Loket 2019 – Mistrzostwa Świata MXGP i finał EMX z udziałem Polaków

    Tomek Wysocki w królewskiej klasie MXGP, a Dawid Zaremba, Piotrek Kajrys i Bartosz Jaworski w wielkim finale Mistrzostw Europy klas 65 i 85cm w czeskim Loket.

    Oto polska ekipa jaka wystąpi podczas wyścigowego weekendu 27-28 lipca na słynnych Loketskich Serpentynach. Na to wydarzenie serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców i fanów motocrossu oraz sportów wyścigowych.

    Dawcio Zaremba z kolegami

    Przyjedźcie, zabierzcie biało czerwone flagi, banery, czapki czy inne gadżety kibica i dopingujcie naszych nie gorzej od innych kibiców! To właśnie rok temu kibice słoweńscy i włoscy stworzyli wspaniały szoł na trybunach, który zapadł w pamięć wielu obserwatorom jak i samym zawodnikom. Rywalizacja włosko-słoweńska tym razem będzie nieco mniej widoczna, ponieważ na starcie zabraknie idola tifosich, Antonio Cairolego. Włoch jednak zapowiedział, że przyjedzie, ale w charakterze widza i reprezentanta KTM oraz innych marek, z którymi wiążą go kontrakty. I pewnie w charakterze magnesu przyciągającego zawsze widzów.

    Ci panowie nie jadą

    O przybyciu Herlingsa, wkurzonego na głupi swój błąd w Kegums i kolejne komplikacje na własne życzenie na razie cisza. Holender nie lubi zbędnego szumu wokół siebie i raczej woli trenować po swojemu, czyli na maxa, niż się pokazywać w roli gwiazdy. Z tych właśnie powodów przewidujemy, że trybuny zostaną zdominowane przez żółto-czerwoną „gwardię Gajsera”, która co roku licznie odwiedza Loket, ale tym razem każdy z nich dobrze wie, że ich idol zmierza w kierunku kolejnego tytułu mistrza świata, a to zachęca do dopingowania jak mało co. Jedyni w swoim rodzaju, kolorowi „navijaći” i fan kluby Gajsera powinni więc świętować kolejny sukces swego ulubieńca. Polacy Loket kojarzą w ostatnim czasie w występami naszych reprezentantów, przede wszystkim w finale EMX, a najbardziej pamiętny był oczywiście start Maksa Chwalika.

    Kilka razy w MŚ startował tam Tomek Wysocki, ale akurat ubiegłoroczny start w MXGP okazał się bardzo pechowy, bowiem skończył się kłopotliwym i przeciągającym się urazem nadgarstka. A wielka szkoda, bowiem w wyścigu kwalifikacyjnym Tomek zaprezentował się bardzo dobrze, ba, najlepiej z wszystkich poprzednich startów w MXGP. Tym razem nadgarstek jest zdrowy, a skutki gleby i karambolu w niedawnym ADAC w Tensfeld na szczęście nie przeszkadzają w treningach i udziale w MŚ.

    Tomek tym razem pojedzie w barwach czeskiego, niewielkiego teamu RENTOR Racing, a nie jak większość myśli JD191. Także wypatrujmy przede wszystkim numeru 831 a nie patrzmy na ubiór i znajome barwy. Raz jeszcze zachęcamy kibiców do przybycia i gorącego dopingu. Rzadko mamy paru riderów w finałach ME i w samych MŚ.

    Jest więc wreszcie okazja by gdzieś bliżej zobaczyć naszych najlepszych zawodników z dwóch jakże odmiennych kategorii wiekowych. Dla młodziutkiego Dawida Zaremby będzie to pierwszy start w finale ME, który rok temu widział tylko z trybun, marząc o awansie w kolejnym sezonie. Teraz ten awans wywalczył i wystartuje w drugiej najważniejszej imprezie swego życia.

    Dla Piotrka nie będzie to pierwszy finał ME i liczymy, że pokaże co umie najlepszego. Tak samo jak debiutujący w swej pierwszej poważnej imprezie Bartosz Jaworski, który szybko wypłynął na czoło rywalizacji w swej klasie i jest jednym z odkryć tego sezonu. Oby poradził sobie ze stresem.

    WMX

    Do tego wszystkiego dojdą jeszcze najszybsze i najbardziej odważne panie, które po długiej przerwie wracają do rywalizacji o tytuł mistrzyni świata MX. Faworytką znowu jest Kiwi Girl – czyli Courtney Duncan, ale jest z nią często tak jak z Herlingsem. Przebija zdecydowanie rywalki jakością i szybkością, lecz dziwne błędy i niepotrzebne czy niezawinione kontuzje lub splot pechowych okoliczności pozbawiają ją szans na zdobycie upragnionego tytułu. Dwa lata temu jednak pokazała co to znaczy konsekwencja, gdy na ostatnich metrach finałowego wyścigu zdołała jeszcze wyprzedzić najgroźniejszą rywalkę, czyli Kiarę Fontanesi.

    Boska Kiwi

    Był to pokaz mistrzostwa i niesamowitego uporu. Jak będzie tym razem i czy nacierające z tyłu inne rywalki do podium, czyli Larissa Papenmeier oraz coraz szybsza Belgijka Amandine Verstappen, czy zawsze szybka Holenderka Van de Ven zdołają coś wygrać z Kiwi Girl? O ile nie popełni ona błędu, to czy sucho, czy ślisko i w błocie, Nowozelandka wydaje się zawsze świetnie przygotowana i najsilniejsza. Czesi wystawiają dwie zawodniczki do startu (Vitkova i Lankova).

    My nie będziemy mieć tym razem nikogo. Powtarzające się niestety kontuzje kolana u Joanny Miller praktycznie pozbawiają ją szans na udział w MŚ. Czy do nich jeszcze wróci – pokaże życie. Na teraz liczy się tylko jedno: nasza czwórka startuje w Loket i będziemy mocno trzymać kciuki za ich udany, w miarę najlepszy możliwy występ! Do zobaczenia w Loket! My tam jak co roku realnie i naprawdę będziemy.

    fot: Alek Skoczek