Kozienice kończą sezon na najwyższym levelu. Cross Sprint 2021

Wczesnym rankiem, gdy dotarliśmy na padok 3. Rundy Mistrzostw Okręgu Warszawskiego w SuperSprincie Enduro Cross Test w Policznej przywitał nas nie zapach benzyny, spalin czy oleju, ale krowiego nawozu dolatującego z okolicznych pól. Tak oto technika podała rękę ekologii bez szkody dla żadnej ze stron.

Lud kozienicki to dziwny lud. Nie narzekają na brak ludzi, sponsorów, że się nie da bo nie. Od kilku lat drobnymi kroczkami pną się po drabinie motorsportu, by w minioną niedzielę zaserwować nam imprezę na najwyższym poziomie.

Jako że markę mają już wyrobioną, riderki i riderzy oddali im szacunek przybywając w liczbie 140, czego nikt się tu nie spodziewał. I choć organizatorzy byli przygotowani na mniejszą grupę uczestników, to i tak dali radę. Ogarnęli temat na 100 procent. A przecież nie jest to Top, to „tylko” okręgówka. Przypomnijmy… Kozienicki Klub Motorowy powstał w 2007 roku bez specjalnych dalekosiężnych planów.

Pomysł był tym bardziej uzasadniony, że gmina, na której terenie miał działać jest zasobna w kasę i nie żałuje grosza na podobne inicjatywy. Jeździli w cross country, zdobyli nawet drugie miejsce w PP CC, ale w końcu postanowili, że latka lecą, więc bardziej odpowiednie do wieku będzie enduro. Jednocześnie zdecydowali, że sami zaczną robić zawody.

Zadebiutowali „Bałwanem” wymyślonym przez vice prezesa Artura Łuczaka, po kilku latach zapadła decyzja, że na bazie gotowego już odcinka zorganizują supersprint. I tak robią do tej pory. Gospodarzą na terenach prywatnych znajomych, więc kłopotów w tym temacie nie mają.

Piotr Faustman: Trasa ma kilka lat, debiutował tu Bałwan 2019, mamy bardzo zgraną ekipę ludzi, nikt się od roboty nie wykręca. Specjalnie nie kombinowaliśmy mając świadomość, że większość uczestników to amatorzy, a także mali riderzy na 65-tkach i 85-tkach. Są może mało „techniczne”, ale dające satysfakcję w upalaniu każdemu. Poza tym traktujemy zawody nie jako wyczyn, ale wspólną zabawę z całymi rodzinami.

I tak było rzeczywiście. Najmłodsi zawodnicy stanowili całkiem liczną grupę, a byli tak nakręceni do jazdy, że z trudem można było ich powstrzymać na linii startu. Pojechały także dziewczyny: Ewa Nowak i Maria Polusa, za co brawa. Gros stanowili rzeczywiście amatorzy, ale zameldowali się także riderzy licencjonowani.

Pojawili się m.in. aktualny Mistrz Polski w klasie 85 Hubert Romaniec, czy Mistrz Polski 2021 Jacek Roman w klasie Masters: Impreza fajna, integracyjna i miejmy nadzieję, że z potencjałem, a myślę, że patrząc na frekwencję to jest także rozwojowa. Pierwszy start w tej imprezie miałem w sierpniu na drugim Cross Teście. Po telefonie od Marcina Tynowskiego i zaproszeniu na trzecią rundę już nie trzeba mnie było namawiać, to raczej ja starałem się namówić innych.

Szybka mobilizacja i zjawiliśmy się na imprezie z zacną grupą chłopaków z teamu Motocykle Lublin łącznie z Jarkiem Wiśniewskim na czele. Na miejscu miłe zaskoczenie: duży padok, duża frekwencja, profesjonalne biuro zawodów i rzeczowy komentator, który sprawnie kierował ruchem, co pozwoliło na zapoznanie się jeszcze przed startem z trasą zawodów. Trasa fajna, zróżnicowana, było gdzie odkręcić manetkę, ale większość kręta, wąska, dobrze oznaczona pomiędzy drzewami, przypominająca enduro test.

Hopy i sekcja super enduro dodały pikanterii ściganiu, dlatego ,,morda śmiała się sama”. Zawody zarówno ja jak i moi znajomi oceniamy bardzo pozytywnie, szkoda tylko, że nie było dojazdówki, ale wiadomo jak dziś wygląda pozyskanie terenów pod zawody. W przyszłym sezonie, jeśli chłopaki z KKM-u będą mieli taki zapał do organizacji będzie jeszcze lepiej, a ja na pewno nie ominę takiej imprezy.

To chyba najlepsza rekomendacja dla Cross Testu, który zdecydowanie przebił choćby połczyńską rundę MP/PP. Marshale na hopach i w bardziej newralgicznych miejscach, organizatorzy wyposażeni w krótkofalówki, sprawne biuro zawodów, nagrody rzeczowe, statuetki specjalnie przygotowane z okazji zawodów a nie pucharki z przeceny. No i dziesiątki kibiców ulokowanych na całej trasie głośno dopingujący każdego przejeżdżającego jeźdźca.

Atmosfera prawdziwie piknikowa, bo przecież o to właśnie chodzi. Bez spiny, protestów, skracania itp. Wśród startujących znalazł się także Piotr Płochocki, sam organizator wielu zawodów. Przyjechałem i pojechałem w wyścigu przede wszystkim po to, aby zobaczyć jak sprawdza się formuła enduro sprintu. Impreza bardzo fajna, fajna atmosfera i sprawna organizacja. Jazda interwałowa przy maksymalnym kilkuminutowym „spięciu” jest bardzo atrakcyjna, zwłaszcza że masz także czas na krótki odpoczynek pomiędzy kolejnymi przejazdami.

Jest więc temat do przemyśleń, kto wie czy obok MX i CC organizowanych przez Lobo Racing na torze Przybyszowy nie pojawi się i ta dyscyplina. Dlatego sporo jeżdżę po kraju, podpatruje co by tu przenieść i zaadaptować na naszym gruncie. Na Cross Teście pojechałem KTM XCW 125, piękna sprawa, więcej taki imprez.

Absolutnie zgadzamy się z Piotrem. Oczywiście liczyły się wyniki, dlatego gdy zawisły na tablicy ogłoszeń tłum ruszył w sekundę. Radość okazywali nie tylko ci, którzy mieli stanąć na pudle, ale także ci z dalszych pozycji. Wyglądało na to, że każdy czuł się wygrany. Na koniec jeszcze jedna wypowiedź „bywalca” endurowych tras Rafała Galińskiego: Bardzo fajne zawody na zakończenie sezonu.

Tydzień temu nasz Team Ciosek Racing startował w Mistrzostwach Czech Enduro i „z biegu” przyjechaliśmy na Cross Test w Policznej. Próba ciekawa, od bardzo ciasnych leśnych zakrętów między drzewami po kawałki toru MX i Superenduro. Chłopaki z KM Kozienice zrobili kawał dobrej roboty przy wszystkich 3 rundach Mistrzostw Okręgu Warszawskiego i za to im szacun. Ja jechałem nieśmiertelnym EXC300.

Na koniec Rafał dodał: `Mam nadzieję, że ten cykl się rozwinie, my też mamy pomysł jak dołożyć swoją cegiełkę. Jak sprawę dopniemy, damy znać. Czyli sprawa rozwojowa. I kto by pomyślał, że wszystko zaczęło się od „bałwana”.

fot. Krzysztof Hipsz