Made in Lidzbark – strefa północna wystartowała

Tydzień temu znakomite zawody u lidzbarskich sąsiadów, w minioną niedzielę motocrossowa perełka na torze Moto Klubu. Powstała chyba nowa jakość pod nazwą made in Lidzbark ze znakiem najwyższej jakości Q.

O pogodzie nie będzie, bo ona robi się sama, natomiast cała reszta to efekt ciężkiej pracy organizatorów i znakomitego przygotowania zawodników. W ten oto sposób otrzymaliśmy wybuchowy kogel-mogel, ściganie na najwyższym poziomie. Na miejsce dojechaliśmy około dziewiątej rano i naszym oczom ukazał się budujący widok.

Wypełniony po brzegi padok, dziesiątki banerów i flag sponsorów, grzmiąca muza, dłuuuuga kolejka riderów przed biurem zawodów, snujący się grillowy dym. Zaczęliśmy od zapoznania się z listą zgłoszeń, wyglądała naprawdę imponująco: blisko 170 zawodników, a wśród nich takie tuzy jak Szymon Staszkiewicz, bracia Kędzierscy, Czarek Lewko, Wojtek Kucharczyk, Kuba Barczewski, Arek Mańk, Maciek Więckowski, Sebastian Witkowski, Michał Krech, Wiktor Sobiech, Pascal Myhan i wielu innych. Licznie stawiła się licencja C, dla której trzeba było zorganizować dodatkowy bieg, bo towarzystwo nie zmieściło się w jednym rzucie na maszynie startowej.

Już treningi i kwalifikacje pokazały, że możemy być świadkami niezwykłych zdarzeń podczas wyścigów. Forma i tempo, jakie zaprezentowali zawodnicy rozbudziła apetyty na wielkie emocje licznie gromadzących się kibiców. I rzeczywiście, każdy wyścig to osobna, niezwykle barwna historia. Zaczęli najmłodsi. Pierwsza piątka pokonała cały dystans w tempie godnym riderów z wyższej klasy. To już nie przelewki, to już nie kulanie się po torze, to walka nieraz na grubość lakieru. W sześćdziesiątkach niepokonanym okazał się podopieczny Karola Knapa Filip Pawłowski dwukrotnie wygrywając wyścigi. Dali popalić także osiemdziesiątkarze. Tu bój stoczyli Myhan vs. Sobiech, których dopingowało setki gardeł. Ich fantastyczna jazda dobrze rokuje na przyszłość.

Zapytany o źródło tak fantastycznej formy Wiktor Sobiech odpowiedział: no właśnie nie wiem, trochę trenowałem w Hiszpanii, trochę w Polsce, ale żeby to była na maxa przepracowana zima, to nie powiem. Nie mogło też zabraknąć na maszynie dziewczyn. Faworytką była niewątpliwie Alina Łaszcz, ale kto poza nią miał szansę na pudło? Nas najbardziej interesował start naszej „podopiecznej” Julki Jarmołkowicz. Jula w ubiegłym sezonie odniosła kontuzję, kilka miesięcy pauzowała i miał to być jej pierwszy od dłuższego czasu start. I? I poszło świetnie, drugie miejsce na podium (a miała „tylko” szczęśliwie dojechać do mety).

Jula Jarmołkowicz

Po paniach na torze zagrzmiało już znacznie głośniej, bo pojawili się zawodnicy z licencją C. W MX1 C absolutnym dominatorem okazał się zgodnie z przewidywaniami Tomasz Lango, który ze swoimi umiejętnościami już dawno pownien zmienić licencję na A, bo „zawyża poziom” i nie daje żadnych szans pozostałym. MX2 C wygrał Szymon Syryca, drugi był Marek Niepiekło, któremu wręczyliśmy voucher ufundowany przez Penrite. Najszybszym w MX B był Marcin Szczepański, któremu fantastyczną owację zgotowała kilkudziesięcioosobowa ekipa MX Banda. Brawo za flagi i za doping.

MX Banda

Oczywiście najwięcej emocji wzbudzały MX Junior i MX Open, ale nieoczekiwanie do tych topowych klas dołączyła klasa Masters. A to za sprawą debiutanta, najmłodszego Mastersa czterdziestolatka Pawła Wizgiera jadącego w teamie Bros Racing. Faworytem był rzecz jasna Jacek Olszewski, jednak Paweł w rozmowie przedstartowej (więcej w czerwcowym X-cross) zapewnił nas, że jest w świetnej formie i zamierza pokonać króla lidzbarskiego toru. No i niewiele brakowało, a tak by się stało. W pierwszym wyścigu Wizgier prowadził niemal do samego końca, ale na dwa okrążenia przed metą gleba i drugie miejsce. W drugim biegu świetny start, awaria moto na pierwszym zakręcie, gonitwa z ostatniego miejsca za rywalami i meta… na drugim miejscu. Jak tak dalej pójdzie etatowi wygrywacze w Mastersach, czyli wspomniany Olszewski i Jacek Lonka mogą mieć poważny kłopot.

Poziom adrenaliny zaczął rosnąć znacznie szybciej, gdy na maszynie startowej pojawiły się połączone siły MX Open i MX Junior. Zanim jednak ruszyli na tor, zwróciliśmy uwagę na Łukasza Kędzierskiego, który tym razem zasiadł na motocyklu Yamaha 250 2T! A co to za odmiana? Okazało się, że razem z bratem podjęli decyzję, aby poeksperymentować z ćwiartką w dwusuwie i jak się okazało po pierwszych próbach, wrażenia są całkiem całkiem (więcej w czerwcowym X-cross).

Szymon Staszkiewicz

Pierwszy wyścig z Open to zwycięstwo Szymona Staszkiewicza przez Karolem i Łukaszem K. W drugim wyścigu co za nieoczekiwany zwrot: pierwszy Maciej Więckowski, (potężna gleba w pierwszym nieukończonym wyścigu), drugi Łukasz Kędzierski, a trzeci Szymon Staszkiewicz. W ostatecznym rozrachunku to Staszkiewicz stanął na najwyższym stopniu pudła. W Juniorach dość nieoczekiwanie faworytów Czarka Lewko i Wojtka Kucharczyka objechał ostatecznie Michał Kuczyński, ale to ta trójka znalazła się na pudle. I to by było właściwie wszystko…. Nie, jeszcze jedno. Otóż w uznaniu dla lidzbarskiego klubu za kilkanaście dni na torze odbędzie się dwudniowa prezentacja i testy najnowszych produktów Ohlinsa. Przyjadą przedstawiciele firmy, którzy właśnie to miejsce wytypowali jako jeden z przystanków swego europejskiego tournée. Prezes Piwnicki może być dumny…

fot. Krzysztof Hipsz