Po blisko rocznej przerwie tor przy ulicy Lubelskiej znowu rozbrzmiał rykiem silników.
Gdy dotarła do nas wiadomość o planowanych Warmińsko-Mazurskich Mistrzostwach Okręgu nie mogliśmy pominąć tego wydarzenia. Zwłaszcza, że były one połączone z Memoriałem Stanisława Olszewskiego zmarłego trzy lata temu, jednego z najbardziej utytułowanych polskich zawodników, wielokrotnego Mistrza i v-ce Mistrza Polski w Motocrossie, Mistrza Europy, Mistrza Świata, laureata nagrody Fair Play. Piękny gest MotoKlubu Olsztyn… A to zobowiązuje, nic więc dziwnego, że zawody zostały przygotowane wręcz perfekcyjnie (odświeżony staff). Co prawda do rywalizacji stawiło się „tylko” 72 jeźdźców, jednak walka na torze, cała masa atrakcji, utytułowani goście i atrakcyjne bonusy (nagrody od Sonaxa i talony po 200zł od Olek Motocykle za holeshot w każdej klasie) sprawiły, że impreza ta niewątpliwie należy do jednej z najbardziej udanych w tym sezonie.
W roli komentatora po raz pierwszy zobaczyliśmy Marcina Szantera, który okazał się świetnym showmanem. Rozmawiał z zawodnikami, przeprowadzał krótkie wywiady z gośćmi, żywo reagował na to wszystko, co działo się na torze. W parku maszyn atmosfera iście rodzinna, bez spiny, był nawet tort, bo właśnie tego dnia swoje urodziny obchodził Mieszko Polnar. Zanim pierwsi zawodnicy stanęli na maszynie startowej przed podium dokonano prezentacji riderów, którzy jak jeden mąż dostali upominki, tak „na dobry początek”.
Gdy trwały przygotowania do pierwszego startu, na zaimprowizowanej scenie pojawił się dakarowiec Maciek Berdysz. Kilka minut opowiadał o przygodach na tym jednym z najbardziej znanych rajdów, zaprezentował dakarową Hondę, po czym… zaczął przygotowania do startu w zawodach. Kolejny gość to Krzysztof Hołowczyc (zamiast na rozgrywany w tym samym czasie Rajdzie Warmińskim, przyjechał na olsztyński tor), jak się okazało zaprzysięgły motocyklista, również offroadowy.
A sam tor? No cóż, opinia zawodników była jednoznaczna: bomboniera. Choć sporo się zmieniło w jego otoczeniu (niedaleko trwa cały czas budowa olsztyńskiej obwodnicy) nitka została nienaruszona, a wypieszczona nawierzchnia, co pewien czas polewana, była wręcz wzorcowa. Po kwalifikacjach w samo południe na starcie pojawiła się MX65. Nieliczna, bo tylko siedmioosobowa, ale za to w doborowym, w dodatku międzynarodowym składzie.
W obydwu rozegranych biegach absolutnym dominatorem okazał się Piotr Kajrys, aktualny drugi wice-mistrz Polski MX (GAMK), na drugim stopniu pudła pojawiła się Oliwia Wiśniewska (KM MX Banda). Za młoda do klasy Kobiet, okazała się totalnym wymiataczem w „sześćdziesiątkach”. Dwa razy druga nie dała żadnych szans rywalom, wśród których startował m.in. Bartosz Siekaj (Klub Sportowy Speed Star), reprezentant znanej wszystkim quadowo-motocyklowej rodziny. O pechu może natomiast mówić Dimitri Tomilov (MotoKlub Lidzbark Warmiński), kontuzjowany już podczas pierwszego przejazdu.
W liczniejszej grupie MX85 także sporo znanych nazwisk: Paskal Myhan (MotoKlub Lidzbark Warmiński), Kuba Kowalski (CAMK), Damian Zdunek (CAMK), Igor Lemańczyk (CAMK), Wiktor Rafalski (WKM Więcbork), Artur Gałuszka (CAMK), Mateusz Szafrański (WKM Więcbork). Mocna obsada, niemal jak w Mistrzostwach Polski. I tu także mieliśmy dwukrotnego zwycięzcę, którym okazał się Damian Zdunek. Za nim na pudło weszli Myhan i Kowalski. Razem z osiemdziesiątkami pojechały także dziewczyny, niestety tylko trzy. Na maszynie startowej stanęły „odwieczne” rywalki Julka Jarmołkowicz (CAMK) i Weronika Obiała (WKM Więcbork) oraz Patrycja Dziewulska (KM MX Banda). Pierwszy wyścig, dobry start Weroniki, jednak w trakcie musiała ustąpić pola Julce. W drugim identyczna sytuacja, Obiała na prowadzeniu przez kilka okrążeń, ale linię mety pierwsza przejechała Jarmołkowicz, pierwsza także w klasyfikacji Mistrzostw Okręgu. Ostatecznie Julka pierwsza, Werka druga, Patrycja trzecia.
Nie mniejsze emocje towarzyszyły startowi Mastersów, którzy pojechali razem z MX2C i MX1C i MXB. To wspaniały widok, gdy w jednej linii staje tyle maszyn! Wspólny start, w pierwszym zakręcie małe zamieszanie. A potem popisowa jazda Mastersa Jacka Olszewskiego (LKS Jastrząb Lipno), za którym jak cienie podążali Krzysztof Dziadko (AMK Drwęca Ostróda) i Maciej Berdysz (Motoklub Olsztyn). W takiej właśnie kolejności panowie odebrali swoje nagrody. MXB wygrał Wojciech Kuształa (MotoKlub Lidzbark Warmiński), MX1C Adrian Matwij (KM MX Banda), a MX2C Michał Łapiejko (CAMK). Na koniec pozostawiliśmy klasy Open i MX Junior, którą wygrał Bartłomiej Warda (KM MX Banda), drugi był Tymoteusz Wójcik (MotoKlub Lidzbark Warmiński, trzeci Kamil Krakowiak (KM MX Banda).
W Open pojechało 9. zawodników, a wśród nich dwa tuzy: Damian Bykowski (PSM Off Road Białystok) i Patryk Zdunek (CAMK). Wszyscy byli przekonani, że to między nimi rozegra się najważniejszy tego dnia pojedynek, tymczasem co za niespodzianka! Na maszynie startowej stanął bowiem Nicolaj Thorup Damsgaard, duński amator „średniej klasy”. Nicolaj dwa dni wcześniej kupił w Olsztynie motocykl i postanowił wystartować na swojej nówce sztuce w zawodach.
Wygrał wszystko, co było do wygrania: holeshota, pierwszy i drugi wyścig nie dając żadnych szans polskim rywalom. Co jednak nie oznacza, że obyło się bez emocji, bowiem Zdunek (3.) z Bykowskim (2.) dwukrotnie od startu do mety cieli się niemal szprycha w szprychę. Wspaniałe motocrossowe widowisko, tyle tylko, że daleko za plecami Duńczyka.
Nicolaj poza pucharem (wszystkie ufundował prezydent Olsztyna) i nagrodą (Sonax) otrzymał także z rąk Czarka Lewko komplet opon Bridgestone. I na koniec jeszcze jedna nowość… niebieska flaga (ostrzeżenie: zaraz cię zdublują). „Obsługiwał” ją Darek Lewko, dał radę, eksperyment się powiódł. Czyli, można.
fot.: Krzysztof Hipsz