Ostatnia runda Mistrzostw Strefy Polski Północnej to ostatnia impreza organizowana przez Motoklub Olsztyn. 1 stycznia 2024 za sprawą władz Olsztyna stanie się klubem „bez ziemi”. 50 lat olsztyńskiego MX przechodzi do historii. Ciekawe czy dom stracą także łabędzie zamieszkujące pobliskie jezioro, od lat towarzyszące motocyklistom.
Mimo minorowych nastrojów organizatorów zawody tradycyjnie „trzymały poziom”, nitka toru przygotowana perfekcyjnie, na riderów czekały bardzo atrakcyjne nagrody. Nie zawiedli się także kibice, których blisko tysiąc obserwowało zmagania zawodników walczących o mistrzowskie tytuły.
Na pierwszy ogień poszli „sześćdziesiątkarze”. Matematycznie wszystko mogło się zdarzyć, nic więc dziwnego, że drugi w generalce Janek Hinc postawił wszystko na jedną kartę z nadzieją, że uda mu się pokonać swego najgroźniejszego rywala Gabriela Głusieckiego. Janek pierwszy wychodził z maszyny i dwukrotnie pierwszy meldował się na mecie. Ale Gabriel nie odpuszczał, rozegrał wyścigi taktycznie pilnując drugiego miejsca gwarantującego mu tytuł mistrzowski.
I tak też się stało, i mistrzem „strefy” został, a Hinc z niewielką punktową stratą wyjechał z Olsztyna z tytułem Wice Mistrza. Piękne ukoronowanie dotychczasowej kariery zwłaszcza, że w nowym sezonie ten młodziutki zawodnik z MX Lipno zasili klasę MX85. Trzymamy kciuki.
Sensacją połączonych MX85 i klasy Kobiet była niewątpliwie Oliwia Wiśniewska. Zdobywczyni Pucharu Polski i Wice Mistrzyni Mistrzostw Polski Kobiet w pierwszym wyścigu pokazała, że bardzo wysoka pozycja w rankingu dziewczyn to nie przypadek. Przez kilka okrążeń prowadziła objeżdżając startujących w MX85 chłopaków. Stylowa szybka jazda mogła podobać się dopingującej jej publiczności.
Jestem bardzo ciekaw co stanie się w sezonie 2024, czy będzie należał właśnie do niej zwłaszcza, że w MP zdobyła tę samą liczbę punktów co Mistrzyni Polski Karolina Jasińska. Szkoda tylko, że pań startuje coraz mniej. W klasie MX85 dwukrotnie zwyciężył Maks Pawełczak i to on stanął na najwyższym podium w klasyfikacji mistrzowskiej. Dodam, że Maksymilian jest także Mistrzem Polski 2023 na żużlu w klasie 250ccm, nie tak dawno wywalczył w Szwecji indywidualne wicemistrzostwo świata, a pod koniec sierpnia sięgnął po złoto „parowego” czempionatu Europy.
Gdy na starcie pojawili się zawodnicy klas MX1BiC i MX2 BiC w sile ponad 30 chłopa, gdy ryknęły odpalone maszyny, ciarki zapewne poczuł niejeden kibic. Takie widoki prawie pełnej maszyny zawsze radują oczy i przypominają złote lata polskiego motocrossu. W MX1 żadnych szans nie dał swoim konkurentom Jędrzej Żuralski. Był to dla niego bardzo dobry sezon. „Powrót po kontuzji i blisko rocznej przerwie okazał się dla mnie bardzo szczęśliwy o czym świadczą moje sukcesy: w Pucharze Polski 2. miejsce, w Mistrzostwach Strefy Polski Północnej 1. miejsce, w Mistrzostwach Okręgu Warmia/Mazury 1. miejsce. Decyzja może być tylko jedna: do zobaczenia w klasie OPEN w sezonie 2024”. W MX2 wyścigi w Olsztynie wygrał Michał Małkowski, ale Mistrzem Strefy został Kacper Majowicz.
Najwięcej emocji tradycyjnie wzbudziły klasy Open i Junior, także startujące w połączonych wyścigach. Pod nieobecność na maszynie pretendenta do tytułu Dawida Zaremby obydwa wyścigi zdominował Janek Rompkowski, jednak tytuł Mistrza Strefy przypadł w udziale Dawidowi, który w poprzednich wyścigach uzbierał punkty gwarantujące mu zwycięstwo w sezonie 2023.
Janek musiał zadowolić się 3. miejscem. „W tym sezonie startowałem nie tylko w motocrossie, ale także cross country, gdzie w Mistrzostwach Polski zająłem w klasyfikacji generalnej drugie miejsce. W MX udało mi się wywalczyć tytuł drugiego Wicemistrza Polski oraz zająłem drugie miejsce w Pucharze Polski. Więc chyba nie jest źle, choć podczas treningów zimowych popełniłem błąd w przygotowaniach, bo były one zbyt forsowne. Swoje siły i umiejętności eksploatowałem na 110%, zamiast sobie odpuścić i „odpalić” dopiero w sezonie. Mam nowego fizjoterapeutę Piotra Szewczuka ze Świecia, który przygotuje mnie do startów w 2024 roku, ale tylko w MX”.
W klasie Open najszybszy był Szymon Staszkiewicz, dzięki czemu został Wice Mistrzem „północnej”. „W tym roku moim głównym celem było przejechanie całego cyklu Mistrzostw Polski, Pucharu Polski i Mistrzostw Strefy Polski Północnej. Niestety w trakcie sezonu nabawiłem się kontuzji przedramienia i stąd moja nieobecność na kilku zawodach strefowych. Udało mi się jednak zdobyć zarówno tytuł Mistrza Polski, jak i Puchar Polski w klasie Open. Sezon zaliczam więc do udanych. Na MXoN nie jadę, myślę że koncepcja wysłania młodych zawodników jest słuszna. Niech przecierają szlaki”.
Za to w MX Masters niespodzianek nie było: Maciej Zdunek wziął wszystko, łącznie z mistrzowskim tytułem.
Suplement
W Olsztynie pierwszy tor powstał kilkadziesiąt lat temu przy obecnej ulicy Schumana, między rozwidleniami torów kolejowych. Potem został przeniesiony na Dajtki, by na stałe zakotwiczyć przy ulicy Lubelskiej i przez 28 lat dostarczać niezwykłych przeżyć zawodnikom i kibicom. Swoją świetność zawdzięcza przede wszystkim Andrzejowi Olszewskiemu, który zostawił na nim kawał swojego życia.
Aż przyszedł czas, gdy władze Olsztyna bez oglądania się na kogokolwiek teren ten sprzedały. Ogrom pracy wielu ludzi poszedł na marne. Jest taki przepis, że jeżeli miasto likwiduje obiekt sportowy, to ma obowiązek znalezienia dla niego drugiego miejsca. I znaleźli, tyle że trzeba tam zaczynać wszystko od początku bez gwarancji, że po kilku miesiącach komuś nie przyjdzie do głowy pomysł na jego sprzedaż. A gdzie tradycja i pamięć o tych, którzy swoimi sukcesami sławili imię nie tylko własne, klubu, ale i swojego miasta?
W Olsztynie swoją karierę motocrossowca zaczynał legendarny rajdowiec Marian Bublewicz, Stanisław Olszewski zdobywał niezliczone tytuły Mistrza Polski, Europy i Świata, złotymi zgłoskami w historii Klubu zapisała się rodzina Lachowiczów, a Jerzy Kulczyk jadąc na własnoręcznie „stuningowanym” WSK został pierwszym Mistrzem Polski. Nazwiska można by mnożyć. A co z coraz lepiej prosperującą szkółką motocyklową? Na przysłowiowy bruk? Torów dla superenduro i pitbike’ów też tak łatwo przenieść się nie da. Co powiedzieć licznej grupie Sponsorów i Przyjaciół, o których nie jest tak łatwo, bo nikt nie przychodzi na pstrykniecie palca? A co będzie? Tego nie wie nikt… Zaczęło się końcowe odliczanie.
tekst/foto Krzysztof Hipsz, wyniki MOTORESULTS