Francja, Włochy i Niemcy- czyli Rubini, Guadagnini i nasz Gaba w miniony weekend

Weekend 16-17 marca stał pod znakiem inauguracji motocrossowych mistrzostw w aż trzech krajach. French Elite, Campionato Italiano Prestige i Dutch Masters.

Ze względu na gwałtowną ulewę która zniszczyła tor, Holendrzy musieli niestety odwołać zawody. Za to Niemcy mimo trudnych warunków rozegrali kolejną edycję Winter Frankenbach. A w środkowej Italii, na pogórzu Apeninów świeciło ciepłe słońce i odbyła się piękna impreza.

FRANCJA

Francuzi nie mieli na szczęście większych problemów i I runda mistrzostw kraju rozegrana została jak należy. Prócz bardzo licznej jak zwykle obsady własnej, na zawody te dojechał prosto z holenderskiego Axel… Glenn Coldenhoff. Tysiąc kilometrów to kawał drogi, ale czasu wystarczyło, by dojechać na południe Francji, gdzie nad rzeką Tarn leży tor w Castelnau De Lewis. Typowo twardy klasyk francuski był świadkiem niezłej batalii między całą czołówką krajową oraz paroma gośćmi. Zabrakło przede wszystkim Romaina Febvre, który jest po operacji kości skokowej i jeszcze kilka tygodni pauzuje. Leczą urazy Brian Moreau i Benoit Paturel, którzy są jednymi z coraz liczniejszych ofiar początku sezonu…Na maszynie wypełnionej po brzegi (co jest we Francji standardem) pojawili się też riderzy znani z europejskich supercrossów w hali (Richier, Aranda).

Rubini i Goupillon

W klasie MX2 piękne, podwójne zwycięstwo odniósł Stephen Rubini (Honda Assomoto RedMoto), znany z występów w MŚ. Drugi był (również znany ale z występów w EMX250) Pierre Goupillon. Trzeci na podium stanął Valentin Teillet. Startowali min. Tom Guyon i debiutujący w MX2, mistrz Europy w „setkach”, Thibault Benistant (miejsca 5 i 11). W klasie MX1 dość niespodziewanie pierwszy wyścig padł łupem Nicolasa Aubina, przed Coldenhoffem i Arandą. Drugi wyścig był przypomnieniem, że we Francji prócz Romaina Febvre jest jeszcze Jordi Tixier. Ex mistrz świata MX2 odnalazł się jak trzeba i pokonał drugiego Arandę o 20 sekund, a trzeciego Aubina o prawie pół minuty! Coldenhoff czwarty. Podium najwyższej klasy to Aubin przed Arandą i Tixierem, który miał tyle samo pkt. co holenderski gość, ale miał lepszy drugi wyścig.

Stephen Rubini (w środku)

A oto komentarz zwycięzcy MX2 Stephena Rubiniego, udzielony specjalnie dla X-CROSS: Klub organizujący te zawody wykonał świetną robotę i przygotował znakomicie tor. Nie było to łatwe, gdyż jest to bardzo twarda nawierzchnia. Niedziela była zachmurzona, trochę mokra, więc warunki były zmienne, ale całkiem dobrze się jeździło po tej nawierzchni. Pierwszy wyścig stał pod znakiem lekkiego deszczu, ale podczas drugiego świeciło już bardziej słońce. Zimą przygotowywałem się głównie na Sardynii, na miękkich torach. Spędziłem tam prawie miesiąc z Brentem (Van Doninckiem). Zrobiliśmy tam kawał dobrej treningowej roboty z udziałem dwóch moich trenerów – od jazdy i od przygotowania fizycznego. Mieliśmy bardzo dobry program treningowy i udało się go zrealizować, więc czuję się naprawdę dobrze przygotowany do sezonu. A to podwójne zwycięstwo jest pierwszym efektem tego co zrobiliśmy, więc cieszę się, że jest konkretny wynik. Mój nowy kolega w teamie, Pierre (Goupillon) też świetnie jechał i mocno się tu biliśmy o wygraną. To świetne uczucie, gdy obaj, jako nowa ekipa wygrywamy zawody, i jest to bardzo motywujące przed rozpoczynającym się za tydzień dla nas sezonem ME EMX250. Dodatkowo powiem, że wypróbowaliśmy w ten weekend nowy silnik i… jest cholernie dobry! Pierwszy wyścig był trudniejszy, gdyż przez ten deszcz tor zrobił się mocno śliski. Zrobiłem co mogłem, „stanąłem” na dwóch kołach by wyciągnąć jak najlepszy wynik, i wygrałem.  Przede wszystkim jednak miałem dwa dobre starty, więc gdy od początku idzie dobrze, to psychicznie czujesz się lepiej i pewniej jedziesz. Mój początek sezonu jest więc naprawdę udany, motywujący i zachęcający, gdyż jako ekipa wypadliśmy również tak dobrze. To nas bardzo dobrze nastawia mentalnie przed Matterley, które już wywołuje u nas dreszcz emocji. Moim marzeniem jest zdobycie tytułu mistrza Europy, ale to dłuższa droga. Lubię angielski tor, więc liczę tam i w całym EMX na dobry wynik, bo na pewno pocisnę jak najmocniej!

ITALIA

Pięknie położony na malowniczych widokowych wzgórzach tor w Cingoli (Marche, prowincja Macerata) był areną pierwszej odsłony krajowych mistrzostw Elity, czyli klas MX1 i MX2. MotoClub A. Fagioli postarał się nie tylko o dobre przygotowanie toru, ale i o oprawę, godną międzynarodowej imprezy. Była więc zmontowana specjalna trybuna siedząca dla setek widzów, była też prywatna telewizja sportowa, relacjonująca na żywo wyścigi z komentarzem znakomitego, genialnie budującego emocje włoskiego spikera MX- Giancarlo Ricciotto, który komentuje włoskie rundy MXGP. Do tego eleganckie hostessy i jak zwykle fachowe przeprowadzenie wyścigów.

Alessandro Lupino

Słowem włoski motocross w pigułce, tyle że bez Antonio Cairolego. Tutaj podobnie jak we francuskich zawodach zjawił się tłum startujących, co tylko dobitnie udowadnia, jaką popularnością cieszy się motocross w krajach pełnych motocykli i skuterów. Mało tego, zawodników zjechało się tylu, że trzeba było podzielić ich znowu na dwie grupy.W każdej z klas startowały więc po dwie maszyny startowe, a owe grupy (szybsi i wolniejsi) tradycyjnie zostały wyłonione w sobotnich kwalifikacjach. Również w Cingoli pojawili się goście. Niektórzy to trenujący w Italii przed pierwszymi zawodami, inni to należący do włoskich teamów, a jeszcze inni przyjechali z braku innych wyścigów w swojej okolicy. Na maszynie stanęli więc np. Wołodymir Tarasov z Rosji, Martin Krć i Kuba Teresak z Czech, Hiszpan Fernandez, Francuz Renaux, czy… Holender Rick Elzinga, który debiutuje w MX2. Był też Australijczyk Grothues, jeżdżący w Europie. Tor miał bardzo ostro zagięty pierwszy zakręt (typu: w górę – w dół), więc rozpędzona po starcie gromada musiała na szczycie tego łuku ostrzej hamować, co powodowało istną gęstwinę, w której oczywiście zawsze coś się działo.

Michele Cervellin

Ponieważ Antonio Cairoli nie uczestniczy od dawna w tych mistrzostwach, więc prym wiedli jego koledzy z reprezentacji: Michele Cervellin i Alessandro Lupino. Ten drugi, jest wyraźnie lepszy niż rok temu, gdy zdobywał krajowe mistrzostwo w MX1. W MXGP również coraz częściej jedzie z przodu. Obydwa wyścigi rozstrzygnął na swoja korzyść właśnie on. Wraz z Cervellinem startują oni w „policyjnych barwach” i pod logiem słynnego włoskiego klubu Fiamme Oro, który podlega bezpośrednio szefowi włoskiego MSW i który tworzą czynni policjanci. Należy do niego również multimistrzyni świata, Kiara Fontanesi. Zawzięta walka w obu biegach MX1 toczyła się o dalsze miejsca, gdyż Lupino był poza zasięgiem. Podium tej klasy uzupełnili Bernardini i De Bortoli.

Cingoli

Co ciekawe, podobnie jak w wyścigach MX2 we Francji, tutaj również dwa pierwsze miejsca wzięli chłopcy z jednej ekipy. Alberto Forato i Mattia Guadagnini z ekipy słynnego Corrado Maddiiego (Husqvarna) byli najlepsi w pierwszym wyścigu MX2. Trzeci był Cervellin, sprawca dyskwalifikacji kadry włoskiej po MXoN w USA (nieprzepisowe paliwo). Drugi wyścig był jednak dramatem dla Guadagniniego, bowiem tuż przed startem, na maszynie umarł silnik jego motocykla! Był o ironio- również dramatem jego kolegi Forato, który nieoczekiwanie po 2. okrążeniach zakończył jazdę… Pod nieobecność tak mocnych rywali, wyścig padł łupem Cervellina, który wygrał klasę MX2. Świetny wynik I biegu debiutującego w MX2 Mattii wystarczył jednak do udziału w Superfinale, gdzie pojechały dwie najlepsze 20-tki z obydwu klas. I tam doszło do małej niespodzianki. Obaj chłopcy Maddiiego odbili sobie pecha z nieudanego wyścigu nr. 2 i pojechali znakomicie! Wygrał wprawdzie Lupino jadący na 450cm (co nie dziwi nikogo), ale miejsca 2 i 4. zajęli odpowiednio Forato i Guadagnini. Trzeci był Samuele „Berna” Bernardini, znany z występów w MŚ MX2. Tak więc włoska policja państwowa ma powody do radości, bo jej sportowi 'podopieczni’ zgarnęli w sumie aż trzy pierwsze miejsca na pudle (MX2, MX1 i Superfinał).

Mattia Guadagnini

Komentarz Mattii Guadagniniego dla X-CROSS: Jestem naprawdę zadowolony. Kwalifikacje ukończyłem z najlepszym czasem swojej grupy i drugim wśród wszystkich. Zdobyłem holeshota w pierwszym biegu i prowadziłem aż do ostatnich pięciu minut wyścigu, więc trzymałem dobre tempo. Wtedy Alberto (Forato) mnie wyprzedził i walczyliśmy mocno o wygraną. On był trochę szybszy, a ja zdobyłem 2. miejsce. Drugi wyścig niestety nie był dla mnie. Na jakieś 5 sekund przed samym startem padł mi silnik w motocyklu i nie mogłem ruszyć. W Superfinale, jadąc z MX1 nieźle wystartowałem, ok. 7-8 miejsca. Znalazłem dobry, równy rytm w jeździe i konsekwentnie jechałem swoje do mety. Byłem długo piąty, ale ukończyłem jednak jako czwarty, a drugi w MX2, co daje mi powody do radości, gdyż mimo braku jednego wyścigu Superfinał poszedł mi naprawdę dobrze. Także jestem z siebie zadowolony, a na większym motocyklu czułem się znakomicie. Było to dobre wejście w te mistrzostwa i dobry trening przed EMX125.”  Przypominamy, że wywiad z Mattią w najbliższym wydaniu magazynu X-CROSS (marzec). Gorąco zachęcamy do zapoznania się z tym wybitnie dobrym zawodnikiem i do śledzenia jego wyników. Włosi mają chmarę dobrych riderów, ale tylko paru naprawdę wybijających się na tle Europy. Mattia jest właśnie najciekawszym, najbardziej obiecującym riderem młodego pokolenia. Gdy Cairoli przejdzie na sportowa emeryturę, ktoś musi go zastąpić…

NIEMCY

Na ADAC musimy zaczekać jeszcze miesiąc, ale nasi zachodni sąsiedzi nie siedzą z założonymi rękami. Od ostatnich rozgrywek ADAC Supercross minęło sporo czasu, więc aby nie „rdzewieć” najlepsi niemieccy riderzy staja w szranki takich zawodów jak np. Winter Frankenbach, koło Heilbronn. Pojawiają się tam również zawodnicy z innych krajów, często startujący w niemieckich teamach, lub przez nie zgłoszeni, albo po prostu startujący w ADAC. Jak np. nasz Gaba Chętnicki, który po raz kolejny wziął udział w tej imprezie. Prócz niemieckiej czołówki pojawili się tam naprawdę dobrzy, bardzo znani jeźdźcy, którzy nie wybrali się ani do Holandii, ani na inne wspomniane wyżej zawody, gdyż do Frankenbach mieli najbliżej. Przyjechał więc przede wszystkim znakomity Austriak Rene Hofer i jego rodacy: Lucas Neurauter, Michael Sandner, Marcel Stauffer, a do tego węgierski mistrz Bence Szvoboda i jeden z najlepszych czeskich zawodników, Petr Smitka. I tutaj również wyścigi rozgrywane były w formule Superfinału, gdzie trafiła najlepsza 18-tka z obydwu klas.

Najpierw jednak wyścigi kwalifikacyjne MX2 i MX1, gdzie startowała niemiecka czołówka z braćmi Koch, Ullrichem (poza kontuzjowanym Naglem i nieobecnym Jacobim) i paru Szwajcarów. Pole position na czasówce zdobył Austriak Neurauter, potem miał drugi wynik w wyścigu kwalifikacyjnym i powtórzył ponownie najlepszy wynik później w Superfinale. Klasę MX2 zdominował Rene Hofer. Kwalifikacje rozgrywane były jeszcze na suchej nawierzchni, ale później – podczas wyścigów – lunęło z nieba i tor zamienił się w niezłe grzęzawisko. Miejscami koleiny były zalane wodą, więc jazda była wypadkową szczęścia i pecha. Wielu upadło, miało problemy, czy to z podjazdami czy z motocyklem. Leżeli min. Tom Koch czy Marcel Stauffer. Nie każdy dobrze poradził sobie z tym bagienkiem. Najlepiej rozegrał jednak Superfinał właśnie Neurauter, który potem zbudował sobie przewagę i niezagrożony minął linię mety jako zwycięzca. Co ciekawe, wyścig ze względu na warunki skrócono o 5 minut.

Moto Gaby

A jak poradził sobie nasz rodzynek, Gaba Chętnicki? Nieźle. Drugie miejsce wśród jeźdźców MX2, za Hoferem to jest powód do zadowolenia. A oto co powiedział nasz rider: Zawody we Frankenbach były całkiem udane. Były one tak jakby odbiciem po nieudanych pierwszych zawodach w Niemczech w Dole, po których oczywiście znowu zaczęło się mówić o tym, jak mi to „nie idzie”…Mój były mechanik pisał jakieś swoje teorie na temat mojego sezonu 2019, sugerując że bez niego mogę mieć gorzej. Cóż Gaba cały czas lubi zaskakiwać, wracając do zawodów i mimo wpadek, które trafiają się każdemu, potrafi też wywalczyć dobre wyniki. Tor był przygotowany bardzo dobrze, niestety ulewa pokrzyżowała plany organizatorom. Od samego początku czułem się dobrze na torze. Co skutkowało dobrymi wynikami od samego rana. Konkurencja też była ciekawa bo wg. mnie było to takie mini ADAC. Był Sandner, Hofer, Staufer, Koch i wielu innych dość szybkich zawodników z MX2. W pierwszym wyścigu odstartowałem na 2 miejscu , niestety na starcie wywrócił się przede mną pierwszy zawodnik i zanim go ominąłem to byłem w okolicach 10 miejsca. Wyścig ostatecznie ukończyłem na 6 miejscu. Następny wyścig to Superfinał – połączenie obu klas i 18-tu najszybszych zawodników z każdej. Warunki były fatalne, ponieważ tor był całkowicie pod wodą, a my jeździliśmy w koleinach które zmieniały się w rynny podczas obfitych opadów. W Superfinale wystartowałem ok. 6. miejsca i moim zadaniem było jechać tylko równo, żadnych gleb, zduszenia motocykla , czy innych takich rzeczy. Płynnie i do celu i to dało mi 2. miejsce w MX2 i 9. w Superfinale, więc nie jest źle i pniemy się do góry. Dziękuję mojemu teamowi Stieler mx Gruppe Johannes Bikes za dobre przygotowanie sprzętu. 

Winter Frankenbach

Najbliższe niemieckie zawody to krajowe mistrzostwa DM OPEN (tylko riderzy zgłoszeni przez niemieckie teamy). Odbędą się one w Schnaitheim 23 i 24 marca. I runda ADAC ruszy dokładnie w połowie kwietnia.

fot: Sarholz KTM Team, Gaba Chętnicki, Motoverte.com, RS Fotografie, Gianfranco Passera, Motocross Addiction, MotoClub Cingoli