Kalendarz MXGP na sezon 2020 – zmiany na mapie Mistrzostw Świata MX

    Czeka nas kolejny rok z dwudziestoma rundami Mistrzostw Świata MXGP. Pytanie, czy na pewno z tyloma, bo niedawno zakończony sezon okazał się skomplikowaną przekładanką, w której najwięcej namieszali Chińczycy, a najwięcej utrzymali Włosi…

    Układanie kalendarza to droga przez umowy, kontrakty, wiele rozmów, wizyt i kontroli zaleconych działań. Oraz przez liczne przygotowania krajowych federacji i klubów organizujących na swoich torach Grand Prix. Życie pokazuje, że pomimo utrzymywania wysokich standardów i wypracowanego przez promotora (Youthstream) schematu jednak niektórzy nie dają rady, zwłaszcza gdy pojawiają się poważne przeszkody. Inni jednak potrafią przeszkody przezwyciężyć i po przerwie ich obecność w MXGP znowu cieszy wielu kibiców.

    Maggiora w 2016r

    I taką właśnie historię przeżywała słynna włoska Maggiora, która wreszcie powraca do kalendarza! Przepiękny tor z kilkoma stromymi podjazdami i zjazdami i znakomitymi do obserwacji dla kibiców stokami wzgórz był poprzednio w „użyciu” podczas pamiętnego MXoN w 2016r. Tam nie dość, że była świetna, stabilna pogoda (za którą wielu tęskni po trzech z rzędu mokrych i brzydkich MXoN!), to jeszcze było wspaniałe widowisko sportowe, przeplatane dramatami największych sław. Niestety, po tak udanym przedsięwzięciu (było ponad 80.000 widzów), tor „zamilkł” i na skutek problemów z lokalną społecznością oraz mniej przychylnymi władzami nie było możliwe zrobienie rundy MŚ. Planowane na wiosnę 2017r Grand Prix zostało przesunięte na czerwiec i umieszczone na nowym kompleksie w Ottobiano. Ale poniekąd właśnie przez Maggiorę, ponieważ klub z Maggiory wraz z ekipą z Ottobiano stworzył spółkę sportową, która wspólnie organizowała przez 2 sezony Grand Prix Lombardii w kompleksie wyścigowym pod Ottobiano.

    MXGP Ernee

    Cały czas pracowano jednak nad zamkniętym torem na pogórzu niedaleko słynnego jeziora Maggiore. Rok temu informowaliśmy o postępie starań Włochów, którzy doprowadzili do ponownego otwarcia restauracji na torze (na szczycie wzgórza, z widokiem na cały tor). Celem był jednak powrót GP do kalendarza i właśnie udało się to po licznych staraniach, odwołaniach do władz i wysiłkach uzyskać! To chyba najmilsza niespodzianka w zatwierdzonym właśnie kalendarzu MXGP 2020. Niestety, są też mniej miłe…. Ponownie wypadła z planów Szwajcaria. Wielokrotnie wyróżniane i nagradzane Grand Prix najpierw pojawiło się w prowizorycznej wersji, ponieważ szwajcarska federacja bardzo chce powrotu MXGP do siebie. Niestety, równoległe wysiłki zdecydowanych przeciwników „hałasu i niszczenia przyrody spalinami z motocykli”, czyli ekomanów przyniosły po raz kolejny korzystne dla nich rozstrzygnięcie prawno-sądowe.

    Imola 2018

    Sprawa przypominała męczącą batalię prawną i trwała ponad półtora roku, ale jak widać, znowu zakończyła się sukcesem przeciwników MXGP we Frauenfeld i ostatecznie Szwajcaria odpadła z planu. Wielka szkoda, gdyż jest to jeden z najlepszych eventów, z bardzo wysoką frekwencją i znakomitą organizacją. Rozczarowani są kibice, których w tym kraju jest coraz więcej, a i Jeremy Seewer wyraził swoją dezaprobatę dla wyniku sprawy. Pytany przeze mnie w Mantovie o tę kwestię, liczył że jednak się uda za rok, ale jak widać nawet szwajcarskie sukcesy (wicemistrzostwo świata MXGP, podia Grand Prix i wicemistrzostwo ADAC) nie pomogły i górą są ekolodzy, oraz pewien uparty dziadek mieszkający „za płotem” toru. A jeszcze niedawno wydawało się, że są szanse i Frauenfeld było wpisane do kalendarza wstępnego… Kolejną niespodzianką jest brak Hongkongu.

    GP Trentino

    Organizatorzy mieli zadebiutować w tegorocznym finale MŚ, po czym na skutek niedostatecznych przygotowań i zawirowań z lokalizacją takiej imprezy (która miała przetrzeć nowe szlaki i być jednym z najważniejszych wydarzeń sportowych w tej azjatyckiej stolicy finansowej) zdecydowano o przełożeniu imprezy na start sezonu 2020. A tymczasem… nic z tego nie będzie! Niestabilna sytuacja polityczna (gwałtowne protesty i demonstracje mieszkańców, tłumione przez siły policyjne) oraz brak perspektyw na uspokojenie tej sytuacji spowodowały rezygnację z rundy. Youthstream nie chce i nie lubi wystawiać swoich przedsięwzięć na niepotrzebne ryzyko. Klauzule w umowach pozwalają na wycofanie się z procesu tworzenia eventu, jeśli nie ma gwarancji właściwego przygotowania i bezpiecznego, pewnego przeprowadzenia imprezy.

    MXGP Loket

    W tym roku w kalendarzu najwięcej namieszała właśnie Szwajcaria oraz Hongkong, które musiały zrezygnować. I dlatego zamiast 20 rund odbyło się tylko 18. Przenoszenie w inne lokalizacje nie jest bowiem takie proste. To nie tylko kwestia posiadania odpowiednio przygotowanego obiektu, ale i posiadania wystarczającego budżetu i zaplecza, czasem z góry zarezerwowanego i zakontraktowanego z dużym wyprzedzeniem. To sprzęt i liczna ekipa ludzi, którzy muszą być do dyspozycji. A nie zawsze mogą. Sponsorzy też chcą wiedzieć sporo wcześniej o takim wydarzeniu, gdy układają swoje budżety i planują wydatki. A nie każdy słysząc o niespodziewanej rundzie MŚ za ledwie 2-3 miesiące, awaryjnie przenoszonej, chce wyłożyć (spore przecież) pieniądze. No dobrze, więc kto namieszał w nowym kalendarzu i kto jeszcze mile zaskoczył swoją obecnością?

    MXGP Kegums

    Powraca do terminarza Grand Prix Hiszpania! I to jest pokłosie wielkiego sukcesu hiszpańskiego MX jakim niewątpliwie jest kolejny tytuł mistrza świata zdobyty przez cudowne dziecko MX z Półwyspu Iberyjskiego, Jorge Prado. To również wynik coraz bardziej widocznego progresu innych zawodników i ich rosnącej liczby w ME EMX125. A także procesu popularyzacji motocrossu i istniejącej bazy treningowej w Hiszpanii. Jest dobry klimat wokół tego, są odpowiedzialni ludzie i jest baza. Gdzie odbędzie się to wydarzenie? Trwają ustalenia, więc nie wiemy czy będzie to dobrze znana Talavera de la Reina. Być może będzie powtórka z ub. roku, czyli centrum MX w Red Sand. Natomiast następnym miłym powrotem jest Finlandia. Kiedyś ścigano się w Hyvinkaa, ale teraz powstał nowy tor, a właściwie to cały kompleks wyścigowy (również tor asfaltowy) w Litti-Kymi Ring koło Lahti (południe kraju).

    MXGP Matterley Basin

    Ten nowoczesny obiekt będzie gościł motocrossowe zawody takiej rangi po raz pierwszy. Finowie wpisali się w dzisiejszy trend budowy kompleksów wyścigowych, polegający na tym, że buduje się obok siebie kilka torów, każdy do innej dyscypliny. Za jednym zamachem takie centrum może przybliżać i zachęcać każdą z grup kibiców do innych dyscyplin, rozgrywanych na tym samym obiekcie, co uczy fanów pewnego „przywiązania” do obiektu. Następnym zaskoczeniem jest niewątpliwie brak Assen, czyli Grand Prix Holandii. Od czterech lat była to jedna z najciekawszych, choć dręczonych przez deszcze imprez MXGP. Czy powodem wypadnięcia z kalendarza jest kosztowne, największe święto MX czyli niedawne MXoN? Nie, przyczyna okazuje się zupełnie inna. Z uwagi na kalendarz innych zawodów, wrześniowy termin był niedostępny i planowano rozegrać tę rundę wczesną wiosną. Tyle że zaproponowano zamianę z Valkenswaardem, ale na początek marca, co wydaje się terminem mocno ryzykownym.

    MXGP Teutschenthal

    Z uwagi na poprzednie, zimowe doświadczenia i charakterystykę obiektu w Assen (płasko, asfalt, piach) uznano taki pomysł za zbytnio obarczony ryzykiem niepogody (zwłaszcza opadów śniegu), a tej Assen ma już serdecznie dosyć. Inna sprawa, że budowa toru MX i jego „demontaż” na torze asfaltowym wiąże się z koniecznością wykonaniu wielu napraw i poprawek właściwej nawierzchni obiektu. A to wymaga czasu. Tego jednak w marcu nie ma, i w efekcie słynnej holenderskiej świątyni szybkości w kolejnym sezonie nie zobaczymy. Powinna powrócić w 2021r. Kolejne zaskoczenie to powrót skazanego na niebyt, czyli brytyjskie Matterley Basin. Miało go nie być, a jednak jest! Pierwotnie, ze względu na nadchodzący Brexit i wysokie koszty organizacji Youthstream uznał, że brytyjska runda- choć wielce zasłużona i ważna- niesie ze sobą spore ryzyko. I jeszcze 2 miesiące temu wydawało się, że na Wyspy karawana MXGP nie pojedzie. A tymczasem, po wielu rozmowach i dzięki zwiększonemu wysiłkowi oraz wsparciu brytyjskiej federacji jednak przywrócono brytyjskie Grand Prix! Ten obiekt jest o tyle specyficzny, że nie posiada on stałej infrastruktury.

    MXGP Valkenswaard

    To nic innego jak rozległe pola i łąki, na których odbywa się też znany festiwal muzyczny pod chmurką. A więc wszystko na rundę MŚ trzeba tam przywieźć, postawić, zmontować i zapiąć na ostatni guzik. Przy brytyjskiej wartości roboczogodziny oznacza to rzeczywiście bardzo duże koszty. Dlatego trzeba podkreślić wysiłek Brytyjczyków, którzy jednak postarali się o utrzymanie swojego Grand Prix. Ku radości tysięcy tamtejszych kibiców MX. Nowością jest to, że Matterley otworzy sezon, a więc już nie Argentyna. 1 marca w UK to jednak także termin nieco ryzykowny. Oby tym razem brytyjska runda nie była tak brzemienna w skutki jak tegoroczna i ubiegłoroczna. Wielu riderów niestety połamało się tam, i rozbiło sobie większość sezonu, a niektórzy nawet cały. Tak więc mamy mocny i trudny początek, bo tory w Matterley i Valkenswaard są bardzo szybkie i wymagające precyzji, a obydwie rundy dzieli tylko tydzień. Zobaczymy, czy wyścigi będą „na biało”, czy bardziej na wiosennie… Skoro o wiośnie mowa, to tradycji stanie się zadość i ukochane przez wielu Grand Prix Trentino gościć będzie motocrossowy światek ponownie na początku kwietnia.

    MXGP Trentino

    Potem karawana przeniesie się na Półwysep Iberyjski, gdzie w tydzień zaliczy dwie rundy, portugalską i hiszpańską. Kwiecień ma ten plus, że nie będzie tam jeszcze upałów, więc to chyba dla wszystkich dobrze. Kolejne rundy (Francja, Włochy, Niemcy, Rosja i Łotwa) ulokowano mniej więcej w podobnym czasie co zwykle. Tylko że zamiast Mantovy czy Ottobiano będzie wspomniana Maggiora. Zwróćmy teraz uwagę na letnią część sezonu. Mimo problemów z klimatem w dalekiej Azji, bardzo mocno trzyma się Indonezja. Mało tego! Buduje się tam kolejny, trzeci już, zupełnie nowy tor! W rejonie megalopolis świata, czyli jednej z największych aglomeracji miejskich, zamieszkałej przez…prawie 32 miliony ludzi! Dżakarta jest stolicą Indonezji i…oczywiście gigantycznym rynkiem zbytu dla producentów motocykli crossowych, które w tym kraju stanowią jeden z najpopularniejszych środków transportu. KTM i Youthstream wiedzą co robią, poszukując nowych lokalizacji i nowych rynków…Taka lokalizacja niesie ze sobą 2 wnioski. Motocross przez wielkie M będzie mógł za jednym zamachem trafić do wielu nowych kibiców i przyciągnąć uwagę wielu tysięcy ludzi na tamtejszym terenie. Po drugie, organizacja Grand Prix w tak prestiżowych stolicach sprzyja popularyzacji tego sportu i pomaga zaistnieć w terenie, gdzie wprawdzie mieszkają miliony mieszkańców, ale imprez sportowych na poziomie światowym nie ma wiele.

    MXGP Maggiora

    Polityka ekspansji sprzedażowej KTM ma głęboki sens. W Indonezji w roku ubiegłym sprzedało się ok. 2 mln rozmaitych nowych crossówek…Poza debiutującą Dżakartą MXGP powróci do Palembang. Dalej mamy jak zwykle w tym samym czasie (koniec lipca- początek sierpnia) Loket i Lommel. Natomiast końcówka została niedawno przeprojektowana i dzięki drugiemu z rzędu anulowaniu rundy szwajcarskiej, weszła nam Skandynawia. Szwedzka Uddevalla zastąpiła Frauenfeld, a fińska runda zgodnie z zaleceniem by rundy w sąsiednich krajach robić w bliskim odstępie czasowym- wylądowała tydzień później. Końcówka na szczęście wygląda wreszcie „logicznie”, ponieważ było bardzo wiele głosów krytycznych pod adresem lokalizacji finałowych rund EMX i MŚ poza Europą. Zresztą…wystarczy przyjrzeć się ostatnim finałom WMX i EMX2T w Turcji, gdzie na starcie pojawiło się 10-12 maszyn, co jest jak kpina z całego cyklu, w którym w „normalnych” motocrossowych krajach staje na starcie pełna czterdziestka.

    Widocznie wnioski zostały wyciągnięte (a wiemy też, że swego rodzaju bojkot takich dalekich rund robili sami zawodnicy, przeciwni takim lokalizacjom). Tak więc po Grand Prix Turcji, gdzie już tylko jedna klasa – nowa EMX OPEN – będzie kończyć sezon, i jednorazowym „wyskoku” do Chin, które ratują „honor” po wpadce z Hongkongiem, światek MXGP na wielki finał zjedzie do włoskiej świątyni prędkości, do Imoli. I to jest znakomita wiadomość, ponieważ i tam nie powinno być letnich upałów, a poza tym tak prestiżowe miejsce (tor F1 Enzo i Dino Ferrarich) w sam raz pasuje do zakończenia sezonu i celebracji mistrzów świata i Europy! Powinno więc być tak jak przed rokiem (wrzesień 2018), gdy na własne oczy widzieliśmy przepiękny finisz MŚ i wielkie święto kibiców. Oby tak było, i oby to był znacznie lepszy sezon, niż ten niedawno zakończony, w którym prócz wielu pięknych debiutów i sukcesów było jeszcze więcej złamań, kontuzji i wielkich nieobecnych, z multi mistrzami świata włącznie. Natomiast ostatnim, ale największym wydarzeniem będzie oczywiście Motocross of Nations, które powróci do francuskiego Ernee po pięciu latach. Co szczególne, wszyscy będą mieli tylko kilka dni po finale MŚ w Imoli, ponieważ MXoN odbędzie się już w następnym tygodniu. Czyli wszystkie weekendy września to kolejne zawody. Tempo będzie więc bardzo szybkie, niemal takie samo jak na torach! A kto w jakich ekipach pojedzie i jakie niespodziewane zmiany mają miejsce w teamach? O tym w osobnym materiale, zebranym dzięki naszym licznym kontaktom w świecie MXGP.

    Tekst: Alek Skoczek, Foto: Alek Skoczek