Piątek, piąteczek, piątunio,… Jutro przerwa ale dzisiaj trzeba jeszcze dać z siebie wszystko. Do pokonania masakra, 830km w tym 477km odcinka specjalnego.
Mało piachu na szczęście. Od samego początku sporo roszad na pozycji prowadzącego: a to Brabec, a to Price, a to Benavides. Maciek stabilnie w okolicach 25. miejsca. Kolejny bad news… Na 425 kilometrze stanął Price, niekwestionowany pretendent do zwycięstwa, natomiast w wyniku awarii silnika zatrzymał się kolejny kandydat na pudło Benavides. To koniec marzeń o victorii. Nie ukończy swojego trzeciego Dakaru Johnny Aubert. Były mistrz enduro zaledwie 2 kilometry od linii mety, po przejechaniu 476 km upadł, doznał urazu głowy i żeber i został zabrany przez ekipę ratunkową. Skorzystał z tego wszystkiego Brabec dojeżdżając jako pierwszy do mety. Maciek Giemza (ORLEN Team): Jestem na półmetku rajdu i fajnie, że udało mi się utrzymać do tej pory równe tempo oraz uniknąć błędów nawigacyjnych czy wywrotek. Dzisiejszy odcinek był bardzo długi i szybki. Po ponad połowie oesu musiałem zwolnić, bo myślałem, że mam jakiś większy problem ze sprzęgłem, albo skrzynią biegów. Trochę się obawiałem, ale na mecie okazało się, że usterka jest niewielka. Chcę wykorzystać rest day na regenerację. Jeżeli cały przyszły tydzień będę jechał dobrym tempem – wtedy wynik końcowy powinien być satysfakcjonujący.
fot. ORLEN Team