Nekla 2013 na maksa, czyli recepta na sukces plus Gollob, Lonkowie i inni.

Zawody strefowe to przyszłość polskiego motocrossu. A przynajmniej jego wersji „dla mas”. To na strefy przyjeżdża najwięcej zawodników, to strefy niejednokrotnie mogą być przykładem wzorowej organizacji i prawdziwie sportowej rywalizacji.

Tak też miało być na torze w Opatówku. Tor usytuowany jest tuż przy szosie nr 92 prowadzącej z Nekli do Wrześni. Już z daleka dostrzegliśmy kilkadziesiąt samochodów parkujących przed wjazdem na depo. Skręt w lewo i jesteśmy na miejscu. A miejsce jest naprawdę suuuper… postawiono nawet zbitą z bali trybunę, wokół roznosił się smakowity zapach grillowanych kiełbasek, przed wejściem do parku maszyn jakiś gość popisywał się na wiekowej cezecie.

Na maszynie startowej (we wszystkich klasach) stanęło ponad 150 zawodników. Wśród nich prawdziwe gwiazdy: Tomasz Gollob, Łukasz i Jacek Lonkowie. Tomek jeździ w barwach Klubu już drugi rok, Jacek zasilił jego szeregi w tym roku, po długoletnim „związku” z AK Głogów. Tomasz Gollob: Motocross jest przede wszystkim odskocznią od żużla, który ciągle pozostaje dla mnie moją koronną dyscypliną. Jednak zmagania na torze MX pozwalają doskonalić dodatkowe elementy techniki jazdy i podnosić umiejętności. Jestem członkiem klubu MKS Nekla, jeżdżę Hondą, a mój wieloletni przyjaciel Jacek Lonka pomaga mi w osiąganiu coraz wyższego poziomu. Sam finansuję swoje starty, bo MX to ciągle zabawa i nie jeżdżę na maxa, aby uniknąć „syndromu Kubicy”. I dlatego moi żużlowi sponsorzy nie mają nic przeciwko temu. A dlaczego Nekla? Dobry klub, dobry tor, dobry Prezes, no i wszystko mają poukładane.

Mówi prezes Edward Wróbel: Zacząłem od poszukiwania bogatych sponsorów. Na pierwszy ogień poszły firmy drogowe. To one dostarczyły maszyny i ludzi, żeby przygotować teren. Potem zacząłem ściągać takich mistrzów jak Jacek Lonka, zgłaszać zaczęli się różni zawodnicy – lepsi i gorsi i raptem staliśmy się jednym z najliczniejszych klubów w Polsce. Moja przyjaźń z Gollobem zaowocowała jego wstąpieniem do klubu, co zaczęło z kolei przyciągać media. Nasze marzenie to zawody na poziomie Mistrzostw Polski, ale to jest raczej nierealne. Dlatego myślimy o tym, żeby zrobić wielkie motocyklowe show. Na przykład zawody o Puchar Tomka Golloba. Myślę, że powalczą o niego największe polskie sławy MX.

Jednym z przyjaciół tutejszego motocrossu jest Karol Balicki. Balicki to chyba jeden z najmłodszych burmistrzów w Polsce, urodził się w Nekli 31 lat temu, jest na luzie, jeździ na rowerze, we krwi ma chyba także trochę oktanów, nie przeszkadza (co już zasługuje na uznanie), ale i pomaga. Bo gmina to nie tylko ulice, chodniki i infrastruktura, ale także sport, dzięki któremu nasza wspólnota robi się bardziej spójna. To także promocja miasta zwłaszcza teraz, gdy dołączył do nas Tomek Gollob. Ale i nasi rodzimi zawodnicy jeżdżąc na różne krajowe zawody przyczyniają się do tego, że o Nekli jest coraz głośniej. Nasz wkład w dzisiejszą imprezę to przede wszystkim pieniądze. Poza tym tworząc stanowisko animatora sportu i kultury mogę zapłacić trenerom przygotowującym naszych najmłodszych sportowców do zawodów nie tylko w MX. Pomogliśmy także w dzierżawieniu terenu – na którym znajduje się tor – od gminy, nadleśnictwa i osoby prywatnej. Pomógł nam zwłaszcza nadleśniczy z Czerniejewa, który na pewno nie jest ekologicznym ortodoksem i wie, co może zaszkodzić środowisku, a co nie. A że zawody są imprezą masową, opiekę medyczną zapewnia starostwo z Wrześni, a i policja jest z nami, bo taki ma obowiązek. Tak każdy dołoży swoje 5 groszy i mamy super imprezę. I wszystko się spina!

fot. Ewa Jeżak, Krzysztof Tokarski