Superenduro, niechciane dziecko Związku ( o czym świadczy choćby opieszałość w publikacji regulaminów zawodów MP i PP) rośnie w siłę.
Jedna z nielicznych dyscyplin motorsportów, w której możemy pochwalić się mistrzami świata i organizacją rundy Mistrzostw Świata. Mimo przeciwnych wiatrów zaskakuje w tym sezonie frekwencją, poziomem zawodów i zainteresowaniem kibiców.
Dowód? Rozegrana w Rumianku kolejna runda mistrzowska i pucharowa SuperEnduro, której sponsorem tytularnym była Husqvarna Poznań. Nie tylko pogoda sprzyjała organizatorom, ale także zaangażowanie ludzi, miejscowych władz i rekordowa liczba riderów. Efekt? Setki widzów, znakomicie przygotowana trasa, wzorcowa infrastruktura i wspaniała atmosfera. Nawet „puchary” były inne, o czym za chwilę.
A najbardziej wymowna jest liczba startujących Amatorów, którzy w sile 20 chłopa pojawili się na maszynie startowej. Z tego powodu właśnie musiano rozegrać aż dwa półfinały, aby wyłonić tych najszybszych, którzy mieli wziąć udział w wyścigach finałowych.
Dlatego radzimy związkowym luminarzom choć raz odwiedzić zawody Superenduro, aby przekonać się o tym, jaka siła drzemie w tej dyscyplinie. Tym bardziej, że w jej przypadku na pewno nie chodzi o ilość, lecz o jakość. A ta jest najwyższej próby i to w każdej z klas. Zacznijmy od tej „królewskiej”, czyli Open. Tu niezaprzeczalnym liderem jest Emil Juszczak, który wsiada na moto i odjeżdża. Tak było i tym razem… Jego technika pokonywania przeszkód (zwłaszcza kamieni) jest powalająca.
Pojechał nie dość że najszybciej, to jednocześnie bardzo płynnie pokonując przeszkody. On jest ciągle nie do objechania. Ale… ale niemal tuż za nim pojawił się dawno nie widziany Grzesiek Kargul. Początek sezonu nie był dla niego zbyt szczęśliwy, jednak już na Charlotcie dał popalić konkurencji ostrzegając: uważajcie, nadchodzę! W Rumianku pojechał w Mistrzostwach po raz pierwszy i zajął drugie miejsce! Jechał naprawdę fantastycznie i trzeba przyznać, że Emil musi uważać na swojego rywala, bo już wkrótce może mu siąść na kole!
W tym miejscu trzeba także wymienić odkrycie sezonu Janka Gąsienicę-Daniela, który z rundy na rundę pokazuje, że talent ma ogromny i niewątpliwie jest już topowym riderem w tej klasie. Konkludując… Tadek Błażusiak ma godnych następców. Superenduro rośnie w siłę! Emocji nie zabrakło także w klasie Junior. W Buczku, pod nieobecność Kacpra Baklarza na pierwszym miejscu w generalce znalazł się Patryk Kuleszo.
W Rumianku Kacper znowu stanął na maszynie startowej, dwa razy wygrał wyprzedzając Artura Pietrzaka (2.) i wspomnianego wcześniej Patryka, który co prawda zachował pozycję lidera, ale musi mieć się na baczności. Szansa na tytuł jest, do końca sezonu pozostały jeszcze trzy rundy a przecież wszystko zdarzyć się może. Szkoda, że z rywalizacji odpadł kontuzjowany Szymon Futro, którego n.b. spotkaliśmy na torze w Rumianku. Szymon jest po operacji, czuje się dobrze i czeka, kiedy wsiądzie na moto.
Drugą, znacznie większą grupę zawodników stanowili jeźdźcy rywalizujący w Pucharze Polski. Najliczniej stawiła się Licencja B, w której od startu do mety trwała zażarta walka nie tylko o pierwsze miejsce. Tu nie ma zdecydowanego lidera, tu wszyscy jadą na maksa i zapewne nie będzie wiadomo do końca, kto dostanie puchar.
Zawody wygrał Bartłomiej Baziak, jednak pierwsze miejsce w generalce utrzymał Hubert Żbikowski, podobnie jak drugie Artur Glapa, któremu w Tarnowie poszło trochę gorzej, bo był dopiero szósty (Artur jest współorganizatorem rundy MP i PP SE na torze Roszkowo 20-go lipca).
W pierwszym wyścigu mogłem spokojnie być trzeci, ale przez glebę w kamieniach straciłem dwie pozycje i zaczęła się gonitwa. Sił niestety starczyło na czwarte miejsce… W drugim biegu miałem zdecydowanie lepszy start i od początku jechałem w czołówce, niestety na jednej z przeszkód wpadł we mnie inny zawodnik, znowu niepotrzebne nerwy i gonitwa. Dojechałem dopiero szósty i na szóstym miejscu ukończyłem zawody. W tak wyrównanej stawce nie ma miejsca na błędy, bo to kosztuje kilka pozycji straty. W klasyfikacji generalnej sezonu PP nadal utrzymuję drugą pozycję, jednak trzeci zawodnik Bartek Błaziak nabiera tempa.
Artur szykuje kolejne zawody SE, a przy okazji sam startuje i to z powodzeniem. Podobnie jest z Ewą Pikosz, prezesem Motoklubu Wielkopolskiego, współautorem sukcesu (plus Łukasz Kubicki) imprezy w Rumianku i… zwyciężczynią w klasie Kobiet. Kapelusze z głów.
Dziewczyna pojechała na Charlotcie, na MX w Głogowie, teraz na maxa ogarnęła zawody i stanęła na najwyższym stopniu pudła! A stojąc na wspomnianym pudle jedną z otrzymanych nagród przekazała Ewelinie Szurko (2) za jej powrót do ścigania w SE, drugą nagrodę wręczyła Natalii Micigolskiej (3) za jej debiut w Superenduro. Piękny gest. Idźmy za ciosem i jeszcze dwa zdania o startujących prezesach. Klasę Masters wygrał Mieszko Gotkowski (lider w generalce), u którego w Ogrodnikach k. Elbląga dowiemy się, kto ostatecznie zostanie Mistrzem Polski, a kto zdobędzie Puchar.
Wszyscy nagrodzeni (nie tylko wspomniani prezesi) poza upominkami otrzymali bardzo oryginalne statuetki, zdecydowanie wyróżniające się spośród wręczanych na różnych zawodach pucharów (często z przeceny).
Wręczono je także zwycięzcom w klasie Licencja C (1. Dominik Jabłoński, 2. Jakub Ludwisiak, 3. Nikodem Karczewski), Młodzik (1. Filip Bergier, 2. Adrian Skoczeń, 3. Denis Pawliczek) i najszybsi Amatorzy (1. Krystian Nowacki, 2. Paweł Herot, 3. Dawid Matuszak).
I na koniec o samych zawodach: tor majstersztyk zraszany na tyle często, że się nie kurzyło, do oglądania z każdego miejsca, przeszkody nie bardzo hard, być może dlatego poważniejszych interwencji służby medycznej nie zanotowano, cenniki gastronomii przyzwoite, dojazd asfaltem bez urywania zawieszenia, olbrzymi namiot dla kibiców na wypadek ulewnego deszczu. Plus wsparcie sponsorów, w tym tytularnego Husqvarna Poznań, dzięki któremu organizacja zawodów, przygotowanie toru i cala logistyka otrzymuje od nas „szóstkę”. Dodajmy do tego wsparcie lokalnych władz samorządowych z wójtem Tadeuszem Czajką (aktywnym motocyklistą) na czele i mamy gotowa receptę na sukces.
fot. Krzysztof Hipsz