Grande finale ORLEN MXMP 2021 w Więcborku. Dziękujemy!

To chyba jedna z najbardziej emocjonujących rund Mistrzostw Polski MX. Nie było do końca pewniaków jeśli chodzi o tytuł najlepszego ridera w sezonie 2021. Mało tego, już pierwszego dnia doszło do prawdziwej sensacji.

Podczas treningu klasy MX2 główny pretendent do zwycięstwa w klasyfikacji sezonu Tomek Wysocki potężnie wyglebił i mocno się poobijał. Siniaki na ciele, ból w karku i nadwyrężony palec. Wyglądało to nie za ciekawie, ale jaki Tomek jest, każdy wie. Zaciska zęby i jedzie dalej.

No i pojechał, by w pierwszym biegu doznać poważnego urazu dłoni (rozmowa z Tomkiem już wkrótce). MX2 miał z głowy, ale natychmiast zaczęto spekulować przy jakich wariantach punktowych mógłby stanąć na najwyższym stopniu pudła w klasie Open. Rokowania były raczej kiepskie, bowiem jego największy rywal Szymon Staszkiewicz jechał w miniony weekend znakomicie i tylko pech, czyli wywrotka lub awaria motocykla, mógłby pozbawić go tytułu.

No ale to miało nastąpić dopiero w niedzielę, tymczasem prawdziwa walka rozgorzała już podczas otwierającego więcborską rundę wyścigu Mastersów. Tu kandydatów do korony mieliśmy dwóch: Karola Kędzierskiego i Maćka Zdunka (obaj zawodnicy mieli na swoim koncie taką samą ilość zwycięstw i taką samą ilość punktów).

Niestety ten ostatni odczuwał jeszcze skutki niedawnej kontuzji, no i stało się jak się stało: to Carlos okazał się zawodnikiem numer jeden. Karol zafundował sobie super prezent, bowiem następnego dnia obchodził urodziny. „To już mój siódmy tytuł Mistrza Polski wywalczony na zakończenie bardzo trudnego sezonu i po zaciętej walce. Maciek, jak wiesz, jechał kontuzjowany. Udało mi się już na pierwszych okrążeniach zdobyć spora przewagę, by potem spokojnie dowieźć wynik do mety. Było to potrzebne aby zachować dobrą kondycję na klasę MX Open, bardzo wymagającą, z dużą grupą znakomicie jadących rywali, zwłaszcza tych zza wschodniej granicy.

Pytasz o sprzęt? Początek sezonu jechałem na 250-tce. Wiedziałem, że będzie ciężko ale bardzo lubię ten motocykl. Po jakimś czasie zdałem sobie jednak sprawę, że w wyścigu klasy Masters trwającym „tylko” 15 minut, nie będę mógł liczyć na zmęczenie Maćka. Muszę też mieć dobry start. Dlatego potrzebny był sprzęt o większej pojemności, więc przesiadłem się na 450-tkę”.

Sobota to także emocjonujące ściganie w klasie Kobiet. Jeszcze niedawno dominatorka Joasia Miller tuż po starcie deklasowała swoje rywalki, które jakoś nie bardzo miały chęć ze sobą rywalizować. Teraz sytuacja się zmieniła i choć pierwsze miejsce miało swojego pewniaka w osobie Ani Stecjuka, to za jej plecami dziewczyny walczyły o każdą sekundę. Emocji było naprawdę sporo, zwłaszcza oglądając pojedynki Karoliny Jasińskiej i Wiktorii Kupczyk. Jechały szprycha w szprychę, by ostatecznie zająć Karolina 2., a Wiktoria 3. miejsce.

Najbardziej stabilna okazała się klasa MX85. Tu niepodzielnie panował Bartosz Jaworski wygrywając obydwa wyścigi i zdobywając jednocześnie mistrzowski tytuł. Finał sobotnich zmagań to MX2. Nim wystartowali zawodnicy, chwilę rozmawialiśmy z Władkiem Knapem, który zadeklarował rozpoczęcie kampanii na rzecz ograniczeń wiekowych w tej klasie. Niemal na całym świecie mogą w niej startować zawodnicy do 23 roku życia. I to ma sens bo daje szanse młodym na pokazanie swoich umiejętności i wygrywanie.

Czy uda się namówić PZM do zmian regulaminowych? Trudno dzisiaj powiedzieć. No ale póki co jest jak jest i na starcie zobaczyliśmy największe gwiazdy polskiego motocrossu. Faworytem był Szymon Staszkiewicz (przypomnijmy zawodnik, którego PZM nie powołał do kadry na MXoN z nieznanych nam bliżej powodów, rozmowa z Szymonem wkrótce). Co prawda nie miał najlepszych startów, ale straty szybko nadrabiał dwukrotnie wygrywając.

Znamienny jest fakt, że miejsca od drugiego do piątego zajęli riderzy zza granicy a tytuły vice mistrza i II-go vice mistrza zdobyli Vitalij Makhnov i Daniel Volovich. Pozostawiamy to bez komentarza. Niedziela także dostarczyła wielu emocji, zwłaszcza w klasie MX125. Nim jednak do nich przejdziemy, kilka dygresji. Pierwsza dotyczy toru Plebanka, na którym rozgrywała się ostatnia runda Mistrzostw Polski.

Trzeba przyznać, że jego gospodarze nie rzucają słów na wiatr obiecując, że co roku pojawi się jakaś nowa inwestycja. I rzeczywiście, tym razem nie tojtojki ale stacjonarne toalety zaskoczyły chyba wszystkich. Brawo! Czekamy na kolejne niespodzianki. Ale jak to w życiu, są w nim blaski i cienie. Niestety doszło do niezbyt przyjemnej rozmowy między przedstawicielem PZM a ojcem jednego z zawodników startujących w tegorocznym MXoN.

Wcześniejsze ustalenia gwarantowały wszystkim kadrowiczom podzieloną kwotę 50 tysięcy na trzy. Jak się okazuje matematyka to nauka nie do końca ścisła, bowiem ostatecznie polscy reprezentanci mają dostać po… 7 tysięcy. No cóż, jakby nie liczył, zawsze coś. Wracamy jednak na tor. A tam najmłodsi zawodnicy z klasy MX65. Psiuk, Jażdżewski, Pućkowski na pudle, Psiuk Mistrz Polski, Jażdżewski Vice, II Vice Pućkowski. I pozamiatane.

Ale my chcemy wspomnieć o debiutancie, ośmioletnim Tymku Dąbrowskim, o którym pisaliśmy jakiś czas temu na naszym portalu. Przed kilkoma tygodniami po raz pierwszy wystartował z maszyny podczas Mistrzostw Novamotocross w Czechach, teraz już jako szczęśliwy posiadacz licencji pojechał w Więcborku zajmując 6. miejsce (na 20-tu startujących). To budujące.

No i przechodzimy do „setkarzy”, którzy poziom adrenaliny u kibiców podnieśli niebezpiecznie wysoko. Głównym bohaterem widowiska był niewątpliwie Wiktor Sobiech. Nękany licznymi kontuzjami w minionych sezonach odrodził się niczym Feniks z popiołów. Co prawda Mistrzem nie został (jeszcze), ale I Vice Mistrzem tak. Pojechał fantastycznie wygrywając pierwszy bieg po zaciętym pojedynku z Alehem Makhnou, przegrywając drugi tylko z Jankiem Rompkowskim.

Jednak to co pokazał to prawdziwy motocrossowy majstersztyk: znakomita technika, kondycja i nieprawdopodobna wola walki. Brawo Wiktor, brawo trener Daniel Szwemin, nie możemy się doczekać sezonu 2022, co wtedy nawywija młody Sobiech. Na koniec klasa Open, bez Tomka Wysockiego. Na maszynie tylko 19-tu zawodników, w tym 6-ciu ze Wschodu i z Zachodu (hmmm, prawie 1/3). I znowu rozgrywana partia należała do Staszkiewicza, który wygrał pierwszy przejazd, a w drugim był drugi.

Ostatecznie sezon wygrał Szymon, przed Wysockim i Makhnovem. Ponoć Mistrz przepuścił swego klubowego kolegę Makhnova, żeby odebrać tytuł II Vice Mistrza Barczewskiemu (ku naszemu zaskoczeniu przeczytaliśmy o tym w komunikacie biura prasowego). Czy tak jednak było w istocie, kto to wie. Twardych dowodów chyba nie ma. I jeszcze jedno.

Runda w Więcborku była ostatnią w tym roku. Spodziewaliśmy się choćby z tej okazji wizyty prezesa PZM, który podziękowałby zawodnikom nie tylko za ich starty, ale i ogromny wysiłek, także finansowy. Niestety…

fot. Krzysztof Hipsz