Francja dla Francuzów? Ale nie chodzi o nacjonalistyczne hasło jakiejś partii narodowej.

Chodzi o francuskie oczekiwania dominacji na odbywającym się właśnie GP Francji. MXGP na torze w St. Jean d’Angely ma dłuższą historię, ale sam tor nie należy do tych bardziej lubianych.

Nie zmienia to faktu, że barwni francuscy kibice oczekują dominacji swoich riderów. I w sobotę częściowo się ta dominacja potwierdziła! O ile w MX2 i MXGP będzie o taką zdecydowaną przewagę i dominację trudno, bo jak wiemy tam karty rozgrywa pomarańczowa drużyna KTM, gdzie Francuzów brak, to już dwie klasy EMX jakie jadą w tej imprezie są zdecydowanie bardziej „francuskie”. W sobotę było to widać przede wszystkim w klasie 250, gdzie miejscowi wręcz zmiażdżyli inne nacje, notując aż czterech Francuzów w TOP FIVE! Pierwszy bieg EMX 250 wygrał (zgodnie z wszystkimi francuskimi oczekiwaniami) Mathys Boisrame. Drugi był kolejny mocny w tej klasie Tom Vialle, który już wygrywał wyścigi w tym sezonie. Czwarte i piąte miejsce należało odpowiednio do Valentina Teilleta (praktycznie nieznany) i doskonale znanego (nie tylko ze „spojrzenia zabójcy”) mistrza Europy z EMX125 z ub. roku- Briana Moreau. Jedynym nie-Francuzem był trzeci Roan Van De Moosdijk – Holender.

A więc znowu kolejna odmiana, bo tym razem starsi uczestnicy byli w cieniu młodych. Dotychczasowe boje młodych ze „starymi’ przynosiły rozmaite wyniki, ale jednak szczyt tabeli okupowali głównie ci starsi. Prowadził w niej do pierwszego wyścigu w sobotę Martin Barr, ale tym razem nie było już tak dobrze (dopiero 20-ty!) i obecnie już wyprzedził go Boisrame, z czterema wygranymi wyścigami. A więc zmiana lidera? Właśnie dlatego, że starsi pojechali słabo. Zobaczymy co będzie po niedzielnym finale. Co jeszcze mamy interesującego w tym szczycie tabeli? Otóż- i to jest zaskoczeniem na tle klasy MŚ MX2 – w TOP TEN nie ma ani jednego zawodnika dosiadającego KTM! Za to roi się od Husek (aż 5!), są dwie Hondy i dwie Kawy. Zaiste, ciekawe skąd to się wzięło? Tym bardziej, że KTM-y są naprawdę licznie obecne w tej klasie. Ale na tyłach. Z kolei w EMX 125 był ponownie francuski triumf.

 

A chłopakiem, który spełnił nadzieje kibiców był oczywiście Thibault Benistant. Już początek wyścigu pokazał, że będzie on mierzył wyłącznie w zwycięstwo. I znakomicie wykorzystał atut „swego” toru! Prowadził praktycznie cały wyścig i wygrał z konkretną przewagą. Drugi był austriacki młody terminator- Rene Hofer. Ponownie niezbyt perfekcyjnie startował, ale potem i tak robił swoje. Przebił się przez trzech klasowych rywali i wywalczył najlepszą możliwą lokatę, bo francuski zwycięzca miał swój dzień i nie było mowy, żeby go ktoś w sobotę dogonił. Trzeci był dawno nie widziany gość w tych rejonach- Rick Elzinga. Mattia Guadagnini musiał tym razem zadowolić się dopiero 4. miejscem. No i świetnie z początku jechał Kiwi Boy- Scott James, ale potem rywale byli jednak lepsi. Ale 5. miejsce Nowozelandczyka to i tak świetny wynik. Jedyny Polak jadący we Francji- ale ten czeski- był tym razem 10-ty. Niedziela pokaże, czy Francuzi będą cieszyć się z wymarzonych dubletów swoich jeźdźców czy też ktoś (zwłaszcza Hofer!) pomiesza im szyki. Coraz trudniej ostatnio napisać coś ciekawego o klasach MX2 i MXGP. No bo cóż nowego jest w stwierdzeniu że SUPER DUO KTM znowu pojeździło jak chciało i zostawiło w tyle rywali? I że Herlings robi co chce z każdym? Jakby jemu nic nie przeszkadzało, nic nie sprawiało trudności na pełnych pułapek i dziur torach…

Ale jednak coś w tę sobotę się wydarzyło inaczej! Oto Amerykanin Covington w wyścigu kwalifikacyjnym pokazał, że przynajmniej w soboty można z niesamowitym duetem Prado-Jonass wygrać. Najlepiej rozpoczął Prado, ale jak cień sunął za nim już młody kowboj. I ku zaskoczeniu wielu, amerykańska kawaleria okazała się lepsza od motorreadora! W dodatku zaatakował profesor Jonass, ale i on nie dał rady i wszystko skończyło się trzecim wynikiem Prado i drugim wędkarza z Lotwy. A więc można! Przynajmniej w sobotę. Ale ale…kto był w Trentino wie, że można też w niedzielę, w finałowym wyścigu, gdy wydaje się, że już „wszystko pozamiatane”. Także nie wszystko jeszcze wyjeżdżone i niedziela da odpowiedź, czy wynik Covingtona to tylko pojedyncza szarża, czy coś więcej. A co poza tym? Wrócili wreszcie Rubini (ale znowu zaliczył mocną glebę!) i Vaessen. Ufff, Livia Lancelot trochę spokojniej śpi, bo obaj jej chłopcy działają już na torze, tyle że Hunter Lawrence jakby nie ten, co na początku sezonu. Tradycyjnie bardzo równi i mocni są Watson i Jacobi, ale Brytyjczyk nieoczekiwanie spadł z wysokiego miejsca na dopiero 12-te. O jedno miejsce niżej dojechał Thomas K. Olsen i to jest już mocna niespodzianka, bo po dobijających psychikę kłopotach z motocyklem w Anglii, Duńczyk musi przyjeżdżać minimum czwarty lub najlepiej trzeci. Jeśli nie chce się pożegnać z 3. miejscem w tabeli. Wyraźnym plusem jest liczebność na starcie – nareszcie tłum! Wakaty poczynione przez kolejnych pacjentów szpitali trochę się zapełniły okazjonalnymi gośćmi, z kilku krajów. Może nie są to riderzy pierwszej klasy, ale też jechać umieją. W MXGP obserwujmy pilnie Paulina. Bo to on może w finałach walczyć najbardziej z Gajserem i Cairolim. Jakby nie było trybuny ma po swojej stronie a i pęd do bycia na podium też jest. Sobota pokazała, że Cairoli też coś jakby nie najlepiej jechał. Gajserowi nie szło najlepiej, potem były błędy i spadł z 3. na 5. miejsce. Ale wyścigi to wyścigi. Pamiętamy jeszcze jakich skrzydeł dostawał Febvre gdy jechał na tym torze 2 lata temu przed masą francuskich kibiców.  Skrzydeł dostanie więc i pewnie Paulin. Niedziela będzie też odpowiedzią o stan zdrowia kolana Cairolego. Oby nie wydarzyło się nic złego, bo to dramatycznie „zaniżyło” by poziom rywalizacji- ale na tym samiutkim szczycie. Gdzie siedzi wygodnie holenderska machina do wygrywania, a obok próbuje mu wyrywać co się da 9-krotny mistrz globu… A teraz komentarz naocznego świadka tych wszystkich wydarzeń i jednocześnie eksperta z toru, czyli przymusowo przyglądającego się wyścigom jako kibic- Tomka Wysockiego. Lekarz mnie niestety nie dopuścił do udziału w wyścigach. Uznał że to może być niebezpieczne. Mój stan ogólny jest generalnie ok, choć odczuwam skutki wypadku w Anglii, ale kark jeszcze jest sztywny i boli. Także muszę się tylko przyglądaćA co w kwestii sobotnich wydarzeń? To ciężki tor, szybko się rozbija i ciężko na nim wyprzedzać. Także start jest tu bardzo ważny. Na Herlingsa nikt nie ma sposobu. Gajser robił błędy- ma tam słabszy sektor, gdzie mu tak nie idzie jazda a Cairoli dopiero pod koniec przyspieszył. Dziś nie cisnął. Jutro dopiero pokaże pełnię tego co potrafi. Dzisiaj ładnie jechał też Paulin. Ale jutro myślę że i tak będzie 1. Herlings 2. Cairoli. Francuzi w MXGP nie dają rady robić tego co ci dwaj. Na torze jest dużo śladów, ale raczej tylko jeden dobry. Wąski to ten tor nie jest, ale ślady są tak wyjechane, że wszyscy jadą praktycznie tak samo. Kto słabo odstartuje- jak pewnie np. Clarke w EMX- ma problem, bo tu nie ma gdzie za bardzo wyprzedzać. Zobaczymy jak się to wszystko rozegra i przełoży na niedzielne finały. Smutne jest jednak to, że to już kolejne Grand Prix bez Polaków na starcie. Cóż, bieda panie…

fot. ARC