Maciek Więckowski dba o siebie, o sprzęt i szykuje formę na lepsze czasy

Sytuacja jest trudna, nie ma co owijać w bawełnę. Rzeczywiście przerwa w startach, która potrwa nie wiadomo ile, to sytuacja do tej pory nie spotykana. Ale że nie mam na nią wpływu, więc robię swoje. Swoje na tyle, na ile pozwala mi nowa rzeczywistość.

Musiałem rzeczywiście zrezygnować z zajęć na siłowni, ale taka mała siłownię zorganizowałem sobie w domu, więc mogę regularnie ćwiczyć. Utrzymanie kondycji jest niezbędne ale i nie takie trudne, bo przecież crossowiec korzysta z siłowni nie po to, aby budować masę mięśniową. Wystarczą ćwiczenia wykorzystujące ciężar własnego ciała, pomocne okazać się mogą zwykła „guma” czy piłka. Trzeba tylko chcieć i nie ulec demobilizacji. Do tego dochodzą biegi po lesie, oczywiście w pojedynkę, lub na rowerze. Fizycznie jest więc OK. Wykonuję też ćwiczenia psychomotoryczne, na przykład związane z koordynacją. I żaden wirus nie jest w stanie mi w tym przeszkodzić :-). Wszystko można zrobić w domu, byle się nie lenić i nie szukać wymówek rezygnując z ćwiczeń. Oczywiście nie można zapominać o sprzęcie. W konserwacji pomaga mi w tym Liqui Moly ale… ale przyznam, ze czasami maszynę wyciągam, żeby się trochę w terenie poruszać. Na koniec dodam, tak między nami… Ten spóźniony start sezonu 2020 jest mi trochę na rękę. Gdybym zaczął starty zgodnie z ustalonym wcześniej kalendarzem, nie wiem czy byłbym gotowy na 100%.

fot. X-cross