Do motocykli ciągnęło mnie od zawsze, można powiedzieć, że mam to w genach. Trial jest dosyć specyficzną dyscypliną, ale dla mnie najbardziej satysfakcjonującą.
Niesamowitą frajdę sprawia mi pokonywanie przeszkód i podwyższanie poprzeczki. Za każdym razem gdy wsiadam na moto czuję, że jestem we właściwym miejscu dlatego bez wątpienia to dyscyplina dla mnie. To moja pasja. Startuję już od 5 lat. Największym osiągnięciem do tej pory było 5. miejsce w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Europy w kategorii Women International. Jeżdżę na GasGas 250cc. Jedyną regulacją po zakupie było dostosowanie zawieszenia pod moją wagę ponieważ jestem stosunkowo lekka. Oczywiście niezbędne było też „uzbrojenie” motocykla w karbonowe osłonki, które już nie raz się przydały.
Często podczas pierwszej styczności z trialem słyszę od ludzi, że ta dyscyplina przeczy grawitacji. Hhhhm, może coś w tym jest…. Jak by nie było uważam, że jeśli jazda chociaż trochę miałaby przypominać walkę z grawitacją najważniejszy jest czas. Trial wymaga przede wszystkim opanowania do perfekcji równowagi, umiejętności współpracy z motocyklem tak, aby wykorzystać potencjał jego budowy czy też mocy silnika oraz technika jazdy i praca ciałem. Ale kluczem do sukcesu jest samozaparcie, cierpliwość i pokora.
Zdarzyło mi się sprawdzić swoje siły w enduro, w motocrossie jeszcze nie ale być może, że również doczeka się swoich 5. minut. Nigdy nie myślałam o tych dyscyplinach w kategorii startu w zawodach, raczej jako o zabawie po treningu trial. Ale zobaczymy co przyszłość pokaże, może złapię zajawkę i spotkamy się na zawodach.
Zdecydowanie największym wsparciem jest rodzina, która jest przy mnie zawsze, niezależnie od sytuacji. Bardzo ważną rolę odgrywają też Przyjaciele, oni jak nikt inny potrafią podnieść na duchu, poprawić humor czy po prostu być. Dziękuje każdemu kto mnie wspiera.
fot. Ladislav Holecek, archiwum Justyny