Jacek Roman. Najszybszy Master Enduro w Rzeczypospolitej 2021

Zacznijmy od podsumowania minionego sezonu. Czy jesteś zadowolony ze swoich startów i osiągniętych wyników?

Zdecydowanie bardzo fajny sezon, jest to moje największe osiągnięcie w zawodach PZM, bo zdobyłem tytuł MP Enduro w klasie Masters. Mimo Covid 19, który wyeliminował mnie z rundy w Kielcach i pozbawił kondycji fizycznej na ostatniej rundzie w Połczynie Zdroju.

Które zawody utkwiły Ci szczególnie w pamięci i dlaczego?

Wszystkie rundy dostarczały mega doznań, każda miała swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Precyzując stawiałbym na Nowy Kościół: fajny teren, fajna miejscówka i tam zacząłem moją przygodę debiutując w enduro w 2010 roku. To były dopiero zawody, kto wtedy jechał ten wie.

Co byś zmienił w swoich przygotowaniach i treningach, aby osiągnąć jeszcze lepsze wyniki?

Więcej motocrossu, pozostał mi jeszcze uraz do torów MX.

Co byś zmienił w regulaminach zawodów w Polsce?

Regulamin to zawsze sprawa dyskusyjna, jak choćby interpretacje sędziego, np co do dotykania palików. I wprowadziłbym dyskwalifikację za świadome, perfidne skracanie trasy. Jak ktoś chce mieć puchar, to może go sobie kupić, wyjdzie taniej.

A co w swojej pracy powinni zmienić i na co zwrócić szczególna uwagę organizatorzy imprez?

Organizacja nie jest łatwa i wiem „od środka” jak wygląda ta kwestia, ponieważ zdarzyło mi się kilka razy uczestniczyć w przygotowaniach motoimprez: pozwolenia, wyszukanie terenu, wytyczanie tras, dojazdówki. To nie jest łatwe zadanie w dzisiejszych czasach. Większość, którzy są władni w podejmowaniu decyzji bardzo by chcieli, ale nie zawsze mogą zasłaniając się ustawami i przepisami. Ale na przykład w Połczynie Zdroju udało się załatwić przejazd przez niedozwolone na co dzień tereny i ekosystem jakoś nie upadł. Życzę wytrwałości i dużo determinacji organizatorom.

W jaki sposób zamierzasz przepracować zimę?

Aktywnie jak zawsze, żeby „bebzon” nie urósł.

Na jakim sprzęcie wystartowałeś?

Chyba w tej chwili jedynym słusznym sprzętem, patrząc na naszego guru w enduro jest GasGas 350 4t z Motocykle Lublin. Wsiadłem kiedyś na tego „kajta” i już tak zostało, spasował mi. Z tuningu to zawieszenie u Wojtka Szczepańskiego, standardowa rzecz, którą robi już dzisiaj chyba każdy.

Czy moto spełniło Twoje oczekiwania, czy może zamierzasz przesiąść się na sprzęt innej marki lub innej pojemności.

Raczej się nie zapowiada, na razie cieszy, więc tak zostaje. I marka, i pojemność. Motocykl elastyczny, przyjemny do jazdy. Szybki, bo czerwony, hehe.

Kto sponsorował Cię w tym roku i czy jest szansa, aby w nowym sezonie pojawili się nowi sponsorzy?

Niestety nie miałem stricte sponsora i nie szukam specjalnie. Ale mam wsparcie u chłopaków z branży motocyklowej: Wojtek Szczepański – zawieszenia i takie tam… Super czuje to co robi, Jarek Wiśniewski z Motocykle Lublin oraz Wojtek Przytuła z Ceva Moto. Zawsze mogłem na nich polegać i liczyć na ich pomoc. No i oczywiście nieocenione wsparcie z klubu Rega MX Team Ropczyce, który wziął mnie pod swoje skrzydła. Wielkie dzięki.

Czy masz w planach starty poza granicami kraju?

Kilka startów już zaliczyłem poza naszą granicą na zasadzie „for fun” i było fajnie. Planujemy w przyszłym roku z chłopakami z klubu, w którym jestem zrzeszony, pojechać na ISDE również na zasadzie dobrej zabawy i przeżycia klimatu zawodów wysokiej rangi. Bo nowe kontakty zawsze wzbogacają.

Jak oceniasz poziom dyscypliny w której się ścigasz, jest progres czy regres?

Na pewno wszystko idzie do przodu to i progres jest większy.

Jaka powinna być rola PZM w rozwoju motorsportu?

Więcej promowania i wspierania tej dyscypliny, może i łączenia sił z innymi, którzy coś próbują zrobić w tym kierunku… i robią.