Kontrowersyjna runda Mistrzostw Polski MX w Chełmnie (2013)… Jechać, nie jechać?

Na początek przypomnijmy, że MX to dyscyplina należąca do grupy sportów ekstremalnych. Żadne przepisy nie określają, jaka jest dopuszczalna ilość błota na torze, czy „regulaminowa” wysokość opadów. Tu się albo jedzie, albo nie.

Decyzja należy do zawodnika. Lepszy da sobie radę, bo potrafi więcej niż tylko odkręcać manetkę na maxa. Poza tym zawodnik to osoba wolna i wolno mu podejmować decyzję taką, jaką chce. Wolni w swoich decyzjach byli ci, którzy nie wystartowali i ci, którzy pojechali. Ci ostatni nawet dojechali do mety. Czyli nie było aż tak źle.

A że trzeba było się trochę namęczyć, to już inna sprawa. Z drugiej strony za dużo było zacietrzewienia z obu stron. Może należało zmodyfikować trasę, może skrócić wyścig, może zastosować inne „myki”, a nie sztywno trzymać się regulaminów. No, ale o tym już nie nam decydować. Coś jednak próbowano robić… Zgodnie z harmonogramem w sobotę miały odbyć się wyścigi w klasach MX65, MX2 Junior i MX2. Ulewny deszcz i silny wiatr zmusiły organizatorów zawodów do korekty „rozkładu jazdy”. W depo wrzało… jechać, nie jechać. Zostać, czy wracać do domu.

Co bardziej krewcy zaczęli pakować manatki, większość jednak pozostała, ciekawa dalszego rozwoju wypadków, ale przede wszystkim poprawy pogody. No i startu w kolejnych wyścigach, bo przecież w końcu po to przyjechali. Opatrzność wynagrodziła im ich wiarę i nadzieję, bo w niedzielę pogoda znacznie się poprawiła. Kilku zawodników ponownie próbowało odwołać zawody, tym razem jednak ich apel pozostał bez odzewu. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że sprzęt jest drogi, że brakuje sponsorów, że MP to nie ADAC. Ale życie to sztuka kompromisów, to konstruktywna rozmowa, a nie osobiste wycieczki pod adresem tego czy tamtego.

Zawsze można wybrać ligę szachową… Znamienne, ze podczas zawodów nie było ani jednej kontuzji i nikt nie zajechał motocykla na śmierć. Na koniec słowa uznania należy skierować pod adresem klubu Wisła Chełmno. Ogromny wysiłek włożony w przygotowanie toru był widoczny na każdym skoku i na każdym zakręcie. Niestety, wobec kaprysów Matki Natury wszyscy stajemy się bezradni.

Po zawodach powiedzieli:

Łukasz LonkaW taką pogodę w ADAC jedziemy i nikt nie myśli o jakichś protestach. Mnie też się nie przelewa, kombinuję aby zdobyć fundusze na kolejne zawody, ale motocross polega na tym, żeby jechać a nie marudzić.

Tomasz WysockiW sobotę nie pojechałem w drugim wyścigu, bo nie chciałem się wyłamywać, ale nie byłem przekonany do swojej decyzji. W niedzielę nie miałem już żadnych wątpliwości. Było ciężko, ale bez przesady. W motocrossie też czasami trzeba się spocić.

Grzegorz Ostrowski (motoresults)widziałem na tym torze kilkudziesięciu młodziutkich, młodych, dorosłych i nawet „Mastersów”, którzy z trudem, ale pokonywali trasę wyścigu jak na torze OFFROADOWYM. Był też JEDEN zawodnik, któremu (a sądzę tylko po tym, co widziałem na własne oczy) nie przeszkadzało błoto czy deszcz. Dzięki swoim umiejętnościom i hartowi ducha udowodnił, że jechał po torze MOTOCROSSOWYM. I był to Łukasz Lonka.

Wyniki II Rundy MP

MX65: 1. Filip Bukowicz (KM Wisła Chełmno), 2. Wiktor Malecki (KM Cross Lublin), 3. Wojciech Kucharczyk (Automobilklub Gorzowski)

MX85: 1. Dominik Olszowy (CKM Cieszyn), 2. Dominik Małecki (KMCross Lublin), 3. Wiktor Jasiński (Automobilklub Gorzowski).

MX2Junior: Adam Tomiczek (UKS Wiraż Cieszyn), 2. Leszek Jasiński (WKM Więcbork), 3. Karol Sado (Motocross Klub Czerwionka)

MX2: Łukasz Lonka (Automobilklub Głogów), 2. Arkadiusz Mańk (Człuchowski AutoMotoKlub Poltarex), 3. Oskar Barański (ŚTM Moto-Maks)

MX Open: 1. Łukasz Lonka (Automobilklub Głogów), 2. Tomasz Wysocki (CKM Cieszyn), 3. Arkadiusz Mańk (Człuchowski AutoMotoKlub Poltarex).

fot. Ewa Jeżak