Jak rozpocząć przygodę z motocyklem terenowym? Jaki motocykl kupić? I wreszcie czym tak naprawdę różni się motocykl enduro od motocrossowego? Nietrafiony zakup może wywołać naszą frustrację i utratę wiary we własne umiejętności, bo po pierwszej przejażdżce okaże się, że coś jest nie tak, a oczekiwana satysfakcja przeradza się w irytację naszymi jeździeckimi poczynaniami.
Zazwyczaj szukamy przyczyny w sobie, w braku kondycji i umiejętności. Zapewne tak właśnie jest, jednak to, jakim motocyklem jeździmy ma też kolosalne znaczenie. Podstawowym błędem jest rozpoczynanie nauki jazdy w terenie na zbyt mocnym sprzęcie. Często spotykam się z opinią, że jeśli np. jeździło się motocyklem szosowym o pojemności 600-1000cm, to do jazdy off-road absolutnie trzeba sięgnąć co najmniej po 450-tkę. Nic bardziej błędnego. Sposób oddawania mocy na asfalcie jest zupełnie inny niż w terenie, to samo tyczy się naszych umiejętności.
Można zaryzykować stwierdzenie, że jazda w terenie ma niewiele wspólnego z jazdą po gładkim jak stół asfalcie, więc i nasze umiejętności, kondycja i zaangażowanie będą zupełnie inne w tych dwóch przypadkach. Wielu z Was pewnie powie, że duży zapas mocy jest niezbędnym atrybutem motocykla terenowego. Może i tak, ale pod warunkiem, że jesteśmy w stanie ten zapas wykorzystać. W przeciwnym razie każdy kolejny koń przewyższający nasze umiejętności będzie nam tylko przeszkadzał w prowadzeniu motocykla. Inni powiedzą, że może to prawda, ale na mocnym motocyklu jest większa frajda, bo na koło łatwiej postawić, bo długi podjazd łatwiej zaliczyć itd. No tak, ale czy w sporcie enduro czy mx wygrywają ci, którzy przejadą sto metrów na gumie, czy ci, którzy potrafią w lepszym czasie pokonać sto ciasnych zakrętów na próbie.
Wiele by można mnożyć takich przykładów, na pewno liczy się frajda z jazdy i nie zamierzam na siłę namawiać wszystkich na zakup 125-tki, jeśli tym wymarzonym moto jest trzysetka w dwusuwie. Ale warto też odpowiedzieć sobie na pytanie, co chcemy osiągnąć: chwilowe poczucie mocy, czy długotrwały efekt skutecznej jazdy. Drugim problemem jest bagatelizowanie lub też nieznajomość różnic pomiędzy motocyklem motocrossowym a endurowym. Generalnie motocykl motocrossowy nadaje się tylko do uprawiania motocrossu, jego zastosowanie w innych dyscyplinach wiąże się z dokonaniem wielu kosztownych przeróbek. Podstawową różnicą jest charakterystyka przedniego zawieszenia. Crossówka ma je znacznie twardsze, co w przypadku enduro może okazać się dużym utrudnieniem szczególnie dla początkujących zawodników. Również w wielu crossówkach charakterystyka silnika, a w szczególności skrzyni biegów, też jest inna, niż w ich odpowiednikach enduro. Mniejsza ilość przełożeń skrzyni biegów w MX i ich ostrzejszy charakter też mogą okazać się problemem nie do przejścia. Brak oświetlenia i bocznej stopki nie ułatwią nam również eksploatacji motocykla motocrossowego w sporcie enduro. Te wszystkie różnice powodują, że zakup zazwyczaj tańszej crossówki finalnie może okazać się niewypałem. Wracając do kwestii zakupu odpowiedniego motocykla, ważnym aspektem, o którym warto pamiętać są… dokumenty.
Jeśli decydujemy się na kupno używanego motocykla crossowego, to trzeba mieć świadomość, że oprócz umowy cywilno-prawnej zawartej ze sprzedającym, powinniśmy również otrzymać dokument potwierdzający jego pochodzenie, czyli kartę pojazdu, fakturę zakupu pierwszego właściciela lub inny dokument legalizujący dopuszczenie tego pojazdu do obrotu handlowego. Więc nie dajmy się zwieść tłumaczeniom sprzedającego, że dokumentów nie ma, bo to motocykl do jazdy po polu! Z kolei motocykl wyczynowy enduro z założenia powinien posiadać homologację dopuszczającą do poruszania się po drogach publicznych, czyli dowód rejestracyjny. Jest to kolejny atut przemawiający za zakupem właśnie endurówki. Jeśli nawet nie planujemy startów w zawodach enduro (chociaż nigdy nie mów nigdy), gdzie wymogiem jest posiadanie ważnego dowodu rejestracyjnego, to przede wszystkim będziemy mogli taki motocykl zarejestrować i ubezpieczyć.
Dojazd do ciekawych odcinków terenowych będzie ułatwiony, gdyż będziemy mogli bezstresowo poruszać się po odcinkach asfaltowych. Pozostaje ostatnia kwestia, jaką jest wybór pomiędzy motocyklem 2T a 4T. Zauważyłem, że popularność danego typu silnika wzrasta w zależności od tego, o jakich motocyklach w danym sezonie jest głośniej w sporcie wyczynowym. A dokładniej: kiedy Taddy Błażusiak jeździł dwusetką dwusuwową, to właśnie taki model miał największe wzięcie wśród hobbystów enduro. Gdy Tadek przesiadł się na 350-tkę 4T, to nastała epoka właśnie tego modelu. Warto pamiętać, że kierowanie się tylko aktualnymi trendami przy zakupie motocykla nie zawsze będzie właściwe. Za dwa, trzy sezony moda się zmieni, a my zostaniemy już z niemodnym, a co gorsza źle dopasowanym do naszego stylu jazdy sprzętem. Tak więc naprawdę warto przed zakupem motocykla skonsultować się w tej kwestii z profesjonalistą.
Ale jeśli namawiać nas będzie do zakupu akurat tego modelu na którym jeździ, bo ten tylko jest najlepszy, to lepiej poszukać innego doradcy. Generalnie trzeba pamiętać, że silniki 2T są bardziej agresywne w oddawaniu mocy i nie każdy odnajdzie się na tego typu sprzęcie. Z kolei silniki 4T dużo łagodniejsze – dysponujące większym momentem obrotowym – będą się bardziej „słuchać” mniej doświadczonego adepta enduro. Ich wadą będzie znacznie bardziej odczuwalna masa, a co za tym idzie mniejsza poręczność w prowadzeniu, przynajmniej dopóki się nie wjeździmy. Myślę, że w doborze pierwszego motocykla terenowego powinniśmy kierować się kryterium maksymalnej mocy silnika. Ta dla początkującego na pewno nie powinna przekraczać 35-38 KM. Zawęża to poszukiwania naszego nowego przyjaciela do klasy motocykli 125-200cm w dwusuwie i 250-300cm w czterosuwie. Niesłusznie zapomnianą i właściwie już nieobecną na naszych krajowych zawodach jest klasa 80cm 2T i 125cm 4T. Ta wzbudzająca u wielu litościwy uśmiech klasa w wielu krajach jest nadal doskonałym preludium do wyczynowego sportu enduro.
fot. KTM, Husqvarna, Kawasaki, ARC