówkę ADAC w klasie 125cm.

Roan Van De Moosdijk

No ale nie zapominajmy, że w tej stawce rozgrywają swoją partię uznane marki takie jak Roan Van de Moosdijk (3 miejsce w 2018r), czy Kevin Horgmo i nieco szalony, nieobliczalny ex mistrz Gianluca Facchetti. Pojawi się jeszcze paru innych, tak więc zapowiada się znowu wielki europejski kocioł wojenny na torach, tyle że odmłodzony. W EMX2T najciekawiej wygląda kolejne podejście Vaclava Kovara. Czeski wytrawny jeździec ponownie dosiada motocykla GasGas (jako jedyny w tej stawce!) i spróbuje tym razem zdobyć upragnione podium ME, które miał do finału w Imoli w zasięgu ręki, ale jeden nieukończony wyścig pozbawił go tego. Ale rywali ma tych samych i tak samo mocnych, jak przed rokiem. Mike Kras i Brad Anderson prawdopodobnie znowu pomiędzy sobą będą chcieli rozegrać walkę o kolejny tytuł. I na koniec to co najbardziej rozpali emocje: kto weźmie punkty za wielkich nieobecnych – Prado i Herlingsa? Olsen czy może jednak ten, który wiecznie zajmował czwarte miejsce, czyli Ben Watson? No gdzie jak nie na swojej ziemi miałby błysnąć? Vlaanderen na pewno nie będzie się tylko przyglądał, on też czuje okazję…

Thomas Kjer Olsen

Skoro o MX2 mowa, to dramat przeżywa ekipa BUD Racing. Pozbawieni swoich młodych riderów (Brian Hsu i Brian Moreau) na szybko zakontraktowali i wypożyczyli z AMA SX Wenezuelczyka Lorenzo Locurcio. Ale i on nie pojedzie w Matterley! Zbyt krótki termin ważności jego paszportu okazał się nie do przejścia i nie przyleciał do Europy! Wymowne są słowa sportowca: „wyrobienie nowego dokumentu w moim kraju trwa teraz wieczność. Jak gdzieś wygrywam to mówią z dumą: 'Wenezuela’. Ale gdy ja jestem w nagłej potrzebie, to mój kraj zostawił mnie samego i nikt mi nie pomaga w tej sprawie. To dobijające…”  W MXGP wraca oczywiście na arenę pojedynek mistrzów-Cairolego z Gajserem. ALe pamiętajmy że taki tor jak Matterley „pasuje” paru innym znanych nazwiskom. Zwłaszcza Clementowi Desalle. Czy ktoś nas w tym wszystkim naprawdę zaskoczy i weekend w Matterley będzie jego kamieniem milowym? Przekonamy się dziś i jutro.

Transmisja z Matterley Basin na EUROSPORT 2. Stacja planuje pokazanie wszystkich czterech wyścigów MŚ na żywo. A zatem 13:00, 14:00 a potem 16:00, 17:00 (CET). Podsumowanie weekendu (bo w Niemczech startuje też nasz Gaba) w poniedziałek. Zapraszamy do oglądania, a potem na nasze łamy.

fot: Alek Skoczek, KTM, MXGP, ARC