Herlings jakiego nie znacie. Ekskluzywna publikacja w 50., styczniowym numerze X-cross

Kocha motocross, szanuje kibiców, jeździ jak nikt, cieszy się zasłużoną sławą i uznaniem całego motocrossowego świata.

Z drugiej strony bywa dziwny, kontrowersyjny, oskarżany o wyniosłość i arogancję, czy lekkomyślność. Potrafi dłubać w nosie podczas kolacji przy ludziach na paddoku MXGP, a ze swymi przyjaciółmi pływać w domowym basenie na różowych, dmuchanych flamingach. Kim jest naprawdę, czym się kieruje i ile prawdy jest w obiegowych opiniach o nim?

Z okazji jubileuszu magazynu X-cross (50-ty numer), postanowiliśmy zaprezentować Herlingsa jakiego nie znacie. Autorem tego najobszerniejszego opracowania jakie powstało w naszym kraju na temat Jeffrey’a jest Alek Skoczek.

W materiale, który zbierałem prawie rok, spróbuję przybliżyć i pokazać nie tylko sportowca, ale przede wszystkim człowieka. Jedni mówią, że udaje ogrodnika i luzaka w mediach społecznościowych, a drudzy twierdzą, że to imprezowicz i kobieciarz jakich mało. Pozer czy lekkoduch, który może sobie pozwolić na kosztowną ekstrawagancję? Stać go obecnie na Ferrari ale i na wspaniałe gesty wobec kibiców. Również tych najmłodszych, o czym opowiadał nam w wywiadzie rok temu we Francji. Wielu rzeczy nie musi robić, ale je robi, ponieważ rozumie, że stał się wizytówką swego sportu. Ale czy Jeffrey Herlings stanie się ikoną motocrossu podobnie jak Cairoli we Włoszech, Everts w świecie, a Carmichael w USA? I kim naprawdę jest ten facet?

Honory dla mistrza świata

Po wspaniałym zdobyciu wymarzonego tytułu mistrzowskiego w Assen, przed tysiącami rozentuzjazmowanych Holendrów, Herlings był w siódmym niebie. Prócz rzeszy znajomych, współpracowników, ekipy z KTM i licznych dziennikarzy oraz fotoreporterów z całego świata, była też w tej chwili triumfu jego matka. Dumna z dokonania syna, ale wzruszona i przejęta do głębi, nie ukrywała swych łez i uściskała serdecznie syna. Żaden, nawet największy sportowiec nie będzie obojętny na radość najbliższej osoby.

Powiedzieć „właściwy człowiek na właściwym miejscu” to za mało. To była właściwa chwila we właściwym miejscu i z właściwymi kibicami, którzy często całymi rodzinami przyszli, by zobaczyć jak ich najlepszy rider świętuje chwile triumfu. I cieszyć się wraz z nim. A że wzdłuż mety jest długa, potężna trybuna, więc i cały spektakl radości mogły widzieć dziesiątki tysięcy widzów.

Ten sukces był czymś o wiele znaczniejszym, niż zdobycie mistrzostwa w MX2 (a tam Jeffrey ma 3 tytuły). Nie dość, że musiał długo na niego czekać (5 lat!), to jeszcze na drodze do tego celu stali najlepsi z najlepszych, prawdziwi guru królewskiej klasy MXGP. A jednak fantastyczna technika i niesamowity talent Holendra okazały się mocniejsze, skuteczniejsze.

Sukces nie mógł pozostać niezauważony i niedoceniony. W Holandii panuje dobry klimat wobec sportowców, a ludzie wybijający się ponad całą resztę cieszą się sympatią i zasłużonym szacunkiem. Najlepiej widać to było tam, gdzie Herlings mieszka. Burmistrz i Rada Miejska miasteczka i gminy Sint Anthonis, na terenie której mieszka mistrz, zaraz po zdobyciu tytułu w Assen, wywiesiły specjalny, duży transparent z gratulacjami na budynku ratusza. Doszło nawet do dyskusji kto ma w ten sposób uczcić mistrza: miejscowość w której się urodził, czy ta, na terenie której obecnie mieszka (obie są blisko siebie)? Uznano jednak, że nadrzędna jest ta, gdzie mieszka. Gmina Sint Anthonis postanowiła też w porozumieniu z ekipą KTM uczcić po powrocie mistrza w specjalny sposób, uroczystym powitaniem. Tak samo swego czasu witano w miejscowości Makole w Słowenii Tima Gajsera. Na iście królewskie powitanie zjechała cała okolica, ponad 2500 ludzi. To było wydarzenie roku!

Ale to nie wszystko. Dumni z sukcesu „sąsiada” i obywatela są też mieszkańcy wsi w której Herlings mieszka (Oploo). Ci nie chcąc być gorsi, postanowili również uczcić ten wspaniały sukces oraz ciężką pracę jaką musiał najpierw wykonać Jeffrey. Rada wsi postanowiła więc udekorować drogę oraz bramę wjazdową na posesję Herlingsa – tak jak widać na zdjęciu – oraz postawić specjalny, duży baner przed ogrodzeniem, tak by był widoczny z ulicy przy której mieszka mistrz (patrz foto). Mieszkańcy wsi są dumni że Herlings mieszka u nich. Cieszą się, że mu się powodzi, również finansowo. Nikt tu nie zagląda drugim w kieszeń i nie zazdrości, bo każdy wie, że nic nie przychodzi samo i trzeba na to uczciwie zapracować. W przypadku Herlingsa dochodzi jednak coś więcej. Poświęcenie najlepszych lat młodości na treningi i wyjazdy. Tereny wokół są głównie rolnicze, a okoliczni farmerzy znają wartość solidnej, ciężkiej pracy i wiedzą co to poczucie obowiązku oraz regularność w działaniu.

Co mówią o swoim mistrzu mieszkańcy Oploo i Sint Anthonis?

Znają go wszyscy, również w całym kraju. W Holandii jest jednym z najważniejszych sportowców, a w dziedzinie MX obecnie wręcz wizytówką i numerem jeden. Burmistrz Sint Anthonis, pan Sijbers jest entuzjastycznie nastawiony do sportów motorowych. Wraz z paroma urzędnikami i szefostwem MXGP był świadkiem wyścigów w Assen. Ponieważ sukces jest najlepszym motorem napędowym do działania, celem włodarzy we współpracy z Youthstream jest zorganizowanie Grand Prix w niedalekim Wanroij. Burmistrz Sijbers, podobnie jak wojewoda regionu Brabancji Północnej, zasiada w komitecie powołanym dla zrealizowania tej inicjatywy. „Nie możemy być bardziej dumni, niż jesteśmy teraz z tego, co zrobił Jeffrey”, powiedział Sijbers w telewizyjnym programie redakcji „Hart van Nederland”.

Mieszkańcy Oploo wszyscy doskonale wiedzą gdzie mieszka ich słynny sąsiad. Obserwują też jego działania dzięki mediom. Interesują się bowiem tym co robi. Zapytani na ścieżce rowerowej biegnącej wzdłuż ogrodzenie posesji Herlingsa o sukces najsłynniejszego mieszkańca mówią tak: „My lubimy jeździć na rowerze. On lubi jeździć na motocyklu. My lubimy sport i ruch i Jeffrey również to lubi. To nas w jakiś sposób łączy, więc rozumiemy go i lubimy nie tylko za to, że u nas mieszka, ale i za to co robi, co osiągnął. Ma tu piękny dom, powodzi mu się, ale to dobrze, bo na to zasłużył. Myślimy, że to wspaniałe, że mamy w Oploo prawdziwego mistrza, najlepszego na świecie ridera MX. Bo musicie wiedzieć, że my tu znamy i lubimy motocross. Interesujemy się nim. Nie od teraz, gdy Jeffrey zdobył ten tytuł, ale od dawna. Znamy jego poprzednie sukcesy, oglądamy wyścigi kiedy się da”. I faktycznie, po sukcesie w Assen mieszkańcy udekorowali bramę, ale na pomarańczowo, w barwy KTM. Widać więc, że Holendrzy to albo ludzie na rowerach, albo…na motocyklach crossowych. Dwa kółka łączą i zbliżają. Nie patrzy się tam na motocyklistę jak na wariata i szaleńca, ale jak na takiego samego człowieka, który po prostu lubi dwa kółka z silnikiem. A jak jeszcze osiąga na nich sukcesy, to już w ogóle jest dobrze…

Herlings w swoim eleganckim domu bywa rzadko. Wiedzą to mieszkańcy, bo rozumieją, że MX na takim poziomie oznacza nieustanne życie w podróży, treningi, hotele i nieobecność w domu. Mieszka tam jednak też jego matka, więc dom nie stoi pusty. Na podjeździe do garażu stoi ciemny Dodge RAM z potężnym silnikiem. Ale Jeffrey jako mistrz szybkości kocha też szybkie wozy. Niedawno pochwalił się zdjęciem z ciemnoszarym Ferrari, lecz w ostatnim czasie specjalny tłumik wykonała dla niego firma Akrapović, do szybkiej zabawki o nazwie Lamborghini.

Piet Nielen urodził się w domu obok Herlingsa. „Zawsze śledziłem motocross. Mój syn też był trochę crossowcem. Ale Jeffrey jest wyjątkowym talentem. Po prostu wygrywa w każdych okolicznościach. Trudno tego nie wiedzieć. Sądzę, że jest obecnie najlepszy na świecie, lepszy od całej Ameryki”. Banery to nie wszystko. Wzdłuż całej trasy od centrum wsi do domu Jeffreya wisiały kolorowe flagi, w różnych miejscach. Ludzie, którzy przechodzili obok domu zawsze spoglądali na udekorowaną bramę, a przejeżdżający samochodami po sukcesie swego rodaka trąbili na cześć mistrza świata.

Właściciel lokalnego SPAR w Oploo, Jos Jaegers jest często zajęty, ale na Mistrzostwa Świata MXGP czas znajduje zawsze. Osobiście nie zna Jeffreya Herlingsa, bo obaj są wciąż zajęci albo Jeffreya nie ma w domu. Ale jak jest runda MŚ to wtedy pan Jaegers ma specjalną porę dnia. „To jest coś, co trzeba widzieć, jeśli się nim (Herlingsem) i tym sportem interesujesz. Mieliśmy te wyścigi nawet w ogólnokrajowej telewizji. I dobrze, bo każdy chce coś o nim wiedzieć. Widzieć jak pięknie jedzie, jak wygrywa”- mówi Jaegers. Nie spodziewa się napływu fanów Herlingsa do wioski. „Wielu ludzi nie ma pojęcia, że tu mieszka. Tak jest nawet lepiej. Niech ma spokój, niech robi swoje i się dalej rozwija. Cenimy go i szanujemy”.

Dalszą część tego wyjątkowego, jedynego tak obszernego materiału, który był gromadzony od miesięcy, znajdziecie w jubileuszowym (styczniowym) wydaniu naszego magazynu X-cross. Przybliżę tam mało znane fakty z życia najlepszego i najszybszego obecnie motocrossowego mistrza. Czego się obawiał w kontekście wyjazdu do USA, co sądzi o krytyce na swój temat w mediach społecznościowych i jak reaguje na negatywne opinie? Jakie ma nastawienie i czego od siebie wymaga? I przede wszystkim, jak zmienił się Jeffrey w tym sezonie, jeszcze przed Assen. Bo zaszła w nim spora zmiana….

Alek Skoczek, fot: Alek Skoczek, St. Anthonis, Gelderlander.nl