Mistrzostwa Świata Super Enduro 2023 – wielkie otwarcie w Krakowie

Super Enduro to nie rurki z kremem, szczególnie w klasie Prestige i to na tak wymagającym torze. Wszystko szło bardzo dobrze, po kwalifikacjach i SuperPole, w którym udało mi się zdobyć pierwszy punkt w królewskiej kategorii za 3-cie najszybsze okrążenie. Na początku pierwszego wyścigu zaliczyłem grubą wysiadkę, po której nie mogłem odnaleźć swojego rytmu. Dopiero w ostatnim udało mi się przegrupować i zakończyć na 8. pozycji, co jest dobrym prognostykiem na dalszą cześć sezonu”.

Tak skomentował swój start Dominik Olszowy w I rundzie Mistrzostw Świata Super Enduro, jaka odbyła się w Krakowie. Tłumy kibiców, bilety sprzedane do ostatniej sztuki, trzy godziny ostrej rywalizacji najszybszych riderów świata, show na wysokim poziomie i emocje towarzyszące każdej udanej akcji polskich jeźdźców we wszystkich klasach.

Preludium

Punktualnie o godzinie 18.00 zgasły wszystkie światła, po chwili Tauron Arenę rozświetliły krzyżujące się kolorowe laserowe promienie. Trwające kilka minut show wbiło w fotele blisko piętnastotysieczną widownię podnosząc poziom adrenaliny aby przygotować ją na to, co miało rozegrać się za chwilę. Chodziło rzecz jasna o SuperPole, indywidualny przejazd z pomiarem czasu. Wyniki zapowiadały fantastyczną walkę, bowiem zarówno Tadek Błażusiak, jak i Dominik Olszowy zaprezentowali świetną, dobrze rokującą dyspozycję zajmując 2. i 3. miejsce.

Najszybszy był Billy Bolt, który w ten sposób dał wszystkim do zrozumienia, że to on może okazać się dominatorem tego wieczoru zwłaszcza, że do mety dotarł z czasem o półtorej sekundy lepszym niż Tadek Błażusiak. Nim jednak zajmiemy się klasą Prestige, więcej o Juniorach i klasie Open.

Juniorzy

Co prawda podium nie było (wygrał Mitch Brightmore), ale dobrze zaprezentowali się Kacper Dudzic (6) i Szymon Kus (7).

Kacper Dudzic: „Tor okazał się ciężki, głównie z powodu zapadającej się piaskowo-błotnej nawierzchni. Najważniejszy moment to kwalifikacje (czasówki), w których całkiem nieźle pojechałem, w przeciwieństwie do treningu. Ogólnie zawody na plus, pierwszy start w sezonie zawsze jest ciężki, ale wyciągnę wnioski, aby lepiej pojechać w drugiej rundzie”.

Szymon Kus: „Największą trudnością okazała się bardzo miękka ziemia na torze, robiły się głębokie koleiny które nie były równane ani razu podczas naszych trzech wyścigów. Najważniejszym i najlepszym momentem dla mnie był start w pierwszym wyścigu i prowadzenie przez pewien czas. Ogólnie zawody oceniam na plus, niestety odnowiła mi się kontuzja kolana podczas porannych kwalifikacji i jazda nie była taka, jak bym chciał. Mam nadzieję, że szybko wyleczę kolano i zobaczymy się na rundzie w Niemczech”.

A skoro o samym torze mowa. Zdaniem wielu riderów nie był zbyt trudny, ale szalenie energochłonny. Miękkie błoto wysysało zarówno prędkość, jak i energię z motocykli i jeźdźców.

Open

W klasie Open do końca nie było wiadomo komu przypadnie w udziale finałowe pudło. Pretendentów spośród biało-czerwonych było trzech: Oskar Kaczmarczyk, Maciek Więckowski i Grzegorz Kargul, ale to temu ostatniemu zagrano Mazurka Dąbrowskiego. Jako drugi na mecie uplasował się Łotysz Andris Grinfelds, trzeci na podium stanął Więckowski, Oskar był czwarty. Walka trwała do ostatniego metra.

Przypomnijmy co Grzegorz powiedział nam przed startem: „Przygotowania do Mistrzostw wywróciliśmy do góry nogami w porównaniu z ubiegłorocznymi. Udało się zbudować profesjonalny tor super enduro niedaleko domu, co przełożyło się na większą ilość godzin spędzonych na „belkach”. Do tego jeszcze większa ilość godzin przejechanych na motocyklu trialowym oraz podtrzymanie formy innymi treningami. Szczególną uwagę zwróciliśmy na koncentrację i powtarzalność w mojej jeździe, których bez wątpienia brakowało”. Z jakim efektem? Już sami wiecie. A taki był komentarz Grzegorza po zawodach: „Trasa w Tauron Arenie zaskoczyła, myślę, że nie tylko mnie. Na pierwszy rzut oka bardzo łatwa, szybka, wręcz taka, po której aż chce się jechać! Jednak te wszystkie wyobrażenia zmieniły się podczas jazdy. Bardzo miękka i grząska nawierzchnia, wszechobecne koleiny rodem z motocrossu miejscami tak głębokie, że widoczna była posadzka.

To zmieniło ten bajkowy tor w piekło. Sam start jednak oceniam bardzo dobrze. Udało się zrealizować plan, który obraliśmy przed zawodami, w nagrodę stanąć na podium i wysłuchać polskiego hymnu (mega doznanie). Konkurencja jak zawsze była bardzo mocna, jednak uważam, że najcięższą walkę stoczyłem z samym torem. Bez wątpienia był to dobry wstęp do nowego sezonu! Bardzo się cieszę, że właśnie w Krakowie przed własną publicznością, która dawała kopa! Teraz nadszedł czas na poprawienie kilku rzeczy i widzimy się już 7 stycznia w Niemczech, tym razem w klasie Europa. Dziękuję wszystkim za pomoc i ogromny doping!”

Kidsy

Krakowska impreza to także dodatkowe atrakcje. Jedną z nich były już tradycyjne w Polsce wyścigi najmłodszych adeptów super enduro Kids Race, dopingowanych przez obecnego w Tauron Arenie Rafała Sonika. W klasie 65 zwyciężył Michał Wilczek, a w 85ccm Michał Laska. Walczono na części toru, na którym rywalizowali ich starsi koledzy. I dali radę! Koordynatorem całej akcji była Ania Duraj, mama dobrze wszystkim znanej endurowej riderki Werki Duraj, również towarzyszącej dzieciakom w trakcie przygotowań do startu.

Prestige

Ale ogromną wiśnią na super endurowym torcie była rzecz jasna klasa Prestige, niestety niezbyt szczęśliwa dla Polaków. Zaraz po świetnym starcie Tadek Błażusiak zaliczył upadek i musiał odrabiać straty przedzierając się z końca stawki. Ale publiczność lubi takie sytuacje, bowiem Taddy – mistrz pościgów – daje wtedy z siebie wszystko, aby straty nadrobić. Tak było i tym razem. Megadecybelowy doping poniósł Polaka jak na skrzydłach, łykał rywali jednego po drugim, by ostatecznie zająć 4. miejsce. Jako pierwsi do mety dojechali z dużą przewagą Billy Bolt, za nim Jonny Walker i Cody Webb.

Po odwróceniu kolejności startowej w drugim wyścigu Billy zdecydował się na spokojną, ale jakże efektywną jazdę z drugiego rzędu. Szybko przesunął się na czoło stawki, by w połowie wyścigu objąć prowadzenie z 30-sekundową przewagą nad Walkerem i jadącym za nim Błażusiakiem. Gdy bramka opadła w trzecim i ostatnim przejeździe Billy, co prawda w kilku zakrętach pierwszego okrążenia trochę się zablokował, zachował jednak spokój i opanowanie dotarł na drugiej pozycji plasując się tuż za Anglikiem. Dość szybko go objechał jako pierwszy meldując się na mecie, dublując przy okazji kilku topowych jeźdźców w tym Tadka Błażusiaka, który mimo upadku dojechał czwarty.

Billy Bolt: „Bardzo się cieszę, że wróciłem do ścigania. To były długie i trudne pięć miesięcy bez motocykla. Chociaż dzisiejsza noc poszła zgodnie z planem czuję, że jest trochę do zrobienia, aby wrócić do mojej najlepszej formy. Za kilka tygodni druga runda w Niemczech, więc będę dalej ciężko pracował, aby być tam jeszcze silniejszym”.

Zza kulis

Na koniec komentarz Mariana Dąbrowskiego, sędziego „faktu”: „Na budowany jeszcze tor dotarłem w piątek z rana. Wielkie ilości gliniastego gruntu, ogromne kłody drewna, łamane elementy betonowe robiły wrażenie. Jednak po testowym przejeździe Dominika Olszowego sędziowie zażądali zmian: tor był za krótki i za szybki dla bezpiecznej rywalizacji. Przystąpiono natychmiast do przebudowy, dodano także kilka szykan w środkowej części. W sobotę szef wykonawczy zawodów Marek Brygider zdecydował, by najtrudniejszy odcinek, czyli wspomniane wcześniej „łamane betony” powierzyć mnie z racji doświadczenia.

Sekcja, na której pracowałem, dla sporej grupy zawodników stanowiła koszmar, motocykle zakleszczały się w szczelinach, spadały łańcuchy napędowe. Ale pomimo wielu wywrotek służba medyczna nie musiała interweniować. Na pochwałę zasługują operatorzy sprzętu do prac ziemnych. Ich praca w trakcie budowy toru, a potem błyskawiczne interwencje i poprawki w trakcie zawodów były godne podziwu”.

Top 5 MŚ SE Kraków 2022/2023
1. Billy Bolt (Husqvarna) 63pkt; 2. Jonny Walker (Beta) 51pkt; 3. Cody Webb (Sherco) 43pkt.; 4. Taddy Błażusiak (GASGAS) 43pkt.; 5. Cooper Abbott (Sherco) 31pkt.

fot. Krzysztof Hipsz