Sześć nagród za najlepszą organizację z rzędu. Znakomite oceny za przygotowanie toru i całej imprezy. Liczni jak prawie nigdzie w Niemczech kibice. Oto ADAC w Gaildorf niedaleko Stuttgartu.
I przedostatnia runda sezonu, na którą zjechały prawdziwe tłumy zawodników! Jeżeli kogoś nie widzisz w Gdańsku na MXoEN, prawie na pewno zobaczysz go w Gaildorf. Cóż, prestiż niemieckich mistrzostw oraz plany teamów i samych riderów często chadzają innymi ścieżkami niż drużynowe ME młodszych zawodników. Nie ma się temu co dziwić, ale lepiej by było, gdyby takie imprezy nie zachodziły na siebie, bo odbywa się to ze szkodą dla tej mniej prestiżowej niestety. Ci, których ADAC w ogóle nie dotyczy, do Gdańska jednak przyjechali.
W Gaildorf są młodzi Holendrzy poza kontuzjowanym Roanem Van de Moosdijkiem, duetem dwóch Kayów, którzy trenują, choć do Gdańska przyjechać chcieli…. (znamy prawdziwy powód rezygnacji Holendrów. O powodach ich nieobecności jak i innych ekip wkrótce). Są ci, którzy mieli tam być od początku, plus jeden, który po rezygnacji Holendrów z udziału w MXoEN zdecydował się tam wystartować. Ale przede wszystkim są wszyscy liczący się riderzy. W samej najwyższej klasie Masters pojawiło się aż ok. 60-ciu! Są wszyscy najlepsi, plus paru gości typu Hunter Lawrence, Jordi Tixier czy dawno nie widziany Greg Aranda. Nie ma też niestety dalej Maxa Nagla, który jeszcze nie wyleczył kontuzji. Nie dojechało też kilku Polaków, tyle że niekoniecznie ze względu na MXoEN. Szkoda, ale każdy ma swoje priorytety i nie będziemy oceniać czemu ten woli siedzieć w kraju, a tamtemu nie zależy.
Czyżby jednak niemieckie progi były dla niektórych za wysokie? Inni twardo jeżdżą, nawet nie robiąc znaczących wyników. Bo wiedzą, że na ADACu prędzej wykują jakość i szybkość niż siedząc w domu. Najlepszy przykład: taki Raf Meuwissen. U siebie przez 3 lata startował we wszystkim w czym się dało. Startował, ale niczego nie wygrywał. Całe 2 sezony wlókł się gdzieś na tyłach, zajmując miejsca 20-38. Ale… jeździł, ćwiczył, uczył się pilnie. Po prawie trzech latach sytuacja diametralnie się zmieniła, bo ta cała praktyka (plus dobre treningi) zrobiła swoje i dzisiaj ten chłopak nie tylko u siebie (na ONK) robi dobre wyniki, ale zaczął się też liczyć i w ADAC, gdzie jest drugi w generalce (!) w klasie 125cm, a i w EMX125 (czyli tam, gdzie nas kompletnie nie ma) zaczyna się wspinać na te coraz wyższe miejsca i jest w TOP TEN.
Praktyka czyni mistrza-nic nowego tu nie odkrywamy….Wiedzą o tym doskonale Czesi, którzy przyjechali w komplecie (jest cała czołówka), poza startującymi w Gdańsku. Są też i Słowacy, Węgrzy. Szkoda że w tej praktyce mało kto z Polaków bierze udział (oczywiście pomijamy kontuzjowanych). Polskich barwy w Gaildorf będą reprezentować ponownie dwaj znakomici riderzy z południa kraju: Tomek Wysocki i Gabriel Chętnicki. Jak na razie warunki są bardzo dobre, tor przygotowany jak zawsze na cacy, a pogoda diametralnie inna, lepsza niż w Gdańsku czy na Megawacie albo na pograniczu, gdzie dzisiaj rozgrywany jest transgraniczny Top Amator Cup z udziałem 150 zawodników. Naszym dwóm reprezentantom w ADAC życzymy jak najlepszych wyścigów, sporej zdobyczy punktowej (obaj walczą nadal o TOP 10). Tego samego życzymy polskim ekipom na MXoEN, choć tam wygląda to wszystko zdecydowanie skromniej. Ale… gdy na maszynie tłok mniejszy, kto wie czy szanse na dobry wynik nie większe?
fot. Alek Skoczek