Herlings otwiera Cairolemu furtkę po 10-ty tytuł?! Sensacyjna decyzja Mistrza!

Jeszcze nie przebrzmiały echa nieszczęścia jakie spotkało w Argentynie Romaina Febvre, a tu z Holandii napłynęły niezwykłe wieści, które zwiastują wielką zmianę w MXGP w tym sezonie!

Oto kontuzjowany Herlings skreśla swe szanse w MXGP w tym sezonie i myśli o… Ameryce! Skąd tak sensacyjne wnioski ? Z ust samego Jeffreya! Jego feralne złamanie nogi okazało się gwoździem do trumny z napisem „mój kolejny tytuł mistrzowski w MXGP”… Holender po konsultacjach z lekarzami dowiedział się że po pierwsze złamane kości stopy zrastają się dobrze i nie ma komplikacji. Po drugie zaś, że złamania były na tyle skomplikowane, iż do pełnej sprawności nogi potrzeba jeszcze kilku tygodni rehabilitacji i leczenia. To zaś oznacza, że mistrza zabraknie (podobnie jaki Romaina Febvre) na pierwszych trzech europejskich rundach MXGP- w tym w jego ulubionym, domowym Valkenswaard. Jeffrey za dobrze zna przeciwników w drodze po tytuł aby nie rozumieć, że to oznacza już tylko iluzoryczne szanse na końcowy sukces. Strata punktowa będzie potężna i musiałoby rywalom przydarzyć się nieszczęście, a Jeffrey musiałby wygrać wszystkie wyścigi do samego końca. Nie tak to miało i powinno wyglądać wg. mistrza świata. Przede wszystkim jednak Jeffrey zrozumiał, że ten sezon nie będzie dla niego równą i sprawiedliwą walką o mistrzostwo od początku, a tego właśnie zawsze oczekuje, jak przystało na prawdziwego mistrza. Drugą sprawą jest konieczność pełnego dojścia do sprawności złamanej stopy, gdyż bez tego jego dalsza kariera (jak i życie) może mieć kłopoty. Wczoraj doszło do rozmowy Herlingsa z jednym z holenderskich serwisów sportowych. Oto wypowiedź mistrza (cytujemy za Nederlandse Omroe Stichting): Jest to dla mnie bardzo trudne do zaakceptowania, że po raz kolejny nie mogę walczyć o tytuł cały sezon. Świadomość, że to będzie tylko walka o pojedyncze zwycięstwa w Grand Prix pozbawia mnie największej motywacji, wynikającej z walki o główny cel. Jest to trudne do pogodzenia dla mnie. Trudne tym bardziej, że sam jestem sobie winien. Złamanie nogi na treningu to była moja wina, i nikogo innego nie mogę winić za to co się stało. Niektórzy twierdzą, że nie powinienem i nie muszę tak ciężko i dużo trenować, ale wiem co i po co robię. W ubiegłym sezonie wygrałem 17 z 19 Grand Prix w których startowałem, i trenowałem tak samo ciężko, więc jest to właściwa droga i idę nią dalej, bo jest słuszna. To, co się stało teraz jest dla mnie jednak porażką i nie jestem z tego dumny, że pozbawiłem się sam szans na kolejny tytuł. Denerwuje mnie to bardzo. Ale najważniejsze dla mnie jest teraz to, aby stopa dobrze się zrosła i aby wróciła do pełnej sprawności, bo będę jej przecież używał w całym dalszym życiu. To było naprawdę brzydkie, skomplikowane złamanie. Na tyle, że nie było wcale pewne jaki będzie wynik operacji i czy wszystko się uda jak należy. Lekarze wykonali dobrą robotę, ale teraz trzeba dopilnować, by wszystko dobrze wyleczyć, bo dopiero gdy noga będzie w pełni sprawna, będę mógł myśleć o dalszych zwycięstwach. Ameryka jest dla mnie bardzo dobrą opcją, terminowo też pasuje, ale warunkiem jest pełna sprawność nogi, także rozważam to, jestem na to bardzo otwarty i będziemy w najbliższych dniach o tym rozmawiać z KTM.

Wynik konsultacji lekarskich i badań nie pozostawia wątpliwości: powrót do pełnej sprawności i siły zdolnej poradzić sobie ze wszystkimi obciążeniami jakie są w MX, nastąpi nie wcześniej, niż pod koniec kwietnia. Z wypowiedzi Jeffrey wynika jasno, że pogodził się z utratą szans na walkę o najcenniejsze trofeum, ale choć obrót spraw jest dla niego bardzo trudny do pogodzenia z jego naturą, znalazł już inny cel. Chce wziąć udział w pełnym sezonie AMA Motocross, (czyli drugiej najbardziej prestiżowej serii mistrzowskiej na świecie) który rozpocznie się tradycyjnie w maju. Zgrywa się to idealnie z czasem zakładanego pełnego powrotu stopy do zdrowia i daje jeszcze czas na przygotowanie treningowe (choć pewnie nie takie, jakiego by ten perfekcjonista chciał). Jako że Jeffreya nie interesuje nic innego poza walką o tytuł mistrza, więc szczerze mówiąc, pozostaje mu właśnie start w amerykańskich rozgrywkach, gdzie mógłby pojechać cały sezon i walczyć wreszcie o trofeum którego nie posiada, a które od dawna posiadać chciał. W najnowszym numerze X-cross znajdziecie rozwinięcie tego tematu w materiale poświęconym Herlingsowi – polecamy bardzo, gdyż rzuci to nowe światło na całą sprawę.

Ale uwaga! To nie tak od razu, że Herlings chce do Ameryki i już się szykujemy na nowy scenariusz. Najpierw zgodzić się musi KTM i to nie tylko KTM Factory w MXGP ale i oddział w USA! Ekipa pomarańczowych zgłosiła już bowiem swoich dwóch riderów (Musquin, Webb) do rozgrywek, więc… trzeciego nikt nie przewidywał. Nie mówiąc o tym, że na samą wieść o takim konkurencie mina Musquina czy Webba raczej nie będzie zadowolona, bo oznaczało by to dla nich coś na kształt zamachu stanu i chyba wojnę wewnętrzną. KTM ma więc wyjątkowo nietypowy problem. Mają najlepszego ridera na świecie, najlepszy team w MXGP, samych mistrzów świata i… muszą wymyślić co z tym Herlingsem teraz, wobec nowej sytuacji zrobić. Holendra nie interesuje jazda po 2. czy 3. miejsce. Sam to wyraźnie zaznaczył i nawet zamieścił to motto na zdjęciu. On chce tylko walki o tytuł, chce WYGRYWAĆ! Ponownie dojdzie więc do zderzenia polityki wewnętrznej KTM z silnym indywidualizmem i mentalnością Holendra. Samo to jest w sobie interesujące, gdyż (jak to opisujemy w naszym magazynie) bywały już na tym polu tarcia, a Holender jest znany ze swego uporu i dążenia do realizacji swoich celów, bez względu na wszystko. Czy jednak na dzień dzisiejszy na pewno na wszystko? Kontrakt jaki go obowiązuje, przewiduje starty w MXGP (do 2021r) i tu jest szkopuł, bowiem nie przewidywano w ogóle takiego scenariusza, by w tym czasie Herlings miał opuścić MXGP na rzecz mistrzostw USA. Mamy więc kompletnie nową sytuację i w KTM mają nad czym myśleć! Spotkanie z szefami austriackiego potentata ma odbyć się przyszłym tygodniu i może okazać się jednym z najbardziej brzemiennych w skutki w tym roku. Może być też początkiem zupełnie nowej i niespodziewanej historii w kontekście dawnych marzeń Holendra o karierze w USA… Cokolwiek się na tej rozmowie zdecyduje jedno już jest jasne. Sytuacja Herlingsa i jego kontuzja są jak otwierająca się furtka dla Antonio Cairolego. A za tą furtką jest całkiem równa droga do celu, którym jest magiczny, DZIESIĄTY TYTUŁ MISTRZA ŚWIATA.

Wyrównanie rekordu legendy – Stefana Evertsa – na pewno będzie niesamowitym magnesem i motywacją dla Sycylijczyka. Choć nie mówi tego wprost i nie afiszuje się z takim marzeniem, Włoch na pewno myśli o takim sukcesie i dorównaniu legendzie. Osoby z jego otoczenia mówią od ostatniego roku, dwóch, że to jest prawdopodobnie ostatni realny i sensowny cel jaki temu znakomitemu riderowi przyświeca, do którego ma jeszcze siły i chęci dążyć. W roku ubiegłym przeszkodą nie do pokonania okazał się właśnie Herlings, ale teraz sytuacja się diametralnie zmieniła. W Argentynie podczas I rundy Cairoli wykonał perfekcyjnie plan i zdobył komplet punktów. Wtedy jeszcze nie było wiadomo co dalej z kontuzją Herlingsa. Tym bardziej, że riderzy wkurzeni wypadkiem często przyśpieszają swój powrót nadziejami, ale inne zdanie mają później lekarze i czas powrotu bywa wydłużony. Dzisiaj już wiemy co z Herlingsem. Włoch jest zbyt doświadczonym wyjadaczem, profesorem motocrossu, by nie wiedzieć, jaka szansa mu się otwarła. Zrobi wszystko żeby teraz ją wykorzystać. Co to oznacza dla nas, kibiców i fanów motocrossu? Najprawdopodobniej powrót do… roku 2016!

Czyli walkę o tytuł pomiędzy Cairolim a Gajserem. Jeśli pamiętacie jeszcze jakie wspaniałe pojedynki dali widzom ci dwaj znakomici mistrzowie świata, to oczekujcie że nie powinno być gorzej. Obaj rywale poczuli szansę i obaj zrobią wszystko, by wygrać! No chyba, że znowu Gajser popełni jakieś błędy, albo ktoś ulegnie kontuzji (oby nie, bo zepsuje to cały sezon i spodziewane widowisko!). Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny nawet w przypadku uczestnictwa Herlinsa w MXGP, ale na pewno Holender pozabierałby sporo zwycięstw w pojedynczych Grand Prix i pomieszał w tabeli. Wszystko to, co dotychczas się wydarzyło (również w GP Argentyny) jednak wskazuje na taki obraz sytuacji. Odpadł z gry i Herlings i Febvre (jak na ironię obaj złamali stopę i zmuszeni są pauzować podobny czas), czyli realnie rzecz biorąc jedyni dwaj, którzy mogli rozegrać walkę o podium z Cairolim i Gajserem. Wprawdzie z tyłu czai się jeszcze Desalle, ale ubiegły sezon pokazał, że gdyby nie pech Gajsera, to duet włosko-słoweński jest jednak lepszy od Belga.

Najwięcej zależy teraz od decyzji KTM i to będzie wiodący temat na najbliższe dni. A jeśli Herlings dostanie zielone światło do Ameryki, będziemy być może świadkami nowej, zupełnie niespodziewanej historii. Historii, która może odmienić oblicze AMA Pro Motocross. Sezon jeszcze się nie rozkręcił, karawana MXGP jeszcze się nie ulokowała na europejskich torach, a już mamy dwa wielkie dramaty mistrzów świata i kandydatów do końcowego podium. Z miejsca ustawia to sezon 2019 w zupełnie innej wersji, niż zakładano!

fot. Alek Skoczek