To tam rozegrano ostatnią pozawłoską rundę MŚ MXGP. W MŚ Kobiet zwycięstwo wyszarpała mistrzyni Courtney Duncan (NZL) przed Holenderką Nancy Van de Ven, i najgoźniejszą z rywalek w walce o ponowny tytuł, Włoszką Fontanesi.
Kiara w dwóch poprzednich rundach znakomicie pojechała, i po powrocie z „urlopu macierzyńskiego” zdołała dwukrotnie pokonać Kiwi Girl w bezpośrednich pojedynkach, co nigdy wcześniej jej się nie udawało!.
Duncan niestety zaliczyła znowu niezłego dzwona, ale na całe szczęście ta niezwykle twarda dziewczyna była w stanie dalej się ścigać. U pań mamy więc ostrą walkę, aż drzazgi i wióry fruwają! Minął chyba czas bezwzględnej dominacji Nowozelandki. Rywalki przyśpieszyły, a czasem i sama Kiwi im „pomaga” swoimi wywrotkami. Cóż, taki jest ten motocross, że każdy tej gleby musi posmakować.
Przed ostatnią rundą w Trentino liderką mistrzostw pozostaje Duncan, z 16 pkt przewagi nad Fontanesi i trzecią Van de Ven. Emocje będą tam więc do samego ostatniego okrążenia wyścigu finałowego.
Nie inaczej będzie w klasie MXGP oraz w EMX 125. W ME dwusuwowych „setek” sytuacja jest bardzo zajmująca. Nowi atakują tych już znanych, dobrze w tej klasie wyjeżdżonych. Rundę wygrał tym razem Holender, Ivano Van Erp (kilka lat temu mistrz świata juniorów w klasie 65cm) i była to jego druga wygrana runda EMX 125. Drugi był rider – niespodzianka z Wysp Brytyjskich Bobby Bruce, przed Belgiem Lucasem Coenenem.
Ale liderem mistrzostw pozostaje Włoch, absolwent Akademii MXGP, mistrz i wicemistrz świata juniorów Valerio Lata. Drugie miejsce trzyma solidny Bruce. Trzeci jest Holender Kay Karssemakers (bardzo dobrze nam znany) również były mistrz i wicemistrz Europy a nawet świata (w 65cm). I to ta trójka najpewniej rozstrzygnie między sobą sprawę tytułów. BTW…
Pamiętacie Maxa Chwalika jak w Loket walczył o podium z Czechem Julkiem Mikulą??? Julek dzisiaj w EMX 125 zdobył holeshota i wywalczył 9. miejsce, podczas gdy ostatni udział polskiego zawodnika w EMX 125 miał miejsce…4 lata temu. Taka to jest właśnie różnica między naszym a czeskim MX… MŚ W królewskiej elicie dzisiaj znowu Herlings wygrał z Gajserem i resztą, i powiększył przewagę nad Słoweńcem do 15 punktów.
Między nimi jest jeszcze zwycięzca dzisiejszego pierwszego wyścigu, Romain Febvre, który skoncentrował wszystkie siły i całą energię na walce o końcowe podium. Trzeba oddać Francuzowi, że dawno nie był tak skuteczny i tak blisko sukcesu. Tutaj też do końca trzeba będzie czekać na finalne rozstrzygnięcia, kto i na jakim miejscu podium stanie.
Ostatecznie drugim wygranym biegiem Herlings triumfował w Grand Prix Hiszpanii, drugi był Prado (ku wielkiej uciesze licznych miejscowych fanów, którzy mieli tym razem rekordowo dużą ilość swoich zawodników w innych klasach!). Trzeci na pudle Gajser musi teraz zrobić to samo co Febvre. Wszystkie siły skupić na walce, bo nie dość że stracił pozycję lidera, to jeszcze Herlings zaczyna mu uciekać z punktami.
A dogonienie Herlingsa na finiszu to wiadomo czym jest. Nadludzkim wysiłkiem i wielkim wyczynem. No chyba że….Holender znowu coś wywinie. Nieco inaczej sytuacja wygląda w klasie MX2 Tutaj objawił się w tym roku w miejsce kontuzjowanego Toma Vialle inny francuski express TGV. Maxime Renaux tak się rozpędził, że ani myśli teraz odpuszczać, i ciśnie do maksimum wszystkich, bezlitośnie wykorzystując potknięcia i rozmaite przygody rywali. Ma sporą przewagę punktowa, i…teraz wystarczy mu ją utrzymać.
Łatwe to oczywiście nie będzie, bo szarżuje po powrocie do dobrej dyspozycji Vialle (aktualny wciąż mistrz), a i nieco pogubiony i mniej regularny na podium Jago Geerts poluje na każdą okazję, by nadrobić punkty. No i ten trzeci w tabeli, rewelacja i niespodzianka sezonu, Mattia Guadagnini. Dzisiaj czwarty, ale nadal bardzo mocny. Trzeci na hiszpańskim podium był ten, który ciągle jest w cieniu innych, Australijczyk Jed Beaton. Skrót wydarzeń w Hiszpanii zobaczycie TUTAJ
KONKLUZJA? Czy pamiętacie poprzednie sezony, gdy w MX2 dominował Helings a potem Prado? A potem gdy Herlings zdominował klasę MXGP? To już jest historia. Nie ma już dominatorów! Poziom się WYRÓWNAŁ, PODNIÓSŁ do niesłychanej jakości, i to w wykonaniu paru najlepszych riderów, a nie tego jednego.
Dzięki temu nie dość, że mamy świetne, nieprzewidywalne widowiska, to jeszcze walka o tytuły zmusi nas do wytężonej cierpliwości, oraz trzymania uwagi i emocji do samego końca. I to jest w tym najlepsze dla kibica!
tekst: Alek Skoczek, foto: KTM, Honda, Red Bull, MXGP