Motofotopasje Svietlany Baranovej

Jej „prawie selfie” (aparat, statyw, samowyzwalacz) z crossówką znają Polacy, Niemcy, Anglicy, Amerykanie, po prostu cały świat. Tajemniczą modelką jest Ukrainka Svietlana Baranova – znakomita fotografka i całkiem niezła riderka.

Zaskoczyła Cię ta popularność?

Bardzo, bo to był kompletny przypadek. Fotki zrobiłam ot tak, dla siebie, wrzuciłam do netu i proszę, jestem w X-cross 🙂

Jak zostałaś fotografem?

Już od najmłodszych lat lubiłam „tworzyć”, uwielbiałam tańczyć, ale przede wszystkim malować. Mówią, że fotograf to taki leniwy malarz. I to jest prawda, i dlatego w pewnym momencie zaczęłam robić zdjęcia. Skończyłam nawet studia na wydziale operatorskim.

 

A offroadową riderką?

Chociaż mam artystyczną duszę, to kocham także wszystko co ekstremalne. Od dawna jeżdżę na rolkach, snowboardzie, łyżwach, freeski, wakeski, mtb downhill/dirt. Pewnego razu trafiłam do klubu motocrossowego, gdzie miałam zrobić sesję zdjęciową. Zanim przystąpiłam do pracy prezes posadził mnie na moto i powiedział: jeśli masz zrobić dobre fotki, musisz poczuć to, co czują riderzy enduro i MX. No więc odpaliłam sprzęt i pojechałam. I… poczułam wielką miłość do offroadu.

Dlaczego fotografia sportowa?

Bo ja nie mogę bez sportu żyć, bez podwyższonego poziomu adrenaliny, bez emocji, bez walki z własnymi słabościami. Dlatego nawet czasami decyduję się, aby zdjęcia robić jadąc na… moto. Wtedy powstaje prawdziwy koktajl Mołotowa! Ale żeby powiedzieć o sobie prawie wszystko – nie tylko fotografuje, zajmuję się także kręceniem reklam, klipów, krótkometrażowych filmów ale i ślubna chałturka także czasami się zdarzy.

Wymieniałaś różne dyscypliny sportowe które uprawiasz, ale moto jest dla Ciebie czymś szczególnym?

Tak, bo gwarantuje mi progress. Na rowerze (mtb downhill) jechałam tylko w dół, teraz mogę bezdrożami jechać gdzieś hen, wysoko a wtedy czuję prawdziwe szczęście.

Ale to wymaga odwagi…

Strach jest zawsze. Pytanie tylko, na ile człowiek ma silną wolę i siłę, aby nad nim zapanować. Kiedy to już ci się uda, zaczynasz pokonywać coraz więcej przeszkód i idziesz do przodu.

Jest wiele riderek, które uprawiając tę męską dyscyplinę czasami zapominają o tym, że są kobietami.

Ja tak nie potrafię, uwielbiam kolorowe sukienki, buty na wysokim obcasie i ostry make-up. Uważam, że kobieta zawsze powinna pozostać kobietą nawet wtedy, gdy cały dzień spędza w błocie.

Który ze swoich zagranicznych wyjazdów uważasz za najciekawszy?

Rzeczywiście, ciągle jestem w rozjazdach, bliższych i dalszych. I każdy z nich zawsze jest interesujący. Jak choćby mój pobyt na Abu Dhabi Desert Challenge, gdzie kręciłam film dla jednego z teamów. Było to nie tylko wspaniałe zawodowe doświadczenie, ale miałam też okazję poprowadzić rajdowy samochód po pustynnych wydmach. A robienie zdjęć w temperaturze powietrza plus 42 stopnie i piasku plus 60 też było niezłym wyzwaniem. Inna przygoda to obsługa filmowa Astana Pro Team podczas Tour de France. W ciągu 21 dni objechałam trzy kraje i odwiedziłam 9 miast. Na pewno na długo w pamięci pozostanie także wyjazd do Turcji na Transanatolię, gdzie pojechałam wszystkie etapy realizując film dokumentalny.

Gdzie publikujesz swoje zdjęcia?

Można je obejrzeć na mojej stronie www.sb-dop.com i na Vimeo: vimeo.com/BARANOVA.

Czy fotografia to Twoje źródło utrzymania?

Tak, dlatego jestem taka szczęśliwa, bo zarabiam robiąc to co kocham. Lepiej być nie może…

Twój największy sukces jako fotografa i zawodnika?

Myślę, że perfekcja nie ma granic, że człowiek stale podnosi poprzeczkę a przynajmniej tak powinien robić. To, co dzisiaj jest sukcesem, jutro może okazać się już powszedniością. Dla mnie najważniejsza jest satysfakcja z wykonanej roboty i zadowolenie tego, dla kogo pracuję. A jako riderka czuję radość pokonując kolejną przeszkodę, bo wtedy wiem, że jest ich przede mną nieco mniej 🙂

fot. Svietlana Baranova