W ten weekend prawie wszystkie drogi fanów i obserwatorów motocrossu prowadzą w urokliwe, uzdrowiskowo-górskie okolice Karlovych Varów w Czechach.
To tam co roku, tradycyjnie w drugiej połowie lipca zjeżdża się prawie cały motocrossowy świat, by rozegrać kolejna rundę MŚ MXGP. Niewielka mieścinka Loket (czyli łokieć – od zakola rzeki i doliny przy którym miasteczko leży) słynie z dwóch rzeczy: pięknego, dużego zamku górującego nad rzeką w dolinie, oraz właśnie toru, na którym corocznie rozgrywane są od dawna MŚ. Po powrocie z dalekiej Indonezji kolorowa karawana MXGP ponownie zagości w Europie i pozostanie tu już aż do finału MŚ. W czeskiej rundzie zapowiada się wreszcie tłok na maszynie startowej, bo kilku zawodników powraca po wyleczeniu kontuzji, a kilku korzysta z tego, że mają blisko i chcą wystartować. Z okazji pokazania się przed swoimi kibicami korzystają też co roku chętnie Czesi.
Wystawiają swoich zawodników w każdej z klas. Takiej ilości można im tylko pozazdrościć… Rzadko się zdarza, by na rundzie MŚ i ME można było zobaczyć aż trzech reprezentantów Polski. Tym razem tak właśnie będzie i polscy kibice, którzy w sporej liczbie zapowiadają swe przybycie, będą mogli pokazać jak mocno i żywiołowo dopingują swoich zawodników. O ile lubiany i doskonale znany, szanowany za wzorową sportową postawę Tomek Wysocki zawsze może liczyć na swoich fanów i ich doping, to tym razem kibice będą mieli okazję po raz pierwszy w finale Mistrzostw Europy dopingować także Piotrka Kajrysa i Mikołaja Stasiaka.
Dwaj nasi nowi riderzy w Loket wystartują w finale klasy EMX65, będąc następcami znakomitego przed rokiem w tej klasie Maksa Chwalika. Jest to efekt świetnej jazdy w eliminacjach strefowych (gdzie z każdej z czterech stref awansuje po dziesięciu najlepszych). Pokazali tam, że robią szybkie postępy, a walka z mocnymi rywalami jest rzeczą normalną, która ma napędzać i dodawać animuszu, a nie martwić i nadmiernie stresować. Finał w Loket z pewnością będzie wyzwaniem i niełatwym egzaminem, ale gdzież jak nie tam będą mogli potwierdzić, że nie tylko aspirują do najlepszych, lecz i wśród nich dobrze sobie radzą?
Młodzi, zdeterminowani, rozpędzeni, głodni kolejnych sukcesów. W Mistrzostwach Polski idzie im bardzo dobrze (zwłaszcza Mikołajowi), ale i w eliminacjach radzili sobie nieźle, dając z siebie wszystko. Ostatnia runda w Strykowie była ciężkim testem, ze względu na fatalne warunki pogodowe w drugich przejazdach. Ale obaj chłopcy ten test przeszli. Mikołaj zdobył piąte, a Piotrek szóste miejsce i tym samym zajęli odpowiednio piąte i ósme miejsce w strefie North-East. Tak więc nie dostali się do finału ani przypadkiem ani „na styk”, lecz porządnie ten finał wywalczyli. Teraz jednak czeka ich znacznie trudniejsza przeprawa, bo na pełnej maszynie startowej czekać będą najlepsi z najlepszych. Przede wszystkim cała koalicja skandynawsko-zachodnioeuropejska, z Holendrami i Duńczykami na czele. Do tego jedna dziewczyna, znakomicie jeżdżąca Holenderka Lotte Van Drunen. Najsilniejszymi rywalami ze strefy North West będą z pewnością właśnie Holendrzy. Prócz Lotte, na pewno zwycięzca strefy Bradley Mesters, ale i trzeci Damien Knuiman.
Czwarty zawodnik tej najsilniejszej grupy kwalifikacyjnej będzie miał z kolei najsilniejszy doping z trybun. Chodzi tu oczywiście o zwycięzcę ze Sverepca (ostatnia rozegrana runda), Czecha Viteżslava Marka, który odniósł na słowackim torze wspaniałe, podwójne zwycięstwo.
W finale klasy EMX 85 zabraknie niestety polskiego reprezentanta i to jest ewidentna porażka rodzimego MX, ponieważ na zagranicznych zawodach w tej klasie od dawna nie mieliśmy nikogo, kto byłby w stanie skutecznie rywalizować. Gdy przyszedł Maks Chwalik wydawało się, że to on będzie tym, który coś wreszcie pociągnie i przełoży swe sukcesy z klasy 65cm. Ale już pierwsza z ledwie trzech rund strefy okazała się nieporozumieniem, bo Chwalik na Ukrainę w ogóle nie pojechał. PZM wini stronę ukraińską za opieszałość w formalnościach, ale w świecie sportu nikt rozsądny nie patrzy na takie tłumaczenia. Liczy się WYNIK I EFEKT. Albo jesteś w grze i walczysz, albo cię nie ma. Bieganina na ostatnią chwilę może jest ulubionym standardem PZM (oraz tych, którzy mu sprzyjają), ale na pewno nie jest czymś właściwym dla zawodnika i jego rodziców. W efekcie było po marzeniach o Loket. Wielka szkoda. Sprawa ta obnażyła słabość polskiej federacji, która tam gdzie najbardziej powinna zadbać o dobro sportowe zawodnika, nie pierwszy raz nie dała rady. Mamy uznanego, dobrego sportowca, który powinien walczyć o ten finał, a nie powalczył. Ile jeszcze razy nasi najlepsi riderzy będą musieli oglądać najważniejsze zawody w telewizji lub internecie zamiast w nich startować???
Skoro więc nie mamy Polaka w EMX 85cm, to zachęcamy do kibicowania przesympatycznemu chłopakowi, „złotemu dziecku czeskiego MX”- Radkowi Vetrovskiemu. Ten niesamowicie waleczny zawodnik zajmuje coraz wyższe miejsca w niemieckim ADAC, ale ma też na koncie trzecie miejsce w MŚ Juniorów (rok 2015, klasa 65cm). Na pewno zasługuje na gorący doping.
W klasie MŚ MX2 też mamy powody do niezadowolenia, bo i tu miało być nie wiadomo jak świetnie, ze względu na obecność Polaka i to w całym sezonie. Skończyło się niestety kolejną klapą i to w nie do końca jasnych okolicznościach. To wszystko raczej niezbyt dobrze świadczy o tym, jak polski MX aspiruje do rywalizacji międzynarodowej. Dlatego aby te gorsze przypadki zastąpić tymi lepszymi, pozytywniejszymi serdecznie zachęcamy wszystkich kibiców do dopingowania naszej trójki. Zawodnikowi zawsze jest milej i przyjemniej, gdy na trybunach wielkiej, międzynarodowej imprezy opanowanej przez kibiców z innych państw, zobaczy również polską flagę. A jeżeli w klasie EMX 300 i MX2 nie wiecie kogo dopingować to podpowiadamy: nasi czescy sąsiedzi wystawiają tam cały zastęp riderów: „setkarza” – Petra Polaka, debiutanta w MŚ MX2 Kubę Teresaka, będzie też świetny Martin Krć, znany doskonale z ADAC i z Mistrzostw Czech. Rozkład jazdy w Loket, transmisja wyścigów głównych na Eurosport 2 w niedzielę, od godz. 14:00 (wejścia co godzinę). Spotkajmy się w Loket i wspomagajmy Tomka, Mikołaja i Piotrka ile sił w gardłach! Niech na trybunach będzie widać biało-czerwone barwy!
fot.: Alek Skoczek, Krzysztof Hipsz, ARC