„Jeśli instruktor bez zająknienia potrafi wskazać z imienia każdego uczestnika motocrossowego szkolenia, to jest już połowa sukcesu”.
W miniony weekend skorzystaliśmy z zaproszenia do Strykowa na wiosenny trening połączony ze skromną uroczystością spóźnionego (z wiadomych względów) zakończenia sezonu klubowego 2020 KM Stryków. Choć bez pompy, to jednak pojawili się lokalni samorządowcy, jak burmistrz Witold Kosmowski, z-ca burmistrza pani Tamara Barańska-Kiemaczyńska i pan Piotr Płaczek (PZM), aby wręczając pamiątkowe puchary uhonorować wysiłek strykowskiego klubu i jego zawodników. A potem zaczęła się jazda…
Trawa wystrzyżona, wszystkie dojazdy utwardzone, na padoku dymiący grill – jednym słowem wszystko co do szczęścia potrzebne. Natomiast nitka toru tak wypieszczona, że usatysfakcjonowałaby najbardziej wybrednych riderów. Na pierwszy ogień poszli najmłodsi. Najpierw krótka odprawa z trenerem Tomaszem Gabarą, a potem jazda po okręgu ze zwróceniem szczególnej uwagi na postawę, dohamowywanie i pokonywanie zakrętów.
Widok jedyny w swoim rodzaju, z jaką determinacja maluchy starały się jak najlepiej wykonywać polecenia prowadzącego zajęcia. Wśród adeptów, z numerem 22 Antek. Antek jakiś czas temu sam zdecydował, że motocross będzie jego hobby. Tata – Damian Krzyżewski – były zawodnik (ale w zupełnie innej dyscyplinie) wyczuł sportową żyłkę u syna i kupił pierwsze moto.
Ponieważ nie jest zwolennikiem jazdy „wokół komina” próbował znaleźć jakąś szkółkę, niestety jak sam stwierdził to nie było to, czego oczekiwał. Za namową Arka Mańka zatelefonował do Strykowa. „Zaprosił nas do siebie Prezes Zbyszek, przyjął niezwykle ciepło, pokazał co i jak i tak mnie urzekł, że powiedziałem sobie albo Stryków, albo nic.
Natomiast dla mamy Antka najważniejsze było… żeby trener wiedział jak Antek ma na imię, bo w innych szkółkach anonimowo podchodzono do podopiecznych. Teraz wiem, że lepiej trafić nie mogliśmy: super dzieciaki, super atmosfera, super rodzice, super klub. Nie jestem fachowcem od motocykli, dlatego w każdej chwili mogę liczyć na czyjąś pomoc. A dla Antka to znakomita szkoła życia, zwłaszcza że instruktor, pan Tomasz, to dla wszystkich dzieciaków prawdziwy autorytet.
Szkółka istnieje już cztery lata, a jej pomysłodawcą był Krzysztof Jarmuż. Dzisiaj całym przedsięwzięciem zajmują się obok prezesa strykowskiego klubu Zbyszka Orłamowskiego sprawdzeni w bojach działacze Dariusz Siuda i Marcin Kośmider. „Motocross to moje drugie życie – mówi Orłamowski. Przez wiele lat organizowaliśmy zawody, ale w pewnym momencie chcieliśmy rozszerzyć zakres naszych działań. Najważniejszym zadaniem szkółki jakie zaleciłem, to zagwarantowanie bezpieczeństwa. Dlatego w szkolonej grupie jest kilku zawodników a nie kilkunastu. Instruktor musi mieć ze wszystkimi stały kontakt. Nasz ma znakomitą umiejętność skupienia na sobie uwagi, zainteresowania tym co mówi. Poza tym dzieciaki go lubią, ale czują również przed nim respekt.
Na torze kolejna grupa treningowa, tym razem riderzy nieco starsi i na mocniejszych maszynach. Ale mechanizm podobny, instruktorskie wskazówki, wyznaczenie trasy do pokonania tak, aby wszyscy byli cały czas widoczni. Kuźnia młodych talentów MX w Strykowie pracuje pełną parą.
fot. X-cross