Miniony weekend to nie tylko sukcesy riderów startujących w IV rundzie Mistrzostw Polski MX, ale także organizatorów zawodów. Stowarzyszenie MX Lipno w tych jakże trudnych czasach przeniosło nas do jakby innej epoki, w której nie ma rzeczy niemożliwych.
Pierwsze wrażenie po przyjeździe na miejsce? Perfekcyjna logistyka, jak zwykle znakomicie przygotowany padok, zmodernizowany tor, spora grupa miejscowych notabli, wieloosobowa obsada marshali, vipowski taras z jadłem i napojami oraz niepowtarzalna, prawdziwie świąteczna atmosfera.
Jedynie pogoda nie stanęła na wysokości zadania, bowiem niska temperatura, silny wiatr i opady deszczu momentami dawały się dość mocno we znaki. Na szczęście organizator był i na to przygotowany, czego dowodem częste równanie toru. Niestety tym razem zawiedli kibice, którzy zawsze w Lipnie bardzo licznie obserwują zawody.
Na szczęście w niedzielę aura sprawiła, że sytuacja zdecydowanie się zmieniła. I bardzo dobrze, bowiem mistrzowskie rozgrywki znalazły się na półmetku, co gwarantowało jazdę na maksa wszystkich pretendentów do podium w klasyfikacji generalnej. A co za tym idzie gwarantowały mega emocje.
Sobota to start trzech klas: 125, 65 i Open. W setkach niespodzianka, bowiem na nowiusieńkim moto pojawił się Seweryn Gazda. Do tej pory miał poważne kłopoty ze sprzętem, co zdecydowanie wpływało na wyniki poprzednich rund. Tym razem jednak Seweryn (1-1) dzięki pomocy Fundacji Motocyklowe Nadzieje i Garden Kwarc Team dosiadł KTM-a z silnikiem stuningowanym przez Maćka Zdunka i… wygrał kwalifikacje, pierwszy i drugi bieg pokonując swego najgroźniejszego rywala Bartosza Jaworskiego (2-2).
Zapowiada się emocjonująca walka o tytuł, bowiem teraz liczyć się będą już tylko umiejętności. Z kolei w klasie MX65 przez nikogo nie zagrożony lokales Kuba Pućkowski (1-1) także zgarnął wszystko, co tego dnia było do zgarnięcia umacniając swoją pozycję lidera w klasyfikacji generalnej.
W relacji z Chełmna pisaliśmy o karach nałożonych na zawodników z powodu spóźnień do strefy przedstartowej. I proszę, rządy twardej ręki sędziego głównego Jarka Piwnickiego już przyniosły rezultaty, bowiem spóźnialscy na start klasy Open stawili się grubo przed czasem. Frekwencja tym razem w miarę przyzwoita, bo 25 jeźdźców. Oczekiwano przede wszystkim ostrego pojedynku Kruszyński vs. Wysocki zwłaszcza, że Karol miał wielki apetyt na objechanie wice mistrza Mistrza Polski.
Niestety, nie udało się. Tomek Wysocki: „Gleba tuż po starcie spowodowała, że musiałem rozpocząć gonitwę za czołówką z końca stawki, a zwłaszcza za najgroźniejszym Kruszyńskim, który miał szansę wygrać ten bieg. Ale dopisało mi szczęście, mój rywal zaczął wyraźnie słabnąc, w pewnym momencie popełnił błąd, a wtedy zapaliło się dla mnie zielone światło”.
Gdy ucichł warkot motocykli mogłem zamienić kilka słów z Prezesem Zarządu MX Lipno Pawłem Grębowskim. „Najważniejsze przedsięwzięcie to przebudowa toru (a ma już 40 lat!) przy ogromnym wsparciu miejscowego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych. Wykonali kawał dobrej roboty. Jest kilka nowych elementów, są przepusty drogowe ułatwiające komunikację na torze, co znacznie poprawiło bezpieczeństwo. Przerobiliśmy również wjazd do lasu i wyjazd. Sporo też dzieje się w hali PUK Arena, gdzie kto wie, może zorganizujemy rozgrywki zimowe. Chcemy, aby Lipno stało się stolicą motocrossu, zwłaszcza że miasto leży w centrum Polski i łatwo do nas dojechać z każdego zakątka kraju. Druga strona medalu to zawodnicy.
W naszych planach jest stworzyć takie warunki zawodnikom, aby odnosili jak najwięcej sukcesów. Mam jednak świadomość, że walka o prymat będzie ciężka, bowiem jest wiele mocnych zespołów, które w kaszę dmuchać sobie nie dadzą. W organizowanej przez nas rundzie MP startuje ok 40 naszych riderów, to swoisty rekord. Fakt, czasy są trudne, ale szukamy sponsorów, szukamy alternatywnych źródeł finansowania, prowadzimy też własną działalność gospodarczą. Jakoś to spinamy, szkoda że polski świat biznesu nie dostrzega potrzeb sportowców nie tylko w MX”.
A co miał do powiedzenia Sebastian „Podniesiony Błotnik” Wójcik, komentator zawodów? „Lubię jak jest akcja, a wyścig nie rozjeżdża się po drugim okrążeniu. Taki był pierwszy wyścig w klasie Open. Fantastycznie pojechali najmłodsi zawodnicy, mimo że warunki na torze były dość ciężkie. Widać efekt dobrej roboty trenerów. Dobry był wyścig setkarzy, szkoda że jest ich tak mało, marzy mi się, aby kiedyś zapełnili przynajmniej 30 miejsc na maszynie startowej”.
W niedzielę słońce wyjrzało zza chmur, warunki do ścigania idealne, błoto zniknęło, ale nie zostało wbite w podłoże a zgarnięte na pobocze. Tym razem drogi dojazdowe na tor od rana zastawione samochodami kibiców, słychać było nawet wuwuzele, atmosfera robiła się prawdziwie sportowa. Na tarasie widokowym ponownie pełna obsada włodarzy miasta i gminy, przedstawiciele samorządu, co dowodzi, jak ważny dla Lipna jest motocross.
Dowodem tego choćby wspaniały gest Starosty Lipnowskiego Krzysztofa Baranowskiego, który przekazał klubowi MX Lipno promesę na zakup nowego motocykla. Drugi dzień zawodów rozpoczął się bardzo mocnym akcentem, bo wyścigiem klasy Masters, która od początku sezonu wzbudza ogromne emocje nie tylko z powodu najliczniejszej obsady. Czy i tym razem głównymi bohaterami okażą się Karol Kędzierski i Maciej Zdunek?
Oczywiście, że tak. Maciek pierwszy start trochę przespał (problem z odpaleniem motocykla), co natychmiast wykorzystał Carlos, dowożąc do mety pierwszą pozycję w tym biegu. Ale już w drugim Zdunek jak taran gnał po wygraną. I wygrał stając na najwyższym stopniu pudła, za nim rzecz jasna Karol Kędzierski, trzeci był jego brat Łukasz podążający jak cień za pierwszą dwójką.
Po Mastersach pojawiły się dziewczyny. Tu także spodziewałem się ciekawego pojedynku między Anną Stecjuka (1-1) i Adriją Skudutyte (2-2), liczyłem też na znakomicie jeżdżącą młodziutką Wiktorię Kupczyk (3-3). I nie zawiodłem się. Wika co prawda w drugim przejeździe trochę się pogubiła na pierwszym zakręcie, ale potem było już tylko lepiej i trzecie miejsce w klasyfikacji zawodów utrzymała.
W klasie MX85 obydwa wyścigi plus kwalifikacje należały do Dawida Zaremby. Nie było go w Chełmnie ze względu na start w ADAC, i stracił punkty w klasyfikacji generalnej. Był więc plan, żeby to nadrobić, a sprawa nie jest łatwa, gdyż najgroźniejsi rywale Psiuk (2-2) i Jażdżewski (3-3) nie próżnują. Jednak się udało. A w MX2 bez niespodzianek, bo na pudle Erlandas Mackonis (1-1), Bartosz Jaworski (3-2) i Piotr Szczepanek (3-2).
Swoją droga ciekawe, co się będzie działo w Pucharze Polski we wspólnej dla setkarzy i MX2 klasie Junior. Pierwsza już w ten weekend w Więcborku. (fot. Krzysztof Hipsz)