Mistrzowie na MXoEN, czyli z kim zmierzy się polska reprezentacja (męska)?

Motocross Narodów Europy jest niczym innym jak Drużynowymi Mistrzostwami Europy i to drużyn juniorskich. Ta impreza daje pole do popisu młodszym, zdolnym zawodnikom, którzy mają okazję pokazać się w drużynie narodowej za granicą. Polskę reprezentować będą Szymon Staszkiewicz, Marcin Bandosz, Olaf Włodarczak, Jakub Kowalski.

Trzecia pod rząd edycja odbędzie się w Gdańsku, ale tym razem wreszcie zapowiada się to tak, jak powinno od początku wyglądać. Zgłosiło się bowiem niemal dwa razy więcej ekip niż przed rokiem. To nie przypadek. W końcu ktoś pomyślał i zaplanował tę imprezę PO SEZONIE, gdy zdecydowana większość zawodników ma wszystkie najważniejsze starty za sobą, więc można podejść na spokojnie do tego występu, bez żadnych kalkulacji i oglądania się na inne ważne zawody. Po drugie, jak słyszymy wykonano też większą pracę w zakresie nagłośnienia imprezy poza krajem i zaproszenia większej liczby ekip. To dobrze, bo poprzednia edycja wyglądała blado pod względem frekwencji (tylko 11 ekip męskich). A więc jak się przyłoży i naprawdę chce oraz potrafi, to efekt jest. I bardzo dobrze, bo to jedyna ważna międzynarodowa impreza MX w naszym kraju, więc niech wygląda jak najlepiej i niech będzie areną jak najlepszego poziomu sportowego. A ten raczej powinien być, bo choć Holendrzy znowu nie przyjadą, to przysyłają swoje dwie najlepsze zawodniczki, więc rywalizacja drużyn kobiecych (odbywa się w osobnej klasie, ale w ramach tej samej imprezy) powinna wyglądać mocno. Włoszki tym razem bez królowej Kiary Fontanesi, ale za to jest kilka drużyn, których wcześniej nie było. Czeszki przyjadą w tzw. drugim garniturze, ale Dunki na pewno powalczą o złoto z Holenderkami. Są w najsilniejszym składzie, z Sarą Andersen i Line Dam. Co ciekawe, spodziewane są też… Amerykanki. FIM zezwolił na formułę OPEN imprezy, dzięki czemu udział mogą wziąć drużyny spoza Europy. Zawsze to jakiś dodatkowy rodzynek w całym cieście. Natomiast w kwestii zawartości drużyn męskich można śmiało rzec, że szykuje się mocna walka z udziałem najlepszych juniorów Europy. Przyjadą mocni Włosi. Będzie mistrz świata i wicemistrz Europy Valerio Lata (klasa 85cm2) i drugi wicemistrz świata tej klasy – Matteo Russi. Francuzi przyślą nieco mniej znany, ale też dobry skład, z byłym mistrzem Europy klasy 125cm, Thibaultem Benistantem. Silna będzie ekipa Czechów, z mistrzem setek Janem Wagenknechtem, mistrzem MX2 Junior, Duśanem Drdajem i dwoma znanymi szeroko w Europie riderami. mistrzem świata i Europy Vitą Markiem (wywiad z nim w naszym ostatnim wydaniu magazynu!), oraz Julkiem Mikulą. Ci dwaj zanotowali coraz lepsze wyniki na ADAC. Również z ADAC-u znani są Niemcy- zwycięzcy wyścigów w swoich klasach jak Florian Lion (MX2) i Constantin Pillier (125cm). Duńczycy przysyłają jedno znane nazwisko, za to jakie… Mikkel Haarup! Stawał na podium mistrzostw świata i Europy w setkach, a w tym roku zaprosiła go do siebie Husqvarna Factory i to do startów w MŚ MX2. Nie było niestety sukcesu, gdyż Mikkel złapał dwie kontuzje ale na ADAC pokazał, że jest w stanie wygrać kilka wyścigów pod rząd i to z uznanymi markami. Z kolei Szwedzi mają w drużynie dwóch silnych i świetnych technicznie jeźdźców Maxa Palssona (znanego min. z podium sezonu w ADAC) i Filipa Olssona, który w tym roku debiutował w MŚ MX2. Do tego Słoweńcy, Finowie, Ukraińcy, coraz szybsi Hiszpanie z powracającym po kontuzji ex wicemistrzem EMX125, Rubenem Fernandezem, a nawet zawodnicy z dalekiego Izraela z Suffem Sellą na czele (EMX125). Tak więc nareszcie będziemy mieli w Polsce liczne ekipy uzbrojone (21 drużyn męskich i aż 15 kobiecych) w naprawdę znane nazwiska, a to oznacza, że zobaczymy po raz pierwszy od dawna tak liczne grono wysokiej klasy riderów. Oby tylko pogoda nie zepsuła widowiska, bowiem tak jak aura w Assen zepsuła odbiór święta, tak i dwa lata temu MXoEN w Gdańsku stało pod znakiem ciężkiej pogody i dramatycznych wysiłków o uratowanie imprezy. Nie wszystko się wtedy odbyło w sobotę, co nieco zamieszało w strategii zawodnikom. Ale to było i minęło. Teraz istotne jest by impreza odbyła się bez przeszkód, i by okazała się magnesem dla wielu kibiców, dla których nie ma lepszej okazji by zobaczyć pół Europy na jednej imprezie.

W tej łyżce miodu jest niestety i gorycz. Nie zobaczymy (wbrew temu co wciąż sugeruje lista- dlaczego nikt tego jeszcze nie zmienił???) naszej ekipy dziewczyn. Z dziwacznych i nie do końca jasnych powodów zrezygnowano z udziału Polek w tej imprezie. Niby że przez rezygnację Asi Miller, ale… czy po to zgłasza się DRUŻYNĘ, by rezygnować z całości z powodu niedyspozycji jednej zawodniczki? Czy nie można było wcześniej pomyśleć (wiedząc przecież, że ma ona kontuzjowane kolano!) o udziale reprezentantki rezerwowej, dając naszym dziewczynom jedyną w zasadzie szansę w roku na sprawdzenie się i zebranie nowego doświadczenia? Przecież nie wszystkie ekipy przysyłają najlepsze w swoich krajach, wiedzą bowiem, że te mniej szybkie gdzieś muszą się rozwijać, jeździć z najlepszymi i startować tam, gdzie jest wysoki poziom. Czy więc sens zgłoszenia drużyny Polek polegał na tym, że „startujecie bo jedzie Miller”, czy „startujecie, bo chcemy żeby Polki reprezentowały nasz kraj na swojej imprezie i podnosiły swój poziom w konfrontacji z zagranicą”? Oto jest pytanie. Pewnie pozostanie ono bez sensownej odpowiedzi, jak zresztą większość pytań kierowanych do PZM. Tylko jak to wygląda wizerunkowo, gdy jeden znany działacz PZM obiecuje zawodniczce start, a inni działacze tę decyzję anulują, i w efekcie zamiast czystego sportu i myślenia o rozwoju riderki mamy rozczarowanie oraz niesmak??? Tymczasem Litwę reprezentować będą dobrze znane u nas zawodniczki – siostry Skudutyte, z których Agiliję w Obornikach objechały Jasińska, Jarmołkowicz, Malinowska i Stachowiak. Naprawdę żadna z nich nie nadawała się, aby reprezentować nasz kraj? Litwini z dumą trąbią wszem i wobec o swojej żeńskiej reprezentacji, a my?

fot. Roman Borak