Początek z innej beczki. Kalisz Pomorski, frekwencja najniższa w tym sezonie…. w MPCC wystartowało 40 zawodników, w PP 96. Kilka tygodni wcześniej odpowiednio Mrągowo – 60., Chełmno- 64., Kwidzyn – 69., a w PP wszędzie grubo powyżej setki.
Oczywiście powie ktoś, że upał itepe, była jednak grupa zawodników, którzy stanęli przed dylematem Kalisz czy… Buczek, gdzie w ostatni weekend rozegrano dwie rundy MP i PP Superenduro. Od dawna wiadomo, że są riderzy, którzy startują w obydwu dyscyplinach, a więc… osiołkowi w żłobie dano.
Ktoś, kto układał kalendarz zawodów potraktował swoje zadanie niezbyt odpowiedzialnie, bo na przykład dzięki niemu kandydat na mistrzowski tytuł w SE, znakomicie jadący w swojej klasie Kacper Baklarz musiał wybierać: Buczek czy Kalisz.
Kacper walczy o podium i w CC i w SE, ale nieobecność na zawodach superenduro niemal automatycznie tego tytułu go pozbawiała. Sytuacja jakże stresująca dla młodego ridera. Sezon offroadowy w Polsce trwa od kwietnia do października, czy naprawdę nie można było uniknąć terminowej kolizji? Tyle tytułem wstępu…
Miniony weekend w Buczku to dwa święta: truskawki i superenduro. Mieszkańcy tej niewielkiej miejscowości przez dwa dni fetowali udane zbiory, ale także znakomicie bawili się oglądając zawody. Ich organizatorem był GKM Buczek pod wodzą Andrzeja Andrzejaka, weterana SE, człowieka który kilka lat temu przeniósł na polski grunt tę jakże widowiskową dyscyplinę.
Miejscówka – marzenie, zwłaszcza gdy termometr wskazywał 34 stopnie powyżej zera. Cały padok wśród drzew, o czym na wielu torach można tylko pomarzyć. Sama trasa bardzo ciekawa, szybka, wymagająca sporych umiejętności technicznych (ok 600 metrów długości plus 14 przeszkód).
Jako jedyny tego typu obiekt w Polsce ma homologację FIM, dzięki której można na nim organizować imprezy międzynarodowe, a naturalne trybuny pozwalają obserwować walkę zawodników od startu do mety. Dojazd zawieszenia nie urywał, infrastruktura gwarantowała że było co zjeść za niewielkie pieniądze, spiker w godziwych warunkach komentował wszystko co działo się w czasie wyścigów. Dla kibiców przygotowano niespodziankę: zawody samochodowe Truskawkowy Wrak Race i bieg po torze po nagrody Lotto i pamiątkowe medale.
Mimo upału na starcie stanęło kilkunastu śmiałków i wszyscy dobiegli do mety. Ale clou programu to rzecz jasna walka o punkty w MP i PP. Najwięcej emocji jak zwykle wzbudziła klasa Open, której niekwestionowanym liderem jest Emil Juszczak. W świetnej formie pojechał i pozamiatał.
Dwie wygrane i mocna pozycja lidera w klasyfikacji generalnej. Ale był ktoś jeszcze, kto zwrócił naszą uwagę, zawodnik dla którego sezon 2019 jest pierwszym sezonem startów w Mistrzostwach. To człowiek z gór Jan Gąsienica-Daniel (2.2.). Dwukrotny Mistrz Polski w Trialu (Junior, kadrowicz 2019), jak kiedyś Tadek Błażusiak postanowił przesiąść się na edurówkę.
Pojechał w Mistrzostwach Europy SE w Krakowie (2018) i zajął 12. miejsce, w tym roku interesuje się nim już kilka klubów, a jak nas nieoficjalnie poinformowano ma na niego oko także Taddy. Janek to brat dwóch znakomitych alpejek Agnieszki i Maryny Gąsienica – Daniel. Próbował kiedyś freestyle, ale jednak zrezygnował z desek na rzecz motocykla.
W klasie Junior w sobotę i w niedzielę Patryk Kuleszo wygrał wszystkie biegi. W sobotę za nim trzy razy w tej samej kolejności, jeden za drugim meldowali się Szymon Futro (2.) i Kacper Panek (3). W niedzielę Futro podczas pierwszego wyścigu uległ poważnemu wypadkowi (przebita wątroba) i natychmiast został przewieziony do szpitala.
W tej sytuacji drugie miejsce w klasie zajął Panek (2.), trzeci był Dudzic. Świetna postawa Patryka to zapewne także efekt uczestnictwa w takich imprezach jak Beskid Hero, gdzie co prawda sukcesu nie odniósł, ale jak sam przyznaje przeszedł niezły trening.
W Beskidzie startował także Kacper, który tak mówi o sobocie w Buczku: Najgorszy był drugi wyścig. Dobry start, ale potem cała masa błędów i brak sił. Mimo to ukończyłem go na trzecim miejscu. Trzeci – pechowy, bo prowadziłem niemal cały czas, ale na minutę przed końcem wyścigu wyprzedził mnie Patryk Kuleszo, a na ostatnich metrach jeszcze Szymon Futro.
W Pucharze Polski obsada bardziej liczna, zwłaszcza w Licencja B. Sobotni i niedzielny dublet Huberta Żbikowskiego umocnił jego pozycję w generalce. Z kolei w Mastersach weekend należał do Mieszka Gotkowski (tata Aleksandra jadącego w Open MP), organizatora sierpniowej rundy SE. W klasie Młodzik pierwszą rundę łyknął Filip Bergier, drugą Adrian Skoczeń. W Licencji C sobotni i niedzielny dublet wziął Adam Lesiak. Natomiast bardzo zaniepokoił nas brak dziewczyn, bo na starcie stanęły tylko Ewa Pikosz (2-1) i Natalia Krakowska (1-2).
Ewa od dłuższego czasu walczy o to, aby w MŚ SE w Krakowie powstała klasa Kobiet. Ba, „wychodziła” dotację finansową z PZM, aby uaktywnić dziewczyny. I choć wiemy, że endurujących pań jest sporo, coraz częściej rezygnują ze startów w PP. Dlaczego? Szukamy na to pytanie odpowiedzi. Zabrakło choćby Doroty Dudzik, 6. zawodniczki w klasie Kobiet na ErzbergRodeo, która niewątpliwie byłaby dużą atrakcją w superendurowej damskiej lidze. Kolejna runda MP i PP SE już 6 lipca w Tarnowie Podgórnym.
fot. Krzysztof Hipsz